wtorek, 31 grudnia 2013

Quesadilla — ostatnia szansa

 Wielkie bale sylwestrowe, zorganizowane bale mniejsze, domowe imprezy czy koncerty plenerowe. Bez względu na to gdzie tej nocy będziecie przyda wam się prosty przepis na danie, które może „uratować życie” przed, po lub w trakcie zabawy. Idealny przepis do przygotowania wspólnie z dziećmi czy zaproszonymi gośćmi.



Składniki:
1 opakowanie placków tortilla (10 szt.)
1 opakowanie 200 g ciętego sera mozarella
1 opakowanie 150-200g serka białego homogenizowanego
1 puszka czerwonej fasoli
2 piersi z kurczaka
około 200 g boczku w plasterkach
2 średnie cebule
1 duża czerwona papryka
1 pęczek szczypiorku
sól, pieprz, ostra papryka, oregano, sos tabasco




Do marynowania mięsa: 1 łyżka musztardy, 150 ml jogurt, 1 łyżka ziół prowansalskich
i sól do smaku.


Piersi kurczaka pokroić w cienkie paseczki, z podanych składników przygotować marynatę. Kurczaka wymieszać z marynatą i wstawić na godzinę do lodówki. W tym czasie obrać cebulę, pokroić w półtalarki, posolić i podsmażyć do miękkości razem z pokrojoną (tak jak lubicie) papryką, posypaną oregano. Boczek usmażyć na chrupko. Marynowanego kurczaka usmażyć na tej samej patelni, na której smażony był boczek. Teraz możemy przystąpić do zasadniczej części przygotowania dania. Bierzemy placek kukurydziany, połowę smarujemy dość grubo serkiem homogenizowanym, posypujemy posiekanym szczypiorkiem, ostrą papryką. Na druga połowę układamy po kolei tartą mozarellę, mięso, cebulę z papryką, boczek, odsączoną z zalewy czerwoną fasolę, posypujemy ziołami, szczypiorkiem i ostra papryką. Składamy na pół i smażymy na złoty kolor, na bardzo rozgrzanej patelni z odrobiną oleju, po około 1 min. z każdej strony. Gorącą dzielić ostrym nożem na zgrabne trójkąty.  


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nowa świecka tradycja i kawowa panna cotta z wiśniami inspirowana Nigellą


Boski deser na zakończenie roku i nowa świecka tradycja jako wróżba na następny rok. Odrobina luksusu dla wielbicieli kawy to prosty włoski deser, który przy odrobinie szczęścia zachwyci. Odrobina szczęścia jest potrzebna, przy wyjmowaniu panna cotty z foremek, kiedy go zabraknie deser wyleje się na talerz. Nie wiem gdzie i kiedy słyszałam, że idealna panna cotta to dobra wróżba - panna która wykona deser bez wpadki będzie doskonałą żoną. Dobrą wróżbą na nowy rok niech zatem będzie doskonała kawowa panna cotta idealnie ścięta i wyjęta z naczynia.





Składniki:
500 ml śmietany kremówki (30%)
1/2 szklanki świeżo zaparzonej kawy (125 ml)
50 g cukru trzcinowego
3,5 łyżeczki żelatyny w proszku


Sos:
1 szklanka wiśni bez pestek (mrożonych lub świeżych)
4-8 łyżeczki cukru muscovado
50 ml porto






Zaparzyć kawę z czterech czubatych łyżeczek kawy rozpuszczalnej i 1/2 szklanki wrzącej wody. Połowę kawy wlać do garnka z grubym dnem. W drugiej połowie rozpuścić żelatynę. Do garnka z kawą dodać cukier, podgrzewać, aż cukier się rozpuści. Dodać śmietankę i podgrzewać na małym ogniu, aż przy krawędzi garnka pojawią się bąbelki (nie zagotowywać). Zdjąć z ognia, wymieszać dokładnie z resztą kawy. Ostudzić i przelać do naczynek. Wstawić do lodówki przynajmniej na 4-5 godzin, a najlepiej na noc. Przygotować sos: wiśnie rozmrozić. Na patelnię wsypać cukier (ilość cukru zależy od indywidualnych preferencji), wlać porto, dodać wiśnie wraz z sokiem. Na małym ogniu, często mieszając, odparowywać sok, aż powstanie gęsty syrop z delikatnie ugotowanymi w nim owocami. Czas odparowywania zależy od ilości użytego cukru. Ja wzięłam 4 łyżeczki cukru i odparowywanie zajęło mi około 10 minut. Przed podaniem cienkim nożem odkleić masę od ścianek naczynia, dno zanurzyć na około 25 sekund w gorącej wodzie i wyjąc deser na talerz. Podawać polane sosem wiśniowym wraz z owocami.  


