czwartek, 14 listopada 2019

Gołąbeczki kochane



Gołąbki o niskim indeksie glikemicznym

Fajnie jest mieć intuicję. Jeśli chodzi o intuicyjne wyczuwanie co w pożywieniu jest dla nas dobre to podobno dawno już ją straciliśmy. Pod tym kątem przyjrzałam się temu co lubię jeść, a za czym nie przepadam i w 65% się to zgadza z tym czego powinnam unikać z uwagi na podejrzenie cukrzycy. Cała rodzina i wszyscy znajomi królika wiedzą, że ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, a kaszy jaglanej i słodzonych napojów gazowanych nie znoszę.  Nie przepadam za białym pieczywem i nigdy zbyt często nie jadłam ryżu. Ziemniaki uwielbiam, najlepiej z lodówki, kocham kaszę gryczaną, kalafiora, brokuły, kalarepę i surową marchewkę. Polecam każdemu. Może się okazać, że obudzicie w sobie, lub przekonacie się, że tak naprawdę macie intuicję spożywczą.


Składniki:
mała włoska kapusta lub kapusta pekińska
1 szklanka czerwonek komosy ryżowej
1 szklanka białej komosy ryżowej
300 g boczniaków
1 duża cebula
1 łyżka suszonych pomidorów z czosnkiem niedźwiedzim
1 łyżka tymianku
1 łyżka innej ulubionej przyprawy ziołowej (ja uwielbiam zestaw Darów Natury do mięsa mielonego)
spora garść siekanej natki pietruszki
1 jajko opcjonalnie
sól i pieprz do smaku
olej ryżowy do smażenia
woda lub bulion do gotowania komosy
passata pomidorowa i liść laurowy do sosu



Z kapusty wyciąć głąb, włożyć do dużego garnka z wrzątkiem i gotować przez około 8 minut na małym ogniu. Kapustę wyjąć, wystudzić i rozbierać z liści (jeśli kapusta jest starsza to można wyciąć z każdego liścia twarde zgrubienie). 

Ziarna komosy, należy przed ugotowaniem dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą, pozbywając się w ten sposób gorzkiego smaku (jeżeli woda się nie pieni, wystarczy jedno płukanie, w przeciwnym razie płuczemy 2–3 razy). Komosę gotować w stosunku 1 szklanka komosy na 2 szklanki wody lub bulionu warzywnego (do gotowania komosy czerwonej użyć mniej wody, tj. niepełną szklankę), wodę posolić. Po ok. 12–15 minutach z ziaren wyłaniają się białe ogonki. Oznacza to, że komosa jest już prawie ugotowana. Po zdjęciu z ognia, pozostawić ją pod przykryciem, na około 15 minut, aż odpowiednio napęcznieje i wchłonie pozostałą wodę. Ja zwykle dodaję jeszcze około 1,5 łyżki oliwy z oliwek lub masła.
Cebulę pokroić drobno, podsmażyć na złoto i przełożyć do większej miski (w której będziemy mieszać nadzienie). Boczniaki również drobno pokroić i smażyć na oleju ryżowym z dodatkiem tymianku, soli i pieprzu aż odparuje z nich cała wilgoć i staną się chrupiące. Przełożyć do miski z cebulą i do ciepłych dodać resztę przypraw oraz obie komosy. Nadzienie dokładnie wymieszać, można dodać do niego drobno posiekaną natkę pietruszki. Jeśli obawiacie się że nadzienie może nie być zbyt zwarte można dodać 1 jajko. Tak przygotowane nadzienie nakładać na liście kapusty i zawijać w paczuszki. Układać w garnku dość ściśle, zalać passatą pomidorową wymieszaną z niewielką ilością wody lub bulionu, dodać liść laurowy i dusić pod przykryciem około 40 minut na małym ogniu. Sos powinien się zagęścić podczas duszenia, można jeszcze wzbogacić go przesmażonymi na maśle z czosnkiem pomidorami krojonymi świeżymi lub z puszki.




poniedziałek, 9 września 2019

Krakersy (podpłomyki) z nasion konopi

Sięgając wzrokiem, aż po horyzont, widzę krewnych i znajomych królika ulegających magii reklamy. Nie twierdzę, że nigdy nie uległam, bo jak mawiał klasyk: kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Reklamy obiecują cudowną zabawę, ciekawsze relacje z otoczeniem, nowych przyjaciół, a nawet wielką miłość, jeśli tylko wejdziesz w posiadanie produktu ICH wiodącej marki. Pal licho pieniądze jeśli możesz przeżyć coś wyjątkowego kupując TO CUDO. Świat stanie się lepszy, życie łatwiejsze, gdy sięgniesz do torebki, pudełka po właśnie TEGO chipsa, krakersa czy ciasteczko. Sięgając po naszą propozycję pewnie nie doświadczysz tego wszystkiego, ale przynajmniej nie podniesiesz sobie poziomu cukru i cholesterolu we krwi.


