wtorek, 25 marca 2014

Bardzo chude młodzieżowe batoniki fit


Młodsza latorośl była przeraźliwie cicha i niezauważalna, choć obecna w domu. To powinno bardzo niepokoić rodzica. Towarzyska młoda osoba nie obecna w centrum życia rodzinnego, to coś bardzo dziwnego. Poza oczywiście momentami kiedy się uczy lub aktualnie przebywa poza domem, sytuacja taka jest wprost niedopuszczalna. Zanim właściwie się zorientowaliśmy, co w trawie piszczy, gruchnęła jak z petardy: wy tu gadacie i gadacie o zdrowym odżywianiu no to proszę bardzo oto coś bardzo zdrowego Dała nam do spróbowania bardzo chude i bardzo zdrowe, a do tego bardzo pyszne „batoniki” na mały deser lub jak kto woli na uspokojenie małego głoda. Składniki i sposób wykonania jest autorstwa młodzieży.



Składniki:
1–2 łyżki miodu gryczanego lub innego ulubionego (prawdziwy! nie bardzo lejący się)
gorzka czekolada 70–80% (minimum 5 kostek )
1/2 szklanki lekko pokruszonych orzeszków ziemnych (ok. 50 g)
1 szklanka pestek słonecznika ok. 100 g (lub inne ulubione)
żurawina do dekoracji
folia aluminiowa lub pergamin


W zależności od ilości składników może wyjść więcej lub mniej batoników!





Rozpuścić na patelni łyżkę miodu (uwaga szybko się podgrzewa i przypala!) wrzucić orzechy i pestki, wymieszać dokładnie podgrzewać jeszcze około 2 minut kontrolując czy ziarenka się nie przypalają. Zestawić z ognia.

NA FOLIĘ aluminiową równomiernie i dosyć ścisło rozłożyć mieszankę ziaren, orzechów i miodu (można użyć silikonowej łopatki bo bardzo klei się do rąk). W czasie gdy mieszanka będzie się „scalać” rozpuścić w kąpieli wodnej 5 kostek gorzkiej czekolady (jak ktoś chce więcej to proszę bardzo) i delikatnie pędzelkiem lub łopatką rozsmarować cienką warstwę na scalonych już orzechach i pestkach. Posypać posiekaną drobno żurawiną To oczywiście dla dekoracji i smaku.
Jak wszystko się scali (można włożyć do lodówki żeby było szybciej) ostrym nożem kroimy na równe paski ala batonik :D

Och jakie to proste!!!


piątek, 21 marca 2014

Pieczarkowa potrójnie pieczarkowa


Zupa pieczarkowa nie należy do najbardziej fotogenicznych modelek jakie brały udział w naszych sesjach. Niech więc jej bogate, aromatyczne i zjawiskowe wnętrze wynagrodzi dość pospolitą powierzchowność. Taki przyświecał nam cel w fazie przygotowań. Poczułam się jak Gok Van, który w przeciętnej kobiecie dostrzega jej wewnętrzne piękno i wydobywa je na światło dzienne. No może nasza modelka diametralnie nie zmieniła swojego wyglądu, ale na pewno niebywale wzbogaciła wnętrze. Natchnieniem do tej metamorfozy było potrójnie czekoladowe ciasto. Tak narodziła się potrójnie pieczarkowa zupa, krem z pieczarek.



