Nieuchronnie nadchodzi jesień, a z nią czas wykopków
kończących prace polowe na wsi. Czas odlotu ptaków i przygotowania przyrody do
zimy a z nią mieszkańców lasów, pól i wsi kiedyś także miast. Kto wie co to wykopki,
opisane pięknie w Chłopach i malowniczo przedstawiane na obrazach. Pamiętam
dorosłych członków rodziny wybierających się na obowiązkowe wyprawy z zakładów
pracy w celu wspomożenia braci rolniczej w okresie wykopków. Ten coroczny
masowy czyn społeczny miał zintegrować mieszkańców miast i wsi oraz zapoznać z
pracą tzw. gryzipiórków. Miał służyć
Ojczyźnie itp. itd., zgodnie z obowiązującą wtedy ideologią. Organizowano,
koniecznie w dzień wolny od pracy, transport, oprawę graficzną (mam tu na myśli
wszelkiego rodzaju transparenty, flagi i hasła odpowiednie na taką okazję),
czasem prowiant i z pieśnią na ustach ruszano w drogę. W zamian, oprócz
satysfakcji z dobrze spełnionego obowiązku, wdzięczności Ojczyzny i pierwszego
sekretarza, relacji w Dzienniku Telewizyjnym można było przywieźć także
ziemniaki. Kilka razy udało mi się towarzyszyć w takim pospolitym ruszeniu.
Jako małoletnie dziecię ziemniaków nie kopałam, ale za to objadałam się świeżo
upieczonymi w rozpalonym na skraju pola ognisku. Co to był za smak i jaki
zapach. Dzisiejsza propozycja, adoptowana z nieznanego pochodzenia wycinka
gazetowego, jest nieco bardziej skomplikowana niż ziemniak z ogniska, ale
dzięki temu może być podana w odświętnych okolicznościach.
4 duże ziemniaki (około 800-1000g)
1 duży por
2 jajka
pęczek szczypiorku lub 2-3 młode cebulki dymki
1/4 szklanki mąki*
1 średnia czerwona papryka lub marchewka
1 duża cebula
sól, pieprz do smaku
ulubione zioła (u mnie podlaska przyprawa do dań z
ziemniaków)
Sos:
2 łyżki masła lub oliwy z oliwek
1/4 szklanki białego wina
2 łyżki jogurtu
sól pieprz
reszta pora
Folia spożywcza nadająca się do gotowania
Ziemniaki umyć, ugotować w mundurkach, ostudzić i zmielić w
maszynce do mielenia mięsa. Dymkę lub szczypiorek drobno pokroić, dodać do
ziemniaków i razem z jajkami wyrobić na gładka masę. Dodać przyprawy i jeśli
ciasto będzie niezbyt ścisłe dodać mąkę. Na odrobinie oliwy podsmażyć drobno
pokrojoną i osoloną cebulę wraz z papryką lub marchewką. Pora sparzyć we
wrzącej wodzie i oddzielone liści jeszcze odrobinę pogotować w lekko osolonej
wodzie tak by były miękkie. Ja tego nie zrobiłam i niestety w późniejszej fazie
gotowania por już nie zmiękł wystarczająco. Kiedy nadzienie rolady będzie
stygło przygotować kawałek folii o rozmiarach takich by zwinięta rolada
zmieściła nam się potem do takiego garnka jakim dysponujemy. Natłuścić ją oliwą
i ułożyć na niej liście pora na tzw. zakładkę (ułożyć je tak, aby potem zwijać
roladę nie wzdłuż ale w poprzek liści). Na liściach rozłożyć równomiernie
ziemniaczane ciasto, na jednym jego końcu nadzienie i możliwie ciasno zawinąć
roladę. Bardzo dokładnie zawinąć ją w
folię tworząc cukierek. Trzeba do tej fazy podejść bardzo uważnie bo rolada
będzie się gotowała w wodzie, więc opakowanie nie może przeciekać. Gotować w
wodzie około 15-20 minut. Przygotować
sos: Na patelni rozgrzać masło lub oliwę, wrzucić resztę pokrojonego pora,
posolić i dusić do miękkości, pod koniec duszenia dodać wino, odczekać aż
alkohol wyparuje dodać jogurt, doprawić do smaku i po 3-4 minutach duszenia
lekko zmiksować.
Podawać na ciepło jako samodzielne danie z porowym sosem lub
jako dodatek do dań mięsnych. W wersji na zimno doskonałym dodatkiem będzie
wyrazisty sos np. chrzanowy.
* ilość mąki zależy od rodzaju użytych do rolady ziemniaków.
Uwaga: Jeśli lubicie bardziej gładkie sosy można sos
zmiksować bardzo dokładnie, a dla uzyskania płynniejszej konsystencji dodać
odrobinę wody z gotowania pora.