Składniki:

1 szklanka mąki konopnej lub ziaren konopi zmielonych w młynku do kawy
2 łyżki świeżo zmielonego sezamu
2 łyżki nie zmielonego sezamu
2 łyżki drobno zmielonych pestek dyni i 2 łyżki lekko zmielonych pestek dyni
2 łyżki drobno zmielonych pestek słonecznika i 2 łyżki lekko zmielonych pestek słonecznika
3/4 szklanki wody
1/2 łyżeczki soli
1 lub 2 łyżki oliwy z oliwek
1 lub 2 łyżeczki suszonego oregano
opcjonalnie kurkuma i ostra papryka do smaku

W misce wymieszać wszystkie suche składniki, dodać oliwę i wodę. Mieszać kilka minut. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i równomiernie rozprowadzić na nim masę, aż do uzyskania ok. 3 mm grubości mieszaniny. Masę dosyć trudno się rozprowadza i trzeba znaleźć najbardziej odpowiedni sposób, ja rozprowadzam ją nożem szefa kuchni i plastikową łopatką. Blachę wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy przez 30 minut. Po wyjęciu z piekarnika ostrym nożem dzielimy na mniejsze kawałki, u mnie zwykle są to prostokąty przypominające krakersy. 


poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Lasagna o niskim IG


Przepis na lasagnę jest w naszej rodzinie od kilkudziesięciu lat. Wiąże się z nim pewna historia. Lasagną w tej wersji pewien autentyczny, piękny Włoch podbił serce młodej amerykanki. Podbił serce i znikł. Na całe szczęście (reszty rodziny) na otarcie łez pozostawił przepis. Młode dziewczę stratę chłopaka w końcu przebolało, nie bez znaczenia pewnie był wspomniany przepis, otarło łzy, a od tej pory kolejne pokolenia naszej familii zajadają się tym daniem. Cóż za przykrość kiedy okazuje się, że za sprawą makaronu, danie trafia na listę zakazanych potraw. Żal ściska serce, pojawiają się nawet łzy, ale od czego człowiek ma mózg. Otarł łzy, przebolał stratę, zastąpił ją innym (może nawet lepszym) modelem.


Składniki


warstwa mięsna:
½ kg mielonego mięsa z udźca indyka
2 puszki ciętych pomidorów (jeśli w puszce
jest mało sosu można dodać 250g passaty pomidorowej)
1 mały przecier pomidorowy
1 cebula
1 pęczek bazylii
1-2 ząbki czosnku
2-3 łyżki suszonej bazylii
1-2 łyżki przyprawy włoskiej
warstwa serowa:
250-300 g białego sera ricotta
lub innego podobnego
150 g jogurtu
150 g mozzarelli w kawałku
150 g parmezanu
2 jajka 
½ pęczka zielonej pietruszki


2-3 bakłażany

sól, pieprz do smaku
oliwa do smażenia



Cebulę i czosnek drobno pokroić, na głębokiej patelni rozgrzać oliwę. Cebulę podsmażyć na złoto dodać czosnek i mięso mielone. Smażyć około 8-10 minut. Posolić i popieprzyć do smaku, dodać przyprawę włoską i suszoną bazylię. Smażyć jeszcze chwilę, dodać pomidory w puszce oraz ewentualnie passatę. Dusić na małym ogniu około 30 minut. Pod koniec duszenia dodać przecier pomidorowy i drobno pokrojoną świeżą bazylię razem z łodyżkami. Dusić jeszcze trochę. Sos nie powinien być zbyt rzadki. Ser ricottę wymieszać ze startą mozzarellą, parmezanem i jogurtem. Odrobinę mozzarelli zostawić do posypania lasagne. Do mieszaniny dodać drobno pokrojoną zieloną pietruszkę, całość wymieszać i doprawić do smaku solą i pieprzem. Na koniec dodać jajka i dokładnie wymieszać. Bakłażana pokroić wzdłuż na 1 cm plastry. Na dno prostokątnej formy, wysmarowanej masłem, ułożyć ściśle plastry bakłażana wyłożyć na nie połowę sosu mięsnego, ułożyć drugą warstwę bakłażana i kolejną mięsa,  przykryć ją bakłażanem równie ściśle ułożonym. Na bakłażana położyć mieszankę serów i posypać resztą tartej mozzarelli. Piec w nagrzanym do 200 stopni piekarniku przez około 45 minut. Oczywiście jak normalna lasagna najlepiej smakuje następnego dnia.  