Składniki:

Bulion pieczarkowy:
100-150 g suszonych pieczarek
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
zielona część pora
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
1/2 średniego selera
2 liście laurowe
kilka ziaren pieprzu
1 łyżeczka soli
6 szklanek wody








Zupa:
500 g pieczarek
1–2 łyżki masła
1 ziemniak
1 cebula
pieprz
sól

Kluski:
1 jajko
1/2 szklanki mielonych, duszonych nóżek pieczarkowych
około 3/4 szklanki mąki np. gryczanej
sól

Pieczarkowa posypka:
10–15 g pieczarek
1 łyżka oliwy aromatyzowanej np. chili









Pierwszym krokiem jest przygotowanie bulionu pieczarkowego. Suszone grzyby zalać jedną szklanką przegotowanej gorącej wody i odstawić na około 1–2 godziny. W tym czasie do garnka wlać 5 szklanek wody, włożyć obrane i umyte warzywa oraz przyprawy i sól. Doprowadzić do wrzenia i dodać namoczone grzyby wraz z wodą. (ja używam do tego bardzo gęstego sitka, żeby uniknąć piasku). Gotować na małym ogniu około 2 godziny. Powstanie pyszny aromatyczny bulion pieczarkowy. Krok drugi — przygotowanie zupy. Obrane kapelusze pieczarek drobno poszatkować, posolić i podsmażyć je, na łyżce masła, razem z poszatkowaną cebulą. Osolone nóżki pieczarek podsmażyć na drugiej patelni, (tak żeby straciły wodę) i odłożyć około 1/2 szklanki do przygotowania klusek. Resztę można np. wykorzystać do sosu pieczarkowego. Bulion odcedzić od warzyw i jeśli to konieczne doprawić do smaku. Jeśli wyjdzie wam bardzo esencjonalny bulion, do zupy wystarczą tylko jego 2 szklanki (jeśli delikatny użyjcie cały) resztę (2–3 szklanki) uzupełnić bulionem warzywnym, wodą lub rosołem. Do garnka z bulionem i wodą dodać drobno krojonego ziemniaka i gotować do jego miękkości. Dodać podsmażone pieczarki z cebulą i gotować jeszcze około 5–8 minut. Zdjąć z ognia, dodać 1 marchew, seler, pietruszkę (można dodać też gotowane suszone pieczarki, wtedy zupa będzie ciemniejsza) i zmiksować na gładki krem. Krok trzeci — pieczarkowe kluski kładzione i pieczarkowa posypka. Odłożone, duszone nóżki pieczarek zmielić, dodać do nich jajko, sól i tyle mąki, żeby ciasto nadawało się właśnie na kładzione kluski. Ciasto dokładnie wymieszać i kłaść łyżką na wrzącą, osoloną wodę. Gotować około 2–3 minut, odcedzić i przelać zimną wodą. Na suchą patelnię wrzucić cieniutko pokrojone, w plasterki, pieczarki. Smażyć na dość dużym ogniu, aż utracą wodę, dodać olej i już na małym ogniu dosmażyć, aż staną się złote i bardzo chrupiące.

wtorek, 18 marca 2014

Koleżeńskie pogotowie ratunkowe i kurczak wg Nigela Slatera

Kiedy dręczy mnie kulinarny brak natchnienia pojawia się duży problem, ale kiedy takie braki mamy oboje to już katastrofa. Kryzys na całej linii, rodzina z głodu paść może, albo, co gorsza, źle odżywione szare komórki odmówią posłuszeństwa. Zagrożone stają się naukowe dokonania potomstwa, a wydajność umysłowa starszyzny może dramatycznie się zmniejszyć. Potrzebny jest, w obliczu takiego kryzysu, natychmiastowy ratunek. Tym razem pomocną dłoń wyciągnęła koleżanka. Gdy tylko dowiedziała się o grożącym nam kryzysie, natychmiast zareagowała, podsuwając kilka pomysłów. Cudowna kobieta, na którą zawsze można liczyć, niczym pogotowie ratunkowe pospieszyła nam z pomocą. Ratunkiem był fenomenalny kurczak inspirowany przepisem Nigela Slatera.




