Niedzielny obiad u babci, cudowne
zapachy, smaki odświętny obrus i On – rumiany, dumny prawdziwy
kurczak dziś zwany zagrodowym. Nie żaden brojler przemysłowo
hodowany. Kiedy pojawiły się w sklepach takie PRAWDZIWE kurczaki
natychmiast przeszukałam babciny brulion w poszukiwaniu jej
przepisu szczególnie na nadzienie do ptaszyny.
Składniki:
1 kurczak zagrodowy
około 50-60 g masła
1-2 ząbki czosnku 1/2 pęczka
pietruszki
drobno posiekanej
sól, pieprz
nadzienie
1 duże jabłko (szara reneta)
1 pęczek pietruszki
1 jajko od szczęśliwej kury
1 łyżka masła
domowa tarta bułka ok 2 łyżek
Kurczaka opłukać, osuszyć, natrzeć
wewnątrz i w środku solą. Przygotować mieszankę masła
pietruszki i wyciśniętego przez praskę czosnku. Przygotowana
mieszankę umieścić delikatnie i równomiernie pod skórą
kurczaka. To proste, skóra dość łatwo oddziela się od mięsa,
trzeba tylko uważać żeby nie pękła. Przygotować nadzienie:
jabłko zetrzeć na tarce, pietruszkę drobno posiekać. Jabłko i
pietruszkę wymieszać z żółtkiem, przyprawić solą i pieprzem.
Ubić sztywną pianę z białka i delikatnie wymieszać zresztą
nadzienia. Na końcu dodać tartej bułki tak aby uzyskać dość
zwartą konsystencję (nieco tylko rzadszą niż na mielone -
cytat z brulionu). Nadziać kurczaka masą i zaszyć lub spiąć
szpilkami wszystkie otwory. Ułożyć w naczyniu do pieczenia
piersiami do dołu (zapobiega to wysychaniu piersi) i piec pod
przykryciem, w nagrzanym do 200C
piekarniku przez około 30-40 minut. Po tym czasie zdjąć przykrycie
i dopiec aż do przyrumienienia skórki (mnie zajęło to drugie 30
minut, ale zagrodowiec warzył prawie 2 kg). Podawać z mizerią,
duszoną marchewką, ziemniakami lub z tym z czym lubicie.