czwartek, 25 lipca 2019

Chleb nie tylko dla diabetyka


Kiedy w sprawie diagnozy i terapii nie zgadzasz się ze swoim POZ, to może tak jak ja, szukasz i szukasz i czasem znajdujesz to o co Ci chodzi. Lubię sprawdzać informacje nie tylko w dziedzinie zdrowia. Śledzę (bo lubię) nowe terapie i odkrycia w sposobie leczenia chorób cywilizacyjnych. Oczywiście nie namawiam do bojkotu oficjalnych przedstawicieli medycyny, ale przecież leczenie to współpraca obu stron. Pewien dziekan wydziału medycznego powiedział świeżo upieczonym studentom, że w czasie studiów opanują olbrzymią ilość wiedzy, która z czasem się zdezaktualizuje. Radził im by zawsze na bieżąco śledzili osiągnięcia nauki i nigdy nie lekceważyli jej osiągnięć w swojej późniejszej pracy. Niestety trudno trafić na takiego lekarza w naszej rzeczywistości.

Prof. Roy Taylor z Uniwersytetu w Newcastle jest jednym z najsłynniejszych specjalistów w dziedzinie diabetologii. W swoich badaniach dowiódł, że obniżenie wagi o 10–15% u pacjentów z cukrzycą typy drugiego pozwala na odstawienie leków u znakomitej większości chorych. Prowadził badania nad idealną dietą dla diabetyków i ma niezwykłe osiągnięcia na tym polu. Pomyślałam, że zamiast zacząć łykać lek, który nie jest wolny od skutków ubocznych, zastosuję jego dietę przez kilka tygodni. Jeśli wszystko pójdzie dobrze uniknę pastylek i cofnę objawy choroby. Dieta ogranicza węglowodany (skrobiowe i cukrowe) do minimum, jest zbilansowana i różnorodna, oparta na warzywach, ale także na produktach zwierzęcych. Szukając pasujących do diety przepisów znalazłam na blogu Iwony Zasuwy przepis na chleb.



Składniki:

300 g niepalonej kaszy gryczanej
25 g drożdży
3 łyżki błonnika witalnego/łupin babki plesznik
2 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego
1 łyżka suszonych pomidorów
1 łyżka czosnku niedźwiedziego
1ł łyżka ulubionych ziół (ja użyłam bazylii)
1 łyżeczka mielonego kminku
1 łyżeczka czarnuszki/sezamu
1 łyżeczka soli
woda około 2 szklanki
odrobina słodyczy dla drożdży



W niewielkiej ilości ciepłej wody rozpuścić drożdże ze szczyptą cukru/syropem klonowym. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Kaszę zmielić na mąkę i wymieszać z resztą suchych składników. Pozostawiając niewielką ilość czarnuszki do posypania chleba. Wyrośnięte drożdże dodać do suchych składników i wymieszać. Do masy dodawać powoli ciepłą wodę, aż do uzyskania masy o konsystencji bardzo gęstej śmietany. Dokładnie wymieszać. Przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia formy keksówki. Posypać resztą czarnuszki lub sezamem i pozostawić pod przykryciem do wyrośnięcia. Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Kiedy chleb podwoi swoją objętość wstawić do piekarnika i piec około 60 minut. Autorka przepisu zaleca by przez pierwsze 15 minut zwiększać temperaturę pieczenia do 200 stopni. Przyznam się szczerze, że zdarzyło mi się o tym zapomnieć i zwiększyć temperaturę dopiero na ostatnie pół godziny. Chleb tez się udał i był pyszny.






poniedziałek, 15 lipca 2019

Naleśniki gryczane z nadzieniem z młodego buraka



























Indeks glikemiczny – ten termin nie był mi obcy. Teraz jednak stał się dla mnie priorytetem w ustalaniu menu. Cóż spodziewałam się, że kiedyś to nastąpi, jak mawiał klasyk – taka rodzina. Teoretycznie wiedziałam co można a czego należy unikać, ale kiedy „nadejszła wiekopomna chwila” to trzeba było podszkolić się by przestawić kuchnię na inne tory. Tak powstało danie, które łączy dwa światy. Świat niskich indeksów glikemicznych i świat czerwonych pozycji w tabeli. Wiem że gotowane buraki to wysoki indeks glikemiczny, ale gdy są al dente i młode nie są takie złe (przynajmniej dla mnie).



