W kuchni, tak jak wszędzie, panują mody.
Przychodzą i odchodzą, czasem bezpowrotnie. Była już moda na
kuchnię orientalną, triumf sushi barów też mamy już za sobą.
Teraz królują hamburgery, wraca moda na bary mleczne i wzorem
Paryża zakochaliśmy się w kawiarenkach, które powstają jak
grzyby po deszczu. A ja lubię czasem popłynąć po prąd i odkurzyć
jakiś ciekawy przepis z innej modowej epoki. Tym razem padło na sałatkę z czasów panowania orientu.
Składniki:
1 zielony ogórek
1 seler naciowy (kilka łodyg)
½ małej sałaty lodowej
garść pociętego szczypiorku lub
dymki
garść pokruszonych nie solonych
orzeszków ziemnych
1 łyżka prażonych ziaren sezamu.
Sos
30 ml octu ryżowego
1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka orientalnego sosu
śliwkowego lub 1 łyżeczka ksylitolu
1 łyżeczka oleju sezamowego
Ogórek i łodygę
selera umyć i poszatkować na tzw. mandolinie (szatkownicy). Żeby
warzywa zachowały chrupkość powinno się je włożyć do miski z
kostkami lodu i wodą na około 10-15 minut (czyli na czas
przygotowywania reszty składników i sosu). Sałatę lodową pokroić
(to jedyna sałata która nie wymaga rwania) na drobniejsze kawałki,
orzeszki pokruszyć, ziarna sezamu uprażyć na suchej patelni, a
szczypiorek pociąć na ukos (w stylu orientalnym). Przygotować
sos: wszystkie składniki włożyć do słoika
typu twist, dokładnie zakręcić i energicznie wstrząsając
wymieszać sos. Ogórka i selera odsączyć i wysuszyć, wrzucić do
miski, dodać sałatę, szczypiorek, polać sosem, wymieszać i
posypać orzeszkami i sezamem.