piątek, 20 grudnia 2013

Sprytne caprese po polsku — sałatka ziemniaczana

Jak głosi rodzinna plotka, pradziadek archeolog, kochał Italię i jej kuchnię tak bardzo, że zimowe pól roku spędzał właśnie tam. Zapewne dlatego prababcia wymyśliła całkowicie polską wersję tej sałatki i zapisała ją w swoim brulionie z adnotacją ulubiona sałatka oraz opatrzyła stosownymi notatkami: zamiast mozzarelii weź ziemniaka, pomidora zastąp cebulą, a bazylię kwaszonym ogórkiem. Sposób podania do złudzenia przypomina właśnie caprese, a stosując wytyczne babci mamy polskie caprese gotowe.

 




Składniki:
2-3 duże ziemniaki ugotowane w mundurkach
1-3 małe cebule pocięte w talarki
2 duże ogórki kiszone w plasterkach
sól, pieprz
oliwa z oliwek
2 łyżki natki pietruszki (opcjonalnie)









Obieramy ze skórki gotowane ziemniaki i kroimy je w plastry ok. 0,5 cm grubości Przygotowujemy okrągły talerz i układamy na przemian plaster ziemniaka, cieniutki plaster cebuli i plaster ogórka, aż do wyczerpania składników. posypujemy solą i świeżo mielonym pieprzem, skrapiamy oliwą i ewentualnie „wykańczamy” sałatkę natką pietruszki. 


wtorek, 17 grudnia 2013

Inspiracje wigilijne

Mam nadzieję, że w tym przedświątecznym tygodniu znajdziecie chwilę czasu, by na moment zatrzymać się, wygodnie usiąść i spojrzeć na to, co zajmowało nam ostatnio wszystkie wolne chwile. Oddajemy w Wasze ręce propozycje na wigilijne potrawy w nieco odświętnej szacie i liczymy, że ten skromny prezent pod choinkę Wam się spodoba.

czwartek, 12 grudnia 2013

Sok jabłkowy na zdrowie



Bardzo popularny i prawdopodobnie najczęściej robiony sok. Tym razem sok ten ma być tylko pretekstem do eksperymentowania z dodatkami i gatunkami owoców. Namawiam do próbowania konkretnych odmian jabłek i wyszukania tych, które najbardziej nam smakują. W tym przypadku użyłam odmiany Golden Delicious, której miąższ jest lekko kremowy, chrupiący, jędrny. Jabłka są bardzo aromatyczne i soczyste. Sok z tej odmiany jest gęsty i aksamitny.

Zalety soku z tych owoców są niezaprzeczalnie imponujące.
Jabłka są bogate w witaminę C, B, żelazo, magnez, wapń, cynk, potas, kwas foliowy oraz błonnik. Gruszka ma sporo witaminy C i miedzi. Cytryna ma najwyższą zawartość witaminy C spośród wszystkich owoców cytrusowych. Razem tworzą wspaniały w smaku sok, który wspomaga system odpornościowy, chroni organizm przed wolnymi rodnikami, obniża poziom cholesterolu itd.




Skład na jedną szklankę świeżo wyciskanego soku*:
2 średniej wielkości jabłka
1/2 gruszki
1,2 cytryny



Owoce umyć, nie obierać ze skórki i wycisnąć w wyciskarce lub sokowirówce. Pić bezpośrednio po wyciśnięciu.




*Soki naturalnie mętne zawierają czterokrotnie więcej flawonoidów. Usuwają z naszego organizmu wolne rodniki odpowiedzialne m.in. za starzenie się komórek czy powstawanie nowotworów.