Składniki:
4-6 kawałków kurczaka ze skórą (u mnie niestety piersi bez skóry)
2-3 pory
½ szklanki wermutu
1 cytryna
1 szklanka bulionu
1 łyżka masła
olej do smażenia
sól, pieprz do smaku
1 łyżka zielonego groszku lub siekanej natki pietruszki






Pierś kurczaka pokroić na mniejsze kawałki, posolić, podsmażyć na rumiano na oleju, zdjąć z patelni. (Kawałki kurczaka ze skórą smażyć na rumiano zaczynając od strony skóry) Pora pokroić w plasterki, opłukać, osolić i wrzucić na patelnię. Dodać masło, lekko podsmażyć, ale tak aby por nie zbrązowiał. Trwa to około 4-5 minut, po tym czasie dodać skórkę otartą z cytryny, sok z cytryny, wermut i bulion. Kiedy alkohol odparuje dołożyć kurczaka, przyprawić pieprzem i solą do smaku i dusić pod przykryciem jeszcze około 15-20 minut. Ja sos, za radą Ani, zmiksowałam przed podaniem, a danie, dla ozdoby, posypałam zielonym groszkiem ugotowanym na parze.  


środa, 12 marca 2014

Nobilitacja dla pasty z pestek słonecznika


Na przednówku brak świeżych, wartościowych warzyw i owoców był kiedyś przyczyną zmęczenia i ogólnego pogorszenia stanu zdrowia. Warzywa i owoce tzw. stare, w czasie przechowywania, traciły swoje dobroczynne właściwości. Dziś wydaje się to przeżytkiem. Czy aby na pewno? To przecież właśnie wczesną wiosną czujemy się zmęczeni, brak nam energii, jesteśmy mniej odporni na przeziębienia i stres. Ratunkiem wydają się być wszelkiego rodzaju ziarna, nie tylko w postaci kiełków, i mrożone warzywa. Ziarna słonecznika dzięki dużej zawartości magnezu poprawiają koncentrację i uspokajają. Na obniżenie ciśnienia krwi wpływ ma niska zawartość sodu, a duża potasu w regularnie jedzonych ziarenkach. Zawarta w nich witamina A wpływa na znaczną poprawę widzenia po zmroku, a B6 odpowiada za prawidłowe działanie układu nerwowego wpływając tym samym na zwiększenie odporności na stres. Bogactwo witaminy E i kwasu foliowego wspomaga układ krążenia. Zawarty w nich wapń wpływa dodatnio na zęby i kości zarówno u dzieci jak i dorosłych. Regularne jedzenie nasion słonecznika korzystnie wpływa też na uzupełnienie białka, gdyż pestki zawierają duże ilości białka „prawie pełnowartościowego” (24,4g białka w 100g pestek) oraz witamin z grupy B i składników mineralnych: cynku, żelaza, magnezu, fosforu, wapnia, potasu.
Przepis na wykorzystanie ziaren słonecznika wypatrzyłam na blogu Życie od kuchni. Wydał mi się niezwykle intrygujący, zgromadziłam składniki i ochoczo zabrałam się za wykonanie. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Podobnie jak jego autorka testowałam go na rodzinie, gościach i koleżankach w pracy. Nikt nie wierzył, że to ziarenka. Rodzina orzekła, że to nie jest zwykła pasta, ale raczej pasztet w stylu francuskim, idealny na uroczyste okazje i jako dodatek do chleba. Mnie wydał się idealnym wzbogaceniem przednówkowej diety. Robiłam go już wiele razy w różnych odsłonach smakowych dziś proponuję wersję, którą najbardziej lubimy.






Składniki:
1–1,5 szklanki suchych ziaren słonecznika
10–15 suszonych pomidorów w oliwie
1 cebula
1 pęczek zielonej natki pietruszki
2-3 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
sól, pieprz do smaku
pikantna przyprawa typu cayenne, ostra papryka według uznania
½ łyżeczki wędzonej suszonej papryki






Pestki słonecznika namoczyć na noc w przegotowanej wodzie. Następnego dnia odcedzić. Cebulę obrać, pokroić w kostkę i udusić na oliwie z pomidorów, ostudzić. Natkę porwać na mniejsze kawałki, zmielić w blenderze razem z pomidorami i cebulą. Odcedzone ziarenka słonecznika mielić partiami (blenderem) i wymieszać z resztą rozdrobnionych składników i oliwą. Doprawić do smaku pieprzem i solą oraz ulubionymi przyprawami. Ja, tym razem, dodałam włoską mieszankę pikantną i wędzoną paprykę.


