Dawno, dawno temu dostałam opasły,
czerwony tom – Encyklopedię kuchni włoskiej. Powszechnie bowiem
znana jest moja miłość do kuchni włoskiej. Zaglądam do niej
często. Uwielbiam te przepisy przede wszystkim za prostotę
składników, jakość produktów i sezonowość w kuchni no i
jeszcze za kilka rzeczy. Przepis na tak przygotowane bakłażany
zainteresował mnie jednak dopiero wtedy, kiedy zobaczyłam go na
blogu Kuchnia pod wulkanem. Polecam wam ten przepis szczególnie jeśli miewacie
niezapowiedzianych gości.
2–3 kg bakłażanów (w miarę
równych i nie bardzo pękatych)
suszone zioła
(prowansalskie, czubrica)
oliwa z oliwek ok. 700 ml
2–3 ząbki czosnku
1–2 ostre papryczki (ja użyłam
suszonych)
sól
Marynata:
1 litr białego octu winnego
1 litr wody
Bakłażany umyć, obrać, pokroić
wzdłuż na 1–2 cm plastry, ułożyć w misce, soląc obficie każdy
plaster. Podlać niewielką ilością wody, przykryć talerzem i
obciążyć garnkiem z wodą lub kamieniem. Podobnie jak nasze Babcie
obciążały kiszone ogórki. Odstawić na 3–4 godziny. Kiedy
bakłażany puszczą sok, dokładnie je odcisnąć. Autorka bloga
proponuje dociskanie garnkiem do durszlaka, encyklopedia mówi o
specjalnej prasie, ja twierdzę, że każdy sposób jest dobry byle
dobrze wykonał zadanie i pozwolił na dokładne odciśnięcie
bakłażanów. Teraz pozostaje przygotować marynatę, kiedy się
zagotuje wrzucić bakłażany i od ponownego zagotowania gotować 4
minuty. Bakłażany odcedzić, ostudzić i ponownie dobrze odcisnąć
(z marynaty).
Ja każdy odciśnięty i dodatkowo
osuszony kuchennym ręcznikiem plasterek posypałam czubricą i
odrobiną utłuczonej w moździerzu papryczki, zwinęłam w ruloniki
i ciasno ułożyłam w słoju. Zalałam oliwą z oliwek, dbając by
między warstwami warzywa nie pozostało powietrze. Dodałam drobno
pokrojony czosnek i czekałam 2 tygodnie na spróbowanie, sprawdzając
czy warzywa są przykryte warstwą oliwy.
Tak przygotowane bakłażany są
fantastyczne jako antipasti podawane w towarzystwie suszonych
pomidorów, oliwek czy marynowanego w ziołach i oliwie sera.