W sokach sklarowanych jest minimalna ilość witaminy C i dobroczynnych flawonoidów oraz pektyn, które niszczą „zły” cholesterol. Klarowanie bowiem polega na dodaniu żelatyny, bentonitu i zolu krzemionkowego. Dzięki temu sok jest przezroczysty, ale i traci wiele ze swych właściwości.

piątek, 6 grudnia 2013

Wschodni winegret


Sałatkę jarzynową znamy i lubimy, bez niej nie ma kuchni polskiej. Jak kraj długi i szeroki każdy region, czy to nad morzem, czy pod tatrami, wie co to jest. Tym czym dla nas jest ta sałatka, tym dla naszych wschodnich sąsiadów jest winegret. To ulubiona sałatka mojej Mamy, bez niej nie było świąt i uroczystości rodzinnych, a zmienność dodatków gwarantowała możliwość dopasowania jej do każdej okazji. Proponuję wam dzisiaj wersję podstawową.


Składniki:
1-2 pietruszki
1-2 marchewki
½ średniego selera
3 duże buraki
3 duże kiszone ogórki
1 duża cebula
1 puszka białej fasolki lub jedna szklanka ugotowanej fasolki z suchych nasion
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
sól i pieprz
dodatki*

Sos:
3 łyżki oliwy/oleju
1 łyżka domowego octu winnego
2 łyżeczki musztardy



Warzywa (oprócz buraków) obrać i ugotować jak do sałatki jarzynowej. Buraki ugotować w skórce. Wszystkie składniki sałatki pokroić w drobną kostkę. Wymieszać i doprawić do smaku. Dodać natkę pietruszki, fasolkę i sos, którego składniki trzeba energicznie wymieszać w szczelnie zakręconym słoiku. Dodać wybrany jeden lub kilka dodatków. Sałatkę powinno się teraz odstawić do lodówki na około 30 minut.


* Jako dodatki do wersji podstawowej występują: kiszona kapusta, ziemniaki, kwaśne jabłko, solone grzyby (najczęściej gąski), w wersji świątecznej śledzie, smażona i marynowana dowolna ryba pozbawiona ości. Czasami zamiast buraków gotowanych używano marynowanych. 


piątek, 29 listopada 2013

Przynęta z Seulu czyli marynowane cytryny


Magazyn kuchenny rezyduje w Seulu i właśnie  stamtąd złowił  mazowiecką rybkę czyli mnie. Przynętą były marynowane na szybko cytryny. Dyndam teraz na końcu wędki, złowiona na najbardziej aromatyczne i rzeczywiście uzależniające cytryny pod słońcem. Cytryny bio oczywiście.



3 cytryny
1 czerwona chili
1 ząbek czosnku
½ łyżeczki soli morskiej
3 łyżki soku cytrynowego
3 łyżki cukru
1 łyżeczka słodkiej papryki
½ łyżeczki kurkumy, w proszku




Cytryny umyć i osuszyć, pokroić w cienkie plasterki usuwając pestki. Chili i czosnek posiekać dość drobno, utrzeć wraz z solą i kilkoma kroplami soku z cytryny w moździerzu. Do cytryn w misce dodaj cukier, paprykę słodką, kurkumę, sok z cytryny i mieszankę z moździerza, dokładnie wymieszaj. Magazyn kuchenny poleca mikser ręczny (nasze dłonie) i wydaje się to najbardziej odpowiednie narzędzie. Tak przygotowane cytryny wstaw na noc do lodówki, a następnego dnia przełóż do wyparzonego słoiczka uzupełniając płyn sokiem z cytryny. Sok powinien przykrywać cytryny. Takie cytryny przechowujemy w lodówce około 2 tygodnie. 


wtorek, 26 listopada 2013

Pikantna zupa z soczewicy

Wiem, nie odkryłam Ameryki, prawie wszyscy znają już tę zupę, ale ja dopiero teraz na nią wpadłam. Z czeluści lodówki smętnie patrzyły na mnie dwie pietruszki, seler i kawałek pora. Reszta chyba wyjechała na wakacje. Z pułki w szafie spoglądał ponuro słoik z zieloną soczewicą i nagle bingo mam – no to niech się stanie zupa z zielonej soczewicy.




