Jest, urodziło się – danie – rodzice są przeszczęśliwi i
dumni z pociechy i pragną zawiadomić o tym fakcie rodzinę i znajomych. Danie
powstało z miłości do włoskich smaków i uwielbienia dla polskich kasz. Pociecha
imienia jeszcze nie ma bo pęczotto i kaszotto wydaje się nie pasować do
charakteru potomka. Jest on raczej zwarty niż kremowy i nic konkretnego nie
przychodzi nam do głowy.
Składniki:
200-300g białej fasoli z puszki
3/4 szklanki pęczaku
1 szklanka białego wytrawnego wina
1 szklanka bulionu warzywnego lub drobiowego
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki tymianku suszonego
1 łyżka oliwy/masła
sól pieprz do smaku
na patelni rozgrzać olej, wrzucić drobno pokrojoną i osoloną
cebulę, podsmażyć na rumiano. Wrzucić kaszę i smażyć jeszcze około 2-3 minut,
dodać tymianek, poszatkowane łodyżki natki, wlać wino. Gotować, aż odparuje
alkohol, dodać bulion, doprawić do smaku i gotować, aż kasza będzie miękka. Pod
koniec gotowania dorzucić fasolę i wyciśnięty przez praskę czosnek, dodać
oliwę/masło i resztę natki. Jeszcze chwilę (2-5 minut) pogotować pod
przykryciem na małym ogniu.
Uwaga. Jeśli kasza wchłonie bulion, a nie będzie jeszcze
miękka, trzeba go dolać. Przed podaniem przyprawić do smaku. Ja dodaję solidną
porcję świeżo mielonego czarnego pieprzu.
Danie będzie tak samo dobre jeśli kaszę ugotujemy osobno w
bulionie i białym winie, a dopiero potem dodamy do podsmażonej cebuli z
dodatkiem fasoli i przypraw.
Dobry, sycący posiłek.
OdpowiedzUsuńTak to prawda, ale dzięki sporej ilości ziół po zjedzeniu nie ma się wrażenia ciężkości :) po godzince można lecieć na spacerek :)
UsuńBardzo mnie zaintrygowalo polaczenie peczak+ wino.
OdpowiedzUsuńWiele lat temu prawie wyeliminowalam z naszego jadlospisu ziemniaki zastepujac je kaszami (glownie jednak gryczana I quinoa), brazowym ryzem i slodkimi ziemniakami oraz makaronami a maki pelnoziarnistej.
Moje ostatnie odkrycie to freekeh. Pyszne w mieszance z kolorowym ryzem I innymi zbozami.
Bardzo lubimy fasole wiec na pewno skorzystam z tego przepisu I moze nawet ochrzcze dziecie:)
Przyszła Matko Chrzesna podziwiam za rezygnację z ziemniaka. Ja niestety kocham ziemniaki i nie umiem się ich pozbyc z jadłospisu. Choć teraz wprowadziłam zasadę jedzenia ich raz w tygodniu i staram się celebrować tem fakt jak święto uszlachetniając formę ich podawania do maksimum.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie. Musi smakować wspaniale :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy smak i myślę, że warto raz na jakiś czas go sobie przypomnieć :)
Usuń