Na początku każdego Nowego Roku pojawia się u nas pytanie:
jakim ciastem godnie go rozpocząć, tak żeby wilk był syty i owca cała. W naszej
rodzinie trwa bowiem spór na temat wyższości szarlotki nad sernikiem, podobny
do znanego i kultowego: o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Jeśli decydujemy się na przygotowanie ciasta to powstaje pytanie, które z nich
powinno być pierwsze, sernik czy szarlotka? Sprawiedliwość musi być – jeśli
ostatnio było jedno z nich to teraz powinno być drugie. Pod koniec roku trwa
gorączkowe liczenie, czy w ciągu mijającego roku tyle samo razy była szarlotka
co sernik. I tak dalej i tak dalej. Potrzebny był kompromis i chyba go
znalazłam. Nie jest to ani sernik, ani szarlotka tylko coś pomiędzy, coś co
łączy a nie dzieli i jak na razie pogodził obóz szarlotki z obozem sernika.
Pomarańcz sparzyć, żółtka oddzielić od białek. Jabłka umyć.
Ser przełożyć do większej miski, dodać do niego ksylitol, przyprawy
aromatyzujące, sok i skórkę z pomarańczy, jogurt i żółtka i miksować dokładnie
na średnich obrotach miksera. Ser trzeba dobrze napowietrzyć, powstaje puszysta
masa serowa. Odstawić na czas wydrążania jabłek (pozostawić około 1 cm
ścianki), wydrążone umieścić w żaroodpornym naczyniu. Teraz należy ubić pianę z
białek na sztywno i delikatnie wmieszać ją w masę serową. Gotową masą wypełnić
wydrążone jabłka, przykryć kapturkiem z jabłka. Piec w piekarniku nagrzanym do
180 stopni Celcjusza przez 25 minut (jeśli jabłka nie są duże, 30 - jeśli są
większe) z termoobiegiem.