Naleśniki


300 g. niepalonej kaszy gryczanej
1-2 jajka
2 łyżki oleju ryżowego/oliwy/oleju kokosowego/oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
woda zwykła i gazowana
sól, pieprz i ulubiona przyprawa
(ja dodałam kurkumę i pieprz ziołowy)

Nadzienie

1 pęczek młodych buraków (liście można wykorzystać do przygotowania innego nadzienia podobnego do szpinaku)
1 opakowanie chudego sera typu feta
150 g chudego białego sera
1 szklanka bulionu warzywnego lub soku
z buraka (dla tych którzy mogą)
3 średnie gruntowe ogórki zielone 
1 średnia cebula
duża garść koperku






Naleśnik: kaszę namoczyć na noc w wodzie (wody tyle by na 2 cm przykrywała kaszę). Rano wodę odlać i zmiksować (blenderem) kaszę z dodatkiem wody gazowanej, oleju, jaj i przypraw na gładką masę o konsystencji identycznej jak tradycyjne ciasto naleśnikowe*. Naleśniki smażyć na dobrze nagrzanej i posmarowanej tłuszczem patelni. (Trzeba czekać aż placek łatwo będzie odchodzić od patelni gdy będziemy go przewracać na drugą stronę. Autorka tej wersji naleśników określa to raczej jako suszenie niż smażenie.) 

Nadzienie: buraki obrać pokroić w drobną kostkę i ugotować al dente w bulionie warzywnym (soku z buraka). Ostudzić. Ogórki obrać zetrzeć na tarce o grubych oczkach, cebulę pokroić w drobną kostke, posolić, koperek poszatkować. Połowę fety i cały biały ser pognieść widelcem i wymieszać z resztą składników, przyprawić do smaku. (jeśli lubicie ostrzejszy smak można dodać cała kostkę fety. Nadzieniem smarować naleśniki. Świetnie smakują na ciepło i na zimno.
*Nie podaję konkretnej ilości wody bo jej ilość zależy od kaszy. Robiłam te naleśniki kilka razy i za każdym razem wychodziła mi inna ilość wody.



czwartek, 4 lipca 2019

Chłodnik ogórkowy


Pogoda iście tropikalna. Upalne dni, gorące noce, brakuje tylko krótkich ulewnych i ciepłych deszczy. Apetyt na lody i zimne napoje rośnie, schabowe i pieczone kurczaki zostają daleko w tyle. O czym marzy dziewczyna, gdy mamy taki klimat? O czymś lekkim, niskokalorycznym i łatwym do przygotowania. O czymś, czego można zrobić dużo , schować w lodówce i sięgać tam gdy tylko się zgłodnieje. O chłodniku.







Składniki:

1 litr maślanki
1/2 szklanki śmietany 18%
0,5-0,75 kg małych ogórków
1 szklanka orzechów włoskich
1/3 pęczka koperku
1 duży ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku





Ogórki obrać, 2-3 zetrzeć na tarce o drobnych oczkach i lekko posolić. Resztę pokroić w małą kostkę. Koperek poszatkować tak jak lubicie (ja lubię dość drobno). Czosnek utrzeć z solą. Orzechy zalać gorącą wodę, obrać ze skórki i drobno pokroić. Wszystkie składniki włożyć do miski, wymieszać i doprawić do smaku. Dodać maślankę i śmietanę. Jeśli chłodnik będzie za gęsty można dodać jeszcze śmietany lub nawet odrobinę przegotowanej zimnej wody. Całość wstawić do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Podawać z dodatkiem prażonych orzechów i np. kilkoma listkami rukoli.




sobota, 9 marca 2019

Krążki z kalmara

Jest taki jeden dzień w roku 8 marca — Międzynarodowy Dzień Kobiet. Kwiaty w tym dniu nie będą zaskoczeniem i tak jak w walentynki szukam innych sposobów na sprawienie przyjemności najbliższym mi Paniom. Tegoroczny 8 marca postanowiłem uczcić przygotowaniem, naturalnie w wielkiej tajemnicy, dania, którego jeszcze nigdy nie robiłem, ale bardzo dawno temu jadłem i ogromnie mi smakowało. Krążki z kalmara z lekką sałatką i butelka schłodzonego wina pinot grigio okazały się strzałem w dziesiątkę. W tle sączyła się cicha muzyka, śpiewał Michael Buble.