Składniki:
3/4–1 szklanka zielonej soczewicy*
2 średniej wielkości korzenie pietruszki
20 cm kawałek pora
1/3 średniego selera
1 spora cebula
½ łyżeczki kuminu
½ łyżeczki pieprzu seczuańskiego lub chili
1 ząbek czosnku
1-2 domowe kostki rosołowe
1 litr wody lub bulionu warzywnego
1,5 łyżki oliwy
sól do smaku





Warzywa umyć, obrać, pokroić w półtalarki, posolić. Na rozgrzaną patelnię wrzucić kumin i pieprz lub chili (dobierzcie sobie odpowiednią dla Was ilość przypraw), gdy poczujecie ich zapach trzeba dolać oliwy i wrzucić pokrojone warzywa. Podsmażyć je przez chwilę, aż będą ładnie przyrumienione, ale jeszcze półtwarde. Do garnka z bulionem lub wodą i kostką rosołową wrzucić soczewicę gotować około 25 minut. Dorzucić podsmażone warzywa i dalej gotować do miękkości. Kiedy soczewica i warzywa zmiękną, zupę zmiksować, przyprawić do smaku i dodać wyciśnięty przez praskę czosnek Ja lubię kiedy zupa soczewicowa jest pikantna z lekką nutą orientu. Podawać z jogurtem.

* Ilość soczewicy zależy od tego jak gęstą zupę lubicie


Uwaga: do zrobienia zupy można wykorzystać mieszankę złożoną z 3 rodzajów soczewicy. Pamiętać jednak trzeba, że soczewica pomarańczowa gotuje się najkrócej, a najdłużej brązowa. Smak zupy pozostaje taki sam, dlatego, że to wyraziste przyprawy decydują o jej charakterze.


czwartek, 21 listopada 2013

Kokosanki amaretto



Po tarcie cytrynowej zostało tylko wspomnienie i 4 białka. Jako, że nie lubię wyrzucania jedzenia, a do mrożenia białek, systemem Nigelli, nie mam na razie wielkiego przekonania, biłam się z myślami co zrobić z resztkami. Za bezą nie przepadam, poza taką na szarlotce, uznałam jednak, że jedno ciasto na sobotę wystarczy i padło na drobnicę w postaci kokosanek. Przepis stary jak świat, nieskomplikowany i bardzo dobry.





Składniki:
4 białka
200 g cukru pudru
200 g wiórków kokosowych
2 łyżeczki soku z cytryny
1-2 łyżeczki amaretto lub malibu






Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodawać po troszeczku cukier, sok z cytryny i amaretto. Na koniec ubitą pianę wymieszać łyżką z wiórkami kokosowymi. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, a piekarnik nagrzać do 150 C. Nakładać masę łyżką uważając by ciasteczka były jednakowej wielkości, wtedy równo się upieką. Piec ok. 25-30 minut aż będą złote. Długość pieczenia zależy od wielkości ciasteczek. Tuż po wyjęciu z pieca trzeba je odkleić od papieru i najlepiej studzić na kratce.


wtorek, 19 listopada 2013

Warszawska seta i galareta z zagrodowca

Nie wiem czy znacie Stefana Wiecheckiego Wiecha i jego krótkie felietony o Warszawie, gdzie króluje gwara międzywojennej Warszawy. Teksty są cudowne i okazuje się, że wiele zwrotów można znaleźć i dzisiaj w naszym języku.. Meduza i lorneta czy seta i galareta na stałe zagościła w języku i w menu knajpek PRL-owskich, gdzie „alkohol podajemy tylko do konsumpcji”. Galaretka z nóżek to klasyka, a moja wersja to nóżki ale kurze z zagrodowego ptaka. Wykwintnie zwane w niektórych kręgach tymbalikami.







Składniki:
zagrodowa kura rosołowa/4 nogi z kury zagrodowej
włoszczyzna z kapustą lub kilkoma brukselkami
woda
sól
2 liście laurowe
po kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego i jagód jałowca
1 duży ząbek czosnku
2-3 gałązki lubczyku
1 puszka groszku
2-3 jaja na twardo
żelatyna na około 2 l płynu