Uwaga: można zrobić różne wersje smakowe pasztetu np. z czosnkiem, tymiankiem, chili, majerankiem itp. Zamiast zielonej pietruszki można użyć bazylii i dodać zmiksowane oliwki.


poniedziałek, 10 marca 2014

Sałatka „Kuchenna samowolka”


Człowiek w pracy, a w jego kuchni w wielkiej tajemnicy wre robota, spiskowcy działają. Totalna samowola, bez zgody 1/2 dżemdżusa wymyślono, wykonano i wysłano na konkurs sałatkę. Skandal nad skandale, żeby tak bez porozumienia i w tajemnicy. W zeszłym stuleciu niejedna, niepodzielnie władająca kuchnią, pani domu pewnie z oburzeniem tupnęła by nóżką. My mamy równouprawnienie, a do tego to miał być prezent z okazji 8 marca. Wprawdzie to podobno komunistyczne święto (z czym niestety nie mogę się zgodzić) to jednak bardzo miła jest taka samowola, która dzisiaj, razem z prezentem od organizatorów konkursu, przyniosła mi na śniadanie pyszną konkursową sałatkę. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować, pochwalić i podziękować dżemdżusowemu Panu.




Składniki:
1 paczka (250 g) FIT & EASY FAMILY mix sałat
100-150 g obranych ze skóry i pozbawionych kości podudzi z kurczaka
1,5 łyżeczki curry
1 łyżeczka miodu
garść orzechów włoskich
sól i pieprz do smaku

Sos:
1 płaska łyżeczka musztardy angielskiej
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka soku z cytryny
szczypta soli





Kawałki kurczaka opłukać, osuszyć i pokroić na mniejsze kawałki. Obtoczyć je w mieszance curry, soli i pieprzu. Smażyć na niewielkiej ilości oleju po około 2 minuty z każdej strony. Pod koniec smażenia dodać miód, dokładnie wymieszać z kurczakiem i powstałym podczas smażenia sosem, smażyć dalej około 1 minuty do karmelizacji miodu. Usmażonego kurczaka odstawić do ostygnięcia. W tym czasie przygotować sos: do słoika typu twist włożyć składniki sosu, zakręcić dokładnie słoik i energicznie potrząsać, aż do połączenia się składników. Do miski przełożyć mix sałat, dodać kurczaka, wymieszać i obficie polać sosem. Gotową sałatkę posypać uprażonymi na suchej patelni orzechami włoskimi.


czwartek, 6 marca 2014

Serowe wytrawne leniwe wg Lorrain Pascale

Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam zsiadłe mleko z ziemniakami ale... Czy zawsze musi być jakieś ale? Na to wychodzi, że tak. Jadałam ten smakołyk tylko w jednej, jedynej postaci. Dokładnie zgniecione ziemniaki wrzucałam do kubka ze zsiadłym mlekiem, mieszałam i z wielkim smakiem wyjadałam łyżką. Nie byłam autorką tego pomysłu, naśladowałam mojego pradziadka, którego dewizą było hasło „w żołądku wszystko się i tak wymiesza”. Do dziś zsiadłe mleko z ziemniakami jadam tylko w ten sposób. Myślę, że autor leniwych pierogów wyznawał podobną zasadę. Być może uwielbiał pierogi z serem, ale miał awersję do procesu ich produkcji, więc wymyślił leniwe - wymieszane razem składniki – i po krzyku. Wprawdzie autorka prototypu tego dania twierdzi, że to gnocchi, ale ja będę się upierać przy wytrawnych leniwych.