Składniki na 4 osoby
0,6–0,8 kg mrożonych krążków z kalmara
1 jajko
mąka z cieciorki lub ryżowa
pieprz cayenne, sół do smaku
Sos do krążków:
mały jogurt, czosnek, sól, natka pietruszki, oliwa extra virgin 
mieszanka sałat z sosem winegret 














Rozmrożone krążki moczymy w roztrzepanym jajku i obtaczamy w mące z cieciorki lub ryżowej wymieszanej z odrobiną soli i pieprzu cayenne. Smażymy jak frytki w głębokim oleju ok. 2-3 minuty. Układamy na talerzu z ręcznikiem papierowym by pozbyć się namiaru tłuszczu. Sałatką może być mieszanka endywiy, roszponki i radicchio z klasycznym winegretem. Niezbędny jest sos do krążków: jogurt, łyżka oliwy z oliwek, czosnek (nie koniecznie), czarny pieprz, sól, drobno pokrojona natka pietruszki i dla tych co lubią jedna łyżeczka majonezu dobrze wymieszane. 

czwartek, 21 lutego 2019

Zupa z kukurydzy


Dzieci rosną i rosną i pewnego dnia „opuszczają gniazdo”. Jak mądrze przygotować je do samodzielności? Jak zaszczepić w nich dobre nawyki, choćby do zdrowego żywienia? Jak to zrobić i nie narazić się na zarzut przynudzania? Mojej Mamie, Babci, Ciotkom – wychowywałam się w wielopokoleniowej rodzinie – chyba się to udało. Prawdę powiedziawszy nie wiem jak to zrobiły, nie pamiętam żadnych pogadanek, prelekcji, czy skomplikowanych zajęć praktycznych. Teraz zachodzę w głowę czy ja też właściwie wyposażyłam swoje potomstwo. Myślę i myślę, a tu na stół wjeżdża miska pysznej, gorącej i bosko pachnącej zupy. Uff Chyba jednak się udało i też obyło się bez nudnych prelekcji i przymuszania do ćwiczeń praktycznych. Można (chyba) odetchnąć z ulgą, że przynajmniej w temacie odżywiania dadzą radę.


Składniki:
0,5 kg mrożonych ziaren kukurydzy
lub 2 słoiki eko kukurydzy
2 średnie ziemniaki
1 duża cebula
1 średnia marchew
2 łyżki masła/oleju ryżowego
1,5 łyżeczki kurkumy
2-2,5 litra bulionu warzywnego
sól, pieprz do smaku



Cebulę obrać, pokroić w niezbyt małą kostkę, osolić i podsmażyć na łyżce oleju ryżowego na złoto. W garnku rozpuścić masło (na maśle smakuje znacznie lepiej, jeśli nie używacie masła można zastąpić go innym wege tłuszczem), wrzucić kukurydzę, posolić i dusić ją około 10-15 minut, mieszając żeby się nie przypaliła. Dodać startą na tarce na grubych oczkach marchewkę i kurkumę, dusić jeszcze około 5 minut. Podduszoną kukurydzę z marchewką zalać bulionem, do całości dodać cebulę, zagotować. Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę, dodać do zupy. Całość gotować około 20-25 minut. Gotową zupę zmiksować, przyprawić solą i pieprzem. Podawać np. z dodatkiem prażonej kukurydzy.



poniedziałek, 11 lutego 2019

Sałatka z kaszy owsianej lub orkiszowej z grzybami shiitake


Kipi kasza, kipi groch
Lepsza kasza niż ten groch.
Bo od grochu boli brzuch,
a od kaszy człowiek Zdrów.

Nie mam nic przeciwko grochowi, ale kaszę lubię bardziej i od zawsze. Jem jej sporo w różnej postaci i bez względu na modę. Gdybym miała zdecydować, którą kaszę lubię najbardziej to chyba wybrałabym kaszę gryczaną w wydaniu mojej babci. Prostą, prużoną na patelni z dodatkiem wiejskiego masła i smażonej cebulki. A kiedy doda się do tego kubek prawdziwego zsiadłego mleka… Rozmarzyłam się. Wracając do sałatki, to jest ona świetną opcją na lunch w pracy, szkole czy na uczelni albo domową kolację. Zdrowa kasza z dodatkiem warzyw i grzybów shiitake, które podobno mają niezwykłe właściwości. Koją nerwy, wzmacniają odporność, obniżają poziom ciśnienia krwi i cholesterolu.