Do dużego garnka nalać wody tyle, żeby na około 4 cm przykryła ptaka. Dodać łyżeczkę soli, resztę przypraw, lubczyk i pora (z włoszczyzny), zagotować, usunąć powstałe tzw. szumowiny i na niewielkim ogniu około 25 min. W tym czasie umyć i obrać resztę warzyw z włoszczyzny i dodać razem z brukselka do gotującego się kurczaka. Gotowanie dobrego rosołu wymaga czasu, więc teraz mamy około 1,5-2 godziny czasu zanim przystąpimy do dalszych czynności. Kiedy rosół jest już gotowy, należy go przecedzić, ostudzić i zebrać tłuszcz. Przygotować naczynka na galaretkę, do każdego włożyć pokrojona w plasterki gotowana marchewkę, jajko, groszek zielony i mięso z kurczaka. Rosół przelać do garnka (trzeba wcześniej określić jego objętość), zagotować, dodać wyciśnięty przez praskę czosnek, doprawić do smaku, zdjąć z ognia i rozpuścić w rosole żelatynę wg. opisu na opakowaniu. Gotowym płynem zalać przygotowane miseczki do pełna, odstawić do zastygnięcia.


Uwaga. Ja nie klaruję wywaru, właśnie dlatego, żeby galaretki bardziej przypominały tradycyjne nóżki z epoki Wiecha, niż tymbaliki.



piątek, 15 listopada 2013

Oliwkowe undercover

Uwielbiam włoska kuchnię zwłaszcza za jej prostotę, kolekcjonuję włoskie przepisy i ciągle coś mnie w niej zaskakuje. Tak było i tym razem. Wpadłam jak śliwka w kompot, a raczej jak oliwka w panierkę kiedy trafiłam na ten przepis. Nadziewana oliwka zachwyciła mnie najpierw swoim wyglądem, potem smakiem. W oryginale nadzienie jest mięsne, ale doskonale sprawdzi się też w wersji z sera fetta lub ricotta. Kiedy udało się dostać naprawdę duże oliwki i do tego bez pestek wiedziałam, że już nic mnie nie powstrzyma.


Składniki:
250 g dużych oliwek bez pestek
200 g mięsa (pierś kurza)
25g parmezanu
25 g masła
1 małe jajko
sól, pieprz i ulubione zioła (ja użyłam ziół prowansalskich)
oryginalnie gałka muszkatołowa

Do panierowania: mąka, jajko, bułka tarta
Olej do smażenia


Mięso obsmażyć na patelni lub jeśli ktoś woli można użyć mięsa z rosołu. Zmielić maszynką do mielenia mięsa dodać parmezan, masło i jajko, przyprawić do smaku (nie należy za bardzo solić bo oliwki są słone), wyrobić dokładnie na jednolitą masę. Oliwki opłukać z solanki. Nadziać oliwki (nie polecam samodzielnego pozbawiania oliwek pestek. To trudne i żmudne zajęcie, a można kupić już gotowe.). Panierować obtaczając najpierw w mące potem w jajku i tartej bułce i jeszcze raz w jajku i bułce. Smażyć na głębokim tłuszczu podobnie jak pączki, aż panierka zbrązowieje. Usmażone oliwki należy odsączyć na kuchennym ręczniku papierowym.







Takie oliwki to doskonała przekąska do wina, piwa. Nadają się na wszelkie okazje.  


wtorek, 12 listopada 2013

Wariacje na fasolę i pęczak


Jest, urodziło się – danie – rodzice są przeszczęśliwi i dumni z pociechy i pragną zawiadomić o tym fakcie rodzinę i znajomych. Danie powstało z miłości do włoskich smaków i uwielbienia dla polskich kasz. Pociecha imienia jeszcze nie ma bo pęczotto i kaszotto wydaje się nie pasować do charakteru potomka. Jest on raczej zwarty niż kremowy i nic konkretnego nie przychodzi nam do głowy.



Składniki:
200-300g białej fasoli z puszki
3/4 szklanki pęczaku
1 szklanka białego wytrawnego wina
1 szklanka bulionu warzywnego lub drobiowego
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki tymianku suszonego
1 łyżka oliwy/masła
sól pieprz do smaku




na patelni rozgrzać olej, wrzucić drobno pokrojoną i osoloną cebulę, podsmażyć na rumiano. Wrzucić kaszę i smażyć jeszcze około 2-3 minut, dodać tymianek, poszatkowane łodyżki natki, wlać wino. Gotować, aż odparuje alkohol, dodać bulion, doprawić do smaku i gotować, aż kasza będzie miękka. Pod koniec gotowania dorzucić fasolę i wyciśnięty przez praskę czosnek, dodać oliwę/masło i resztę natki. Jeszcze chwilę (2-5 minut) pogotować pod przykryciem na małym ogniu.

