Nie chodzi tu wcale o wymianę zdań z krewkim południowym
temperamentem, ani o swojską domową awanturę, ale o zagospodarowanie
wyhodowanych na „dzikich polach” patisonów. Są bardzo urodziwe, podobne do UFO,
wielokolorowe (białe, żółte i zielone). Mają miąższ w smaku trochę nijaki i
właściwie nie przyszło mi do głowy inne ich wykorzystanie, jak tylko wypchanie,
nadzianie lub, jak kto woli, nafaszerowanie dość wyrazistym w smaku nadzieniem.
Składniki:
4 małe jednoosobowe patisony*
około 150 g sera typu rokpol
1 duża cebula
8-9 suszonych pomidorów w oliwie
½ pęczka natki pietruszki
1,5 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej
1 łyżeczka zielonej czubricy
sól i pieprz do smaku
Patisony umyć (nie obierać), odkroić im „czapeczki” na
wysokości karbowania, wydrążyć środek usuwając pestki (podobnie jak w dyni) i
część miąższu pozostawiając około 1 cm ścianki. Nakłuć miąższ widelcem lekko
osolić i posypać ulubiona przyprawą (ja użyłam czubrycy). Przygotować
nadzienie: Cebulę obrać, pokroić w drobna kostkę, posolić Na patelnię nalać 1
łyżkę oleju i usmażyć na złoto cebulę wraz z
drobno pokrojonym miąższem patisona. Do ugotowanej kaszy dodać starty na
tarce ser, drobno pokrojone suszone pomidory i natkę pietruszki wymieszać i na
koniec dodać ostudzoną smażona cebule z patisonem. Doprawić do smaku pieprzem
(moim zdaniem nie trzeba dodawać soli bo ser jest dość słony). Napełnić
nadzieniem wydrążone patisony, układać w żaroodpornym naczyniu, na dno którego
dajemy odrobinę wody (ok. 1 cm.) i łyżkę oliwy z pomidorów. Dusić pod
przykryciem około 30-35 minut w temperaturze 200-210°C. Po tym czasie sprawdzić czy patisony są miękkie i dopiec
jeszcze ewentualnie 10-15 minut już bez przykrycia.
* Z moich obserwacji patisonów wynika, że najtwardszą skórkę
maja patisony białe (jej wcale nie da się zjeść), najmiększą żółte.
Patisony piękne, ale ten talerz jest zachwycający! Gdzie zdobyłaś takie cudo? :)
OdpowiedzUsuńTalerz to stara duńska porcelana, prezent od cioci i faktycznie jest piękny. Niestety bardzo samotny, szukam dla niego towarzystwa.
UsuńGenialny pomysł:) fantastycznie to wygląda i na pewno równie pysznie smakuje:)
OdpowiedzUsuńWygląd i smak idą tu w parze
UsuńFajny pomysł na zagospodarowanie patisonow!:) Wyglądają naprawdę smakowicie.
OdpowiedzUsuńMiały ciekawy, dość wyrazisty smak. Jeśli lubisz sery typu rokpol polecam nadzienie także do faszerowania np cukinii
UsuńCudne, urocze, pyszne:)
OdpowiedzUsuńaaa i czubricę użyłaś a ja ją mam i nie wiem jak jej użyć:)
OdpowiedzUsuńBył czas że używałam jej do wszystkiego: do mielonego mięsa, do pieczonego kurczaka, do wytrawnego ciasta i duszonych warzyw. Właściwie tylko desery nie miały jej dodatku.
UsuńWyglądają fantastycznie, takie są oryginalne :) Nafaszerowane musiały być pyszne :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wygląd i to prawda były bardzo smaczne :)
UsuńNareszcie wiem co to sa patisony:) U nas glownie sluza do dekoracji, a moze jestem w bledzie.
OdpowiedzUsuńJesienna Ameryka udekorowana jest dyniami I patisonami. Byc moze jest to powod dla ktorego zawsze podmieniam dynie( jesli wystepuje jako skladnik przepisu) na butternut squash.
Libra
Witaj Libra,
UsuńPatisony podobno zaliczane są do rodziny dyń. Sprzedawane zresztą często tam gdzie dynie. Są jak najbardziej jadalne, doskonale po obraniu nadaja się np. na frytki. A faktycznie ich kształt idealnie pasuje do jesiennych kompozycji zdobniczych. :)
Piszac dynie mialam na mysli te tradycyjne duze, male ,srednie ,pomaranczowe. One to dekoruja posesje na zewnatrz, a dynki o sympatycznych ksztaltach -patisony glownie wnatrza.
UsuńFarsz na pewno wykorzystam , przepis brzmi zachecajaco. Nie wiem jednak czy bede nadziewala patisony:) Najprawdopodobniej bedzie to cukinia.
Talerz sliczny!
Libra
Faktycznie do nadziewania nadają się tylko młode okazy, a o takie nawet u nas trudno. Mam tę przewagę, że wyhodowałam je sama. Nadzienie do cukinii też się nadaje, ja używam go czasem do naleśników.
UsuńDziekuje za podpowiedz. Skorzystam z niej bo bardzo lubie nalesniki I to nekonieniecznie w wersji na slodko. Mysle,ze nalesniki z maki gryczanej na pewno sprawdza sie "smakowicie" z tym farszem.
UsuńBędą doskonałe, dawno nie robiłam naleśników z mąki gryczanej. Super że mi przypomniałaś :)
UsuńA moze to zalezy tez od stopnie ich dojrzalosci lub od odmiany? Jesli bowiem dobrze pamietam, biale tez jadalam ze skorka... (robilam np. panierowane, cos à la kotlety, za dawnych dobrych czasow, gdy jajko bylo jeszcze stala czescia mojego menu ;)).
OdpowiedzUsuńTwoje faszerowane patisony bardzo mi sie podobaja, ale... najbardziej fascynuje mnie talerz! :)) Krolestwo bym oddala za choc jeden taki zielony egzemplarz :/
Pozdrawiam!
Tegoroczne patisony ze względu na zbyt małe nawilżenie miały wyjątkowo twardą skórę, ale zgadzam się czasami zdarza się że jest jadalna. Może to odmiana, bo co do dojrzałości to były nawet młode. Kupienie nasion z innym rozróżnieniem niż kolor owocu jest raczej u nas trudne.
Usuń