Składniki
szklanka kaszy owsianej lub orkiszowej
200 g grzybów shiitake
1 duża cebula
1 duża papryka czerwona (słodka)
2 średnie ogórki kiszone
pęczek natki pietruszki
oliwa extra virigin
1 płaska łyżeczka kurkumy
sól, pieprz do smaku



Na dno garnka wlewamy ok. 50 ml. oliwy i wsypujemy szklankę kaszy i odrobinę soli (według uznania). Podgrzewamy kilka minut dokładnie mieszając kaszę z oliwą. Wlewamy 1,5 szklanki wody i gotujemy do momentu, kiedy kasza wchłonie wodę. Polewamy kaszę delikatnie około 1 łyżką oliwy, mieszamy i zostawiamy pod przykryciem na minimalnym grzaniu ok. 3-5 minut. Na patelni podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy cebula jest zezłocona dodajemy szczyptę soli, płaską łyżeczkę kurkumy i doprawiamy czarnym pieprzem. Usmażoną cebulę dodajemy do ugotowanej kaszy i dokładnie mieszamy. Na patelni smażymy (dosłownie kilka minut) pokrojone w plasterki grzyby shiitake i dodajemy do kaszy z cebulą. Mieszamy całość i odstawiamy do ostygnięcia. Do ostudzonej kaszy dodajemy drobno pokrojoną paprykę, ogórki kiszone oraz bardzo drobno poszatkowaną natkę pietruszki. Mieszamy sałatkę i doprawiamy czarnym pieprzem i pastą chili (dżem chilli lub tabasco). Jeśli sałatka będzie nieco za sucha można dodać jeszcze odrobinę oliwy z oliwek. Na koniec skrapiamy cytryną i voilà.




niedziela, 3 lutego 2019

Otwórz się na sezam

 Kiedy wnuczka uwielbia sezamki, a ty przeczytasz że nawet w najlepszej jakości sezamek jest 49% cukru, to chcesz coś z tym zrobić. Zbliża się dzień dziadka i babci, czas nagli, eksperymentujesz w kuchni i nagle jest. Udaje się dobrać proporcje tak by smak i konsystencja były podobne do pierwowzoru. Masz czyste sumienie, wnuczka jest zachwycona, a dobroczynne właściwości sezamu zachowane. Dodam, że owoce morwy białej niezwykle przypadły do gustu młodej damie. To fantastyczny zastępnik wszelakiego rodzaju cukierków, którymi często dziadkowie podkarmiają wnuki.
Sezam nazywany „przyprawą bogów” ma wiele pożytecznych składników i bardzo dużo wapnia (więcej niż w mleku), który jest lepiej przyswajalny. W sezamie znajdują się nienasycone kwasy tłuszczowe, węglowodany i aminokwasy, z których chyba najważniejszy jest tryptofan potrzebny w procesie syntezy melatoniny. Sezam poprawia nastrój i odporność. Nie należy żałować go ani dzieciom ani sobie.




Składniki na sezamki z miodem

125 g sezamek niełuskanych
2 łyżeczki miodu
1-2 łyżeczki cukru (trzcinowy, kokosowy lub biały do wyboru)






Składniki na sezamki z gorzką czekoladą

125 g sezamek niełuskanych
30-50 g gorzkiej czekolady 
2 czubate łyżki morwy białej (zamiast cukru)





Na patelni z powłoką nieprzywierającą prażymy ziarno sezamu ok. 5-8 minut na (płytę ceramiczną lub indukcyjną o skali od 1 do 9 nastawiamy na 9 na maksymalnie 2 minuty, następnie zmniejszamy moc na 5 lub 6 na kolejne 5 minut). Po wyłączeniu grzania na patelnię wsypujemy cukier i dokładnie mieszamy z sezamem, po kilku minutach dodajemy miód i znowu mieszamy, aż masa stanie się jednolita. Na drewnianej desce układamy papier do pieczenia i w miarę równomiernie rozkładamy masę sezamową. Po rozłożeniu masy uklepujemy ją drewnianą najlepiej gładką i płaską packą (można też wykorzystać kubek lub garnek o płaskim dnie). Jak masa będzie miała ok. 3 mm grubości na całej powierzchni pozostawiamy ją na kilka minut do delikatnego stężenia. Gdy masa zaczyna sztywnieć przecinamy ostrym i dużym nożem (najlepiej nóż szefa) na prostokąty. Sezamki stygną jeszcze około godziny, najlepiej gdy pozostawimy je w chłodnym miejscu na ten czas. Po ostygnięciu i rozdzieleniu przechowujemy je przełożone pergaminem lub papierem do pieczenia.*

*sezamki z miodem nie będą tak sztywne jak zwykłe, ale smak tę małą niedogodność całkowicie zrekompensuje

Na patelni z powłoką nieprzywierającą prażymy ziarno sezamu ok. 5-8 minut podobnie jak w przepisie na sezamki z miodem. Po wyłączeniu grzania na patelnię wrzucamy pokruszoną czekoladę lub płatki czekolady i rozdrobnioną morwę. Mieszamy do momentu uzyskania jednolitej masy (czekolada musi być całkowicie rozpuszczona). Na drewnianej desce układamy papier do pieczenia i w miarę równomiernie rozkładamy masę sezamową. Jedyną różnicą jest fakt że sezamki z czekoladą przyklejają się do łopatki drewnianej a do plastikowej NIE. Dalej postępujemy tak jak w przepisie na sezamki z miodem. Chłodzenie tych sezamków lepiej sprawdza się w lodówce. Po ostygnięciu i rozdzieleniu przechowujemy je przełożone pergaminem lub papierem do pieczenia.*