Uwaga. Jeśli kasza wchłonie bulion, a nie będzie jeszcze miękka, trzeba go dolać. Przed podaniem przyprawić do smaku. Ja dodaję solidną porcję świeżo mielonego czarnego pieprzu.

Danie będzie tak samo dobre jeśli kaszę ugotujemy osobno w bulionie i białym winie, a dopiero potem dodamy do podsmażonej cebuli z dodatkiem fasoli i przypraw.


czwartek, 7 listopada 2013

Dżem z gruszek


Moja stara grusza, w przeciwieństwie do wiekowych jabłoni, nie skalała się – odkąd pamiętam – wydaniem na świat ani jednego owocu. Nigdy więc nie produkowałam przetworów z gruszek, jako że nadmiaru produktu nie miałam. Kiedy Bea, na swoim blogu, zaprezentowała gruszkowe cuda postanowiłam, że muszę je zrobić. Połączenia smakowe wyjątkowo trafiły w rodzinne gusta i teraz produkuję je każdego roku.  







Składniki:
1 kg gruszek obranych i pozbawionych gniazd nasiennych
1 cytryna
180 g cukru trzcinowego
1 cm. imbiru









Gruszki pokroić w drobna kostkę, skropić sokiem z cytryny, zasypać cukrem, dodać tarty imbir i skórkę z cytryny. Dokładnie wymieszać i odstawić na kilka godzin, aż puszczą sok. Smażyć do uzyskania ulubionej konsystencji dżemu. Przekładać do wyparzonych słoiczków, zamykać na spirytus i pasteryzować.

wtorek, 5 listopada 2013

Latające talerze w kuchni

Nie chodzi tu wcale o wymianę zdań z krewkim południowym temperamentem, ani o swojską domową awanturę, ale o zagospodarowanie wyhodowanych na „dzikich polach” patisonów. Są bardzo urodziwe, podobne do UFO, wielokolorowe (białe, żółte i zielone). Mają miąższ w smaku trochę nijaki i właściwie nie przyszło mi do głowy inne ich wykorzystanie, jak tylko wypchanie, nadzianie lub, jak kto woli, nafaszerowanie dość wyrazistym w smaku nadzieniem.





Składniki:
4 małe jednoosobowe patisony*
około 150 g sera typu rokpol
1 duża cebula
8-9 suszonych pomidorów w oliwie
½ pęczka natki pietruszki
1,5 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej
1 łyżeczka zielonej czubricy
sól i pieprz do smaku








Patisony umyć (nie obierać), odkroić im „czapeczki” na wysokości karbowania, wydrążyć środek usuwając pestki (podobnie jak w dyni) i część miąższu pozostawiając około 1 cm ścianki. Nakłuć miąższ widelcem lekko osolić i posypać ulubiona przyprawą (ja użyłam czubrycy). Przygotować nadzienie: Cebulę obrać, pokroić w drobna kostkę, posolić  Na patelnię nalać 1 łyżkę oleju i usmażyć na złoto cebulę wraz z  drobno pokrojonym miąższem patisona. Do ugotowanej kaszy dodać starty na tarce ser, drobno pokrojone suszone pomidory i natkę pietruszki wymieszać i na koniec dodać ostudzoną smażona cebule z patisonem. Doprawić do smaku pieprzem (moim zdaniem nie trzeba dodawać soli bo ser jest dość słony). Napełnić nadzieniem wydrążone patisony, układać w żaroodpornym naczyniu, na dno którego dajemy odrobinę wody (ok. 1 cm.) i łyżkę oliwy z pomidorów. Dusić pod przykryciem około 30-35 minut w temperaturze 200-210°C. Po tym czasie sprawdzić czy patisony są miękkie i dopiec jeszcze ewentualnie 10-15 minut już bez przykrycia.


* Z moich obserwacji patisonów wynika, że najtwardszą skórkę maja patisony białe (jej wcale nie da się zjeść), najmiększą żółte. 