Składniki:
150 g mascarpone
50 g tartego parmezanu
1 jajko
 150 g maki
1 łyżka tymianku lub innego ulubionego zioła
pieprz, sól do smaku
50 g masła
1-2 łyżki oleju
domowe pesto z zielonej pietruszki lub bazylii*







Do mascarpone, parmezanu, jajka i tymianku dodać mąkę z odrobina soli i pieprzu. Wyrobić na gładkie ciasto podobne do ciasta na kopytka. Z ciasta uformować wałki i wykrawać zgrabne kluski. Można nadać im kształt podobny do gnocchi. Na patelni rozgrzać masło z olejem. Kiedy tłuszcz będzie bardzo gorący, układać na patelni kluski i smażyć po około 4 minuty z każdej strony, aż będą pięknie przypieczone. Podawać na gorąco z pesto bazyliowym lub pietruszkowym.

* Domowe pesto pietruszkowe:
1 pęczek natki pietruszki
1 ząbki czosnku
garść dowolnych ziaren lub orzechów (u mnie tym razem pestki słonecznika)
tarty parmezan (2 łyżki) lub inny podobny ser
100 ml oliwy z pierwszego tłoczenia
sól, pieprz do smaku


Składniki umieścić w blenderze, zmiksować na gładka masę, w razie konieczności dodać trochę oliwy.


wtorek, 4 marca 2014

Warzywna sałatka pieczona

Zimnym wiosennym porankiem, stojąc na przystanku autobusowym, myślę tylko o ogrzewaniu. Nie, nie jestem palaczem w kotłowni. Nie sprzedaję opału, ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby zimne dni spędzić na zapiecku zamiast dygotać w oczekiwaniu na komunikację miejską. Mroźny, całkiem nie wiosenny, wiatr sprawia, że moje myśli krążą dookoła ciepłego jedzenia, bardziej niż dookoła lodów. Warzywna sałatka na ciepło wydała mi się doskonałym pomysłem na zaspokojenie moich wczesnowiosennych potrzeb kulinarnych, a ciekawy dodatek zmienił jej tradycyjne oblicze.


Składniki:
2 czerwone cebule
2-3 małe buraki
2-3 marchewki
1-2 pietruszki
1 korzeń pasternaku(opcjonalnie)
średni seler
1 szklanka kaszki kuskus
1 cytryna
1 pęczek zielonej pietruszki lub mięty

sos:
¼ szklanki oliwy z oliwek
1-2 łyżki miodu
3-4 łyżki octu balsamicznego (raczej więcej niż mniej)
2 wyciśnięte ząbki czosnku
sól morska i świeżo mielony pieprz


Warzywa obrać, cebulę i buraki pokroić w szesnastki. Resztę warzyw tak jak lubicie (ja lubię w słupki). Obrane warzywa wrzucić do brytfanki, polać sosem powstałym z dokładnego wymieszania jego składników. Trzeba zadbać, żeby sos dokładnie oblepił warzywa. Wstawić do nagrzanego do 180C piekarnika i piec przez około 45 minut, aż warzywa osiągną odpowiednią dla was miękkość (u mnie wystarczył podany czas). Przygotować kuskus: do suchej kaszki dodać startą skórkę z cytryny, sól (jeśli zalejecie go wodą) dokładnie wymieszać, dalej postępować z kaszką jak w opisie na jej opakowaniu (ja zalewam kuskus bulionem). Warzywa wyjąć z piekarnika, oddzielić od powstałego przy pieczeniu sosu, wymieszać z kuskusem i siekaną natką pietruszki lub miętą. Do sosu z warzyw dodać sok z cytryny, przyprawić, w razie potrzeby, do smaku i podawać do sałatki osobno.

Uwaga: sałatka jest równie dobra na zimno. Do listy pieczonych warzyw można dodać batata czy też naszego rodzimego ziemniaka. Wtedy jednak zmniejszyłabym ilość kaszki.