*sezamki z czekoladą można trzymać w szczelnym pojemniku.
Do obu wersji możemy dodawać np. modne obecnie owoce goji, czarnuszkę, rodzynki itd. do wersji z czekoladą idealnym dodatkiem może być pieprz cayenne. 



poniedziałek, 28 stycznia 2019

Domowy pasztet z gęsich wątróbek

Są tacy, którzy uwielbiają i tacy którzy nienawidzą. Foie gras w dosłownym tłumaczeniu to stłuszczona wątróbka i właśnie chęć uzyskania takiego produktu doprowadziła do nieakceptowalnego traktowania gęsi, których wątroby mają stać się tym specjałem. W Polsce zakaz przymusowego tuczu drobiu wodnego reguluje ustawa o ochronie zwierząt z 1999 roku. Polską gęś owsianą hoduje się metodami ekologicznymi. Z jej podrobów można wyprodukować m.in. foie gras. Gęś hodowana w ten sposób karmiona jest naturalnymi paszami, a jej wątroba staje się odpowiednio tłusta dopiero na jesieni, kiedy magazynuje energię na zimę. W ten sposób hodowane ptaki są znacznie smaczniejsze i nie cierpią w trakcie tuczenia.
Proponowany przez nas pasztet z gęsich wątróbek to nie klasyczne foie gres, ale domowa wariacja na temat gęsiego specjału inspirowana programem telewizyjnym.






0,5 kg gęsich wątróbek
2 duże cebule

20-30 g masła

25-40g koniaku lub marsali
1/3 łyżeczki cynamonu
szczypta mielonych goździków
gałka muszkatołowa
przyprawa vegeta natura (ewentualnie sól)
pieprz ziołowy
1 łyżka masła i 1 łyżka oliwy do smażenia









Wątróbkę oczyścić , pokroić na drobniejsze kawałki. Cebulę obrać i pokroić w dość dużą kostkę. Na patelni rozgrzać 1 łyżkę masła z dodatkiem oliwy, wrzucić cebulę i 1 łyżeczkę vegety natura. Chwilę smażyć, aż cebula się zezłoci dodawać partiami wątróbkę pilnując by dokładnie się obsmażyła. Dodać przyprawy: cynamon, mielone goździki i pieprz ziołowy, a pod koniec smażenia wlać koniak lub marsalę. Smażyć dalej aż alkohol wyparuje. Wyłączyć i pozostawić do ostygnięcia. Ostudzoną wątróbkę z cebulą zmielić w melakserze lub maszynce do mięsa. Masę przyprawić do smaku vegetą i gałką muszkatołową i przetrzeć przez gęste sito. Otrzymaną gładką masę połączyć z resztą miękkiego masła. Całość przełożyć do wyłożonej folią spożywczą foremki do pasztetu* i
włożyć do lodówki. Świetnie smakuje na grzance z dodatkiem żurawiny lub karmelizowanego w soku kwaśnego jabłka.

*Jeśli nie macie specjalnych foremek wystarczy wyłożyć masę na folię spożywczą
  i uformować zgrabny wałek




poniedziałek, 21 stycznia 2019

Kanapka ze śledziem



Marzenie wielbicielki śledzi spełniło się. Od dzieciństwa uwielbiała śledzie w każdej postaci,  marynowane, solone, w oleju. Do dziś trudno mi uwierzyć, że dwulatka pałaszuje śledzie z tak wielkim apetytem, że nawet starszyzna rodu, choć sama uwielbia, oddaje jej swoją porcję rolmopsów. Na dowód w rodzinnym albumie są zdjęcia. Najlepsze święta to oczywiście Boże Narodzenie, które daje nam co roku nowe, eksperymentalne połączenia smakowe: śledzie z kolendrą, gorczycą i suszonymi pomidorami; śledzie z morelą; śledzie z suszoną śliwką i migdałami oraz mnóstwo innych. Teraz nowe odkrycie – kanapka z matijasem. Dla mnie bomba, a dla miłośników śledzi po prostu heaven.