środa, 30 października 2013

Babeczka dwojga imion na rauszu

Są dwa obozy Jeden nazywa to ciasto szarlotką, a drugi jabłecznikiem. Przekonałam się o tym w pewnej warszawskiej cukierni, w której usiłowałam kupić wielce urodziwa szarlotkę. Na uprzejmą prośbę o jej kawałek usłyszałam: NIE MA. A to (tu pokazałam, może trochę nieuprzejmie, bo palcem, na całkiem spory kawałek szarlotki)? TO JABŁECZNIK odparła obrażonym tonem pani za ladą. Cukiernia już nie istnieje, a szkoda bo szarlotkę mieli obłędną, ja zaś nadal pozostaję w obozie szarlotkowym. Od jakiegoś czasu małżonek prośbą, groźbą i błaganiem starał się przekonać mnie do zrobienia wymienionego wyżej ciasta. I stało się. Sad dał jabłka, mąż burbona, ja szarlotkę, zaspokajając apetyt mężczyzny na jabłecznik. Wybrałam małą formę babeczki:
¨       po pierwsze dlatego żeby odmłodzić tradycyjne oblicze szarlotki,
¨       po drugie marudzący o ciasto mąż pochłonie w ten sposób znacznie mniej kalorii niż z całej blachy,
¨       po trzecie wiecie przecież jak fajne są babeczki.



Składniki (na 8 babeczek):
Opakowanie gotowego ciasta kruchego*
4 średnie jabłka
2 łyżki miodu
2 łyżki cukru/stewii/syropu z agawy
3 łyżki bourbona
½ łyżeczki cynamonu
sok z ½ cytryny



Migdałowa „kruszonka”
1 szklanka migdałowych płatków
1 łyżka rozpuszczonego masła
½ łyżeczki cynamonu




Foremkę na mufinki wysmarować tłuszczem, wysypać tartą bułką i wyłożyć gotowym ciastem kruchym (lub oczywiście własnoręcznie przygotowanym). Jabłka obrać, pozbawić gniazd nasiennych, pokroić w drobną kostkę i przełożyć do miski, skropić cytryną. Posypać cukrem, cynamonem, dodać miód, dokładnie wymieszać i polać burbonem. Odstawić na około 25 minut. W tym czasie nagrzać piekarnik do 210°C i przygotować z rozpuszczonego masła, cynamonu i płatków migdałowych niby kruszonkę. Do każdej babeczki nałożyć jabłka, przykryć kruszonką migdałową i polać pozostałym po jabłkach sosem. Ważne jest żeby nie dawać za dużo sosu żeby ciasto nie rozmokło. Ewentualnie można podpiec samo ciasto wcześniej (wyłożyć folią aluminiową, wysypać sucha fasolą i piec około 10 min w temp 180°C) ja tego nie robiłam. Wstawić babeczki do nagrzanego piekarnika i piec przez 15 minut, potem przykryć je folia aluminiowa i dopiec jeszcze przez 10 minut. Wyjąć blachę z piekarnika i studzić przykryte folia około 15 minut. W wersji dla osób nie dbających o linię można babeczki wzbogacić podając je łyżką lodów waniliowych. Doskonałe zarówno na ciepło jak i na zimno.


 


* Przepis na domowe niesłodkie ciasto kruche do babeczek i tart



250 g mąki pszennej
125 g masła
1 żółtko
szczypta soli
50 ml zimnej wody









Mąkę posiekać nożem wraz z masłem, dodać żółtko, sól i wodę, szybko zagnieść ciasto, zawinąć w folię i schować na przynajmniej 30 minut do lodówki. Po wyjęciu z lodówki rozwałkować na grubość ok. 2-3 mm i wykładać nim foremki do mufinek, tartaletek lub tarty 


poniedziałek, 28 października 2013

Pełnoziarniste tagliatelle z dekadenckim sosem

 Lubella ogłosiła konkurs na danie z makaronem, wybrałam się więc do sklepu żeby przeprowadzić  reserch. Oniemiałam, takiego wyboru makaronów, jakie oferuje Lubella, nie spodziewałam się. Są tradycyjne, pełnoziarniste, domowe jajeczne, o różnorodności kształtów już nie wspomnę. Do dania konkursowego wybrałam zdrowy makaron pełnoziarnisty, do którego idealnie pasuje włoski dekadencki sos z dodatkiem świeżych młodych listków gorczycy – ulubionego zioła Mesaliny. Starożytni Rzymianie uważali młode liście gorczycy białej za afrodyzjak, stosowali go bardzo często jako dodatek do dań, a nawet jako składnik sałatek.





