piątek, 22 maja 2015

Etiopski gulasz z zielonego groszku



Co zostaje Wam w pamięci po wizycie w restauracji. Zwykle zapamiętujemy smak, wygląd potraw, wystrój wnętrza, jakość obsługi czy nawet wysokość rachunku. Tym razem jednak tak się nie stało. Kilkanaście lat temu w etiopskiej restauracji, zajadając specjały rodem z tego kraju, obserwowaliśmy zjawiskowo piękną kobietę o ciemnym kolorze skóry, która jakby nie zdając sobie sprawy ze swojej urody, spokojnie jadła kolację. W całym lokalu nie było nawet jednej osoby, wliczając w to obsługę, która nie zwróciła by uwagi na jej niebywałą urodę. Nas tak zafascynowała, że nie przypominamy sobie co jedliśmy i czy nam smakowało, pamiętamy tylko ją posągowo piękną etiopską księżniczkę (tak ją nazwaliśmy). Dlatego właśnie kiedy znalazłam gdzieś w sieci przepis na etiopski gulasz musiałam go zrobić. Po części dlatego, żeby przypomnieć sobie smak Etiopii, jednak gdzieś w podświadomości drzemała nadzieja, że razem z gulaszem pojawi się etiopska księżniczka.


Składniki:

½ szklanki suszonego zielonego groszku
½ szklanki suszonego żółtego groszku
Ja zastosowałam nieco inne połączenie: 1 szklanka zielonego suszonego groszku i ½ szklanki groszku mrożonego
1 duża czerwona cebula
1 marchewka (tez mój pomysł)
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1 ostra papryczka chili
½ łyżeczki kurkumy
¼ łyżeczki kuminu
½ łyżeczki podlaskiej posypki do kanapek (nie konieczny mój dodatek)
2 szklanki bulionu warzywnego (w oryginale woda)
1 łyżka oleju/oliwy (tłuszczu)
sól, pieprz do smaku


do ozdoby łyżka posiekanej świeżej kolendry lub bazylii (nie obecna w oryginalnym przepisie)

Groszek zielony (lub żółty i zielony) namoczyć na noc w ciepłej wodzie. W głębokim garnku rozgrzać olej, wrzucić drobno krojona i osoloną cebulę, czosnek, drobno pokrojona papryczkę chili i starty imbir. Smażyć na średnim ogniu, aż cebula się zezłoci. Dodać przyprawy i kiedy wyraźnie będzie czuć ich aromat dorzucić odcedzony groszek, sól, pieprz i bulion/wodę. Przykryć garnek i gotować około 35-40 minut. Groszek powinien być prawie miękki. Ja w tym momencie dodałam swoje składniki tego gulaszu czyli groszek mrożony i jedna pokrojoną w średnie kawałki marchewkę. Gotowałam gulasz już bez przykrycia, aż marchewka i mrożony groszek zmiękły, a danie posypałam sezamem.
Gulasz można podawać z ryżem, kaszą gryczaną, kuskusem lub kaszą jaglaną. W etiopskiej restauracji podano by nam gulasz bezpośrednio na placku zwanym indżera i zajadalibyśmy go bez sztućców. 




sobota, 9 maja 2015

Smalec wegański



Co czujecie słysząc: zamknij oczy, otwórz buzię: strach, niepokój, ciekawość. Kiedy takim zdaniem powitana zostałam po powrocie do domu, w mojej głowie przeleciało kilka scen z poprzedniego wieczoru. Noc była jeszcze młoda kiedy coś strzeliło do głowy mojemu mężowi. Zerwał się z krzesła i pogalopował do kuchni krzycząc „proszę tam nie wchodzić”. Nie zamierzałam mu przeszkadzać nie tylko z powodu kompletnego wyczerpania pracami polowymi na dzikich polach. Końca kuchennych działań nie dotrwałam, a następnego dnia rano udałam się do swoich obowiązków i kompletnie o wszystkim zapomniałam. Recenzja tego co dane mi było spróbować każdego weganina przyprawiłoby o zawał serca. Dostałam do spróbowana kawałek chleba ze smalcem. Nie możliwe, pomyślałam, a jednak to był chleb ze smalcem. Doskonałym, aromatycznym wegańskim smalcem, który moim zdaniem, zwiedzie każdego mięsożercę.

 





Składniki: 
1 bardzo duża cebula (1,5 średniej)
2-3 spore boczniaki
½ jabłka
100-200 ml. oleju kokosowego
tłoczonego na zimno (najlepiej BIO)
2-3 łyżki oleju ryżowego
Sól, pieprz i ulubione zioła
np. majeranek, oregano







Boczniaki drobno pokroić i na rozgrzanym oleju ryżowym podsmażyć około 5-8 minut. Dodać pokrojoną w bardzo drobną kostkę i osolona cebulę. Smażyć do dokładnego zezłocenia cebuli, teraz dodać jabłko pokrojone tak jak cebulę oraz przyprawy i zioła. Jeszcze kilka minut na patelni i gotowe.
W czasie smażenia cebuli olej kokosowy przełożyć do miseczki i postawić blisko kuchenki, aby zmiękł i nadawał się do wymieszania z zawartością patelni. Gotową smażoną cebulę z dodatkami, jeszcze ciepłą, wymieszać z olejem kokosowym aż do całkowitego rozpuszczenia i przełożyć do naczynia, w którym będzie przechowywany. Wstawić do lodówki na kilka godzin, najlepiej na całą noc. 

Uwaga: Boczniaki można przygotować też wg przepisu http://dzemdzus.blogspot.com/2015/03/bieszczadzkie-fuczki-czyli-kiszona.html  i dodać na końcu do wymieszanego z cebulą oleju kokosowego. 
Uwaga: Olej kokosowy przygotowany w ten sposób nie straci swoich właściwości zdrowotnych!