Składniki (jedna kanapka 1 płat śledziowy):
opakowanie płatów śledziowych (u nas 0,5 kg)
1 żytnia bułka na osobę
ogórek kiszony lub konserwowy
jabłko
dowolna sałata lub sałatowy mix
natka pietruszki
jogurt


Marynata:
2-3 liście laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
kilka ziarenek czarnego pieprzu
1 spora cebula czerwona
1 papryczka chili 
ocet jabłkowy 
olej ryżowy



Śledzie odmoczyć (co najmniej 4 godziny, zależnie od słoności płatów) w wodzie lub jeśli lubicie w mleku. Przygotować pojemnik do marynowania śledzi (najlepiej szklany). Cebulę obrać i pokroić w piórka. Chili pokroić w cieniutkie plasterki. Na dno naczynia położyć równo odrobinę cebuli, 2 liście laurowe, kilka kulek pieprzu i ziela angielskiego, kilka płatków chili. Na to ułożyć obok siebie płaty śledzi (u nas zmieściły się 3). Polać warstwę odrobiną oleju i 2 łyżkami octu. Ułożyć kolejną warstwę zaczynając znowu od cebuli. Ostatnią warstwę powinna stanowić cebula z płatkami chili. Tak przygotowanego śledzia wstawić do lodówki na przynajmniej 24 godziny. 






Kiedy śledź już jest gotowy przygotować bułki: przekroić je wzdłuż na pół (jednak nie do końca, podobnie jak do hot dogów). Przygotować sos: natkę pietruszki drobno posiekać i wymieszać z jogurtem naturalnym.  Do środka bułki włożyć wyjętego z marynaty śledzia wraz z cebulą, cienkie plasterki jabłka, ogórka, ulubioną sałatę i wszystko to na co macie ochotę, na koniec wnętrze kanapki polać sosem jogurtowym. 
Uwaga jeśli tak jak my uwielbiacie śledzie ostrzegamy - ta buła uzależnia. 
Na zdjęciu głównym bardziej wykwintna wersja podania








środa, 9 stycznia 2019

Ramen na skróty (wegański)

Pojawiasz się i znikasz, i znikasz to tekst pewnej piosenki, który niezwykle pasuje do tej sytuacji. Zniknęliśmy na chwilę, mieliśmy nabrać dystansu, odpocząć, a jak to zwykle bywa, chwila nieco się przedłużyła. Przez te 1,5 roku nie przeszliśmy na odżywianie energią pochodzącą z promieni słonecznych, choć lato było wyjątkowo gorące, jedliśmy i to czasem nawet sporo. Blogowanie przestało być najważniejsze, z miejsca na pudle zepchnęły je całkiem nowe wyzwania. Wróciliśmy bo: po pierwsze brakowało nam tego, po drugie mamy nowe pomysły, po trzecie i po czwarte wkurzają nas ceny proponowane w niektórych „modnych” knajpkach. Ceny całkiem nie adekwatne do wartości użytych składników i włożonej pracy oraz talentu. Po piąte, bo nowe wyzwania już się zestarzały i okrzepły, a po szóste, taka była wola nieba.



Składniki: 

Wywar
2 pietruszki
1 marchewka
0,5 selera
1 cebula
2 ząbki czosnku
0,5 średniego pora
ok. 1 cm imbiru pokrojonego w plasterki
2-3 liście laurowe
1 szt. prasowanych glonów nori pokrojonych w paski
garść glonów wakame lub kombu
sos sojowy
ok. 2 litry wody
Makaron ramen świeży lub suszony 400 g (ok 100 g. na osobę)
do przybrania
2-4 grzyby shitake
grzyby shimeji lub enoki
kiełki np. soi, fasoli mung lub sałata mizuna
sezamowy olej chil lub chili suszone (opcjonalnie)




Warzywa obrać (jeśli są eko to wystarczy dobrze wymyć). Włożyć do dość sporego garnka, zalać wodą, dodać przyprawy i glony. Doprowadzić do wrzenia i zmniejszyć moc kuchenki na minimalną (u nas 2). Gotować pod przykryciem 1,5-2 godziny. Po ugotowaniu odcedzić zupę przez gęste sito, dodać sos sojowy do smaku. Można też użyć pasty miso, lub oleju chili.
Wybrane grzyby poddusić kilka minut na patelni z niewielką ilością oleju ryżowego.
Makaron ugotować wg przepisu na opakowaniu.

W miseczce ułożyć sporą część makaronu, zalać wywarem i przybrać duszonymi grzybkami oraz kiełkami, mizuną, młodym groszkiem, szczypiorkiem. Podawać koniecznie z kawałkami glonów nori.
Ramen ma tyle możliwości podania ilu składników dodatkowych chcecie użyć. Może być vege ale może też być całkiem mięsny. To trochę taki nasz stary dobry rosół z niezwykłymi dodatkami.