Składniki (4 osoby):
400 g makaronu pełnoziarnistego tagliatelle Lubella
200g zielonego mrożonego groszku
100 g sera gorgonzola
40 g mrożonego szpinaku w liściach
200 g śmietany
4 garście młodych listków gorczycy lub posiekanej drobno natki pietruszki
po 2 - 4 plasterki boczku na osobę dla mięsożernych
pieprz świeżo mielony (biały lub czarny)








Groszek ugotować w jednej szklance osolonej wody lub w bulionie warzywnym, tak by nie stracił koloru, czyli naprawdę krótko ok 5-8 minut od zagotowania się wody. Groszek odcedzić i schłodzić w misce z lodowatą wodą, aby przerwać proces gotowania. Boczek usmażyć na patelni na chrupko i odsączyć na kuchennym ręczniku z nadmiaru tłuszczu. Postawić wodę na makaron. Do płaskiego garnka na dno wlać 2 łyżki wody i pokrojony ser. Na niewielkim ogniu rozpuścić ser, dodać śmietanę i mrożony szpinak. Gotować do rozmrożenia się szpinaku, wtedy dodać zielony groszek i świeżo zmielony pieprz. Makaron ugotować aldente według przepisu na opakowaniu. Odcedzić dodać do sosu i wymieszać dodając w razie potrzeby odrobinę wody z gotowania makaronu udekorować sporą garścią młodej gorczycy (zielonej pietruszki) i dla mięsożerców płatkami z boczku.


* Przepis na afrodyzjak według Pliniusza Starego uznawany w tamtych czasach za jeden z bardziej skutecznych brzmi ; „3 liście gorczycy zerwane (koniecznie!) lewą ręką, posiekane i wymieszane z 3 łyżkami miodu”... Myślę, że nie powinno zaszkodzić :)



czwartek, 24 października 2013

Drinknięte babeczki bez pieczenia

Kiedy piekarnik odmówi posłuszeństwa i postanowi sobie zrobić wolne, a rodzina pragnie czegoś słodkiego i nie jest to budyń. Kiedy macie za mało czasu na sernik na zimno lub wytworną wielokolorową galaretkę. Kiedy chcecie zaskoczyć rodzinę lub znajomych niecodziennym smakiem, wtedy powinniście sięgnąć po ten przepis. Przepis, na który natknęłam się w internecie (couple cooks), a który wydał mi się idealny na takie okazje.



Składniki:
1 szklanka daktyli (ciasno upakowanych)
1 szklanka migdałów
szczypta soli morskiej
1 szklanka śmietany kremówki
1,5 łyżki cukru pudru/ 1 łyżeczka stewii w proszku
1 średnia limonka (skórka i 2 łyżki soku)
1-1,5 łyżeczki tequili



W blenderze zmielić migdały z dodatkiem soli, mielić dalej dodają po kilka daktyli naraz, aż do uzyskania dość łatwo lepiącej się masy. Trwa to tylko dosłownie kilka minut. Teraz trzeba przygotować blaszkę do pieczenia mufinek, którą smarujemy olejem. Ja dodatkowo wyłożyłam foremki folią spożywczą. Wypełniamy foremki „ciastem” tworząc dość cienkie foremki-babeczki i wstawiamy na 30 minut do zamrażarki. Z limonkowej skórki przygotować cieniutkie wstążeczki, które posłużą nam potem do ozdoby babeczek. Wycisnąć sok z limonki. Śmietanę ubić z cukrem pudrem, pod koniec ubijania dodać sok z limonki i tequilę. Babeczki wyjąć z zamrażarki, dzięki użyciu foli spożywczej bardzo łatwo wyjdą z blaszki. Każdą babeczkę wypełnić lekko pijaną bitą śmietaną i ozdobić wstążeczkami ze skórki limonki. Deser o zaskakującym smaku margarity gotowy.

Uwaga. Śmietana lepiej się ubije jeśli wcześniej spędzi około 0,5 godziny w lodówce.

Można wykonać też wersję z truskawką - truskawkowa margarita też jest dobra.