Kolejna odsłona przepisów Akademii Kurta Schellera i po raz
kolejny nic się nie zmarnowało. Co prawda muszelki były do wyrzucenia, ale po
dokładnym umyciu zabrane zostały przez bardzo twórczą jednostkę. Danie zyskało
ciekawy dodatek, który cudownie je dopełnia. Muszelki zostaną wykorzystane do
stworzenia ozdób nie tylko choinkowych.
Składniki:
1 kg świeżych muli (po około 250g na osobę)
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 szklanki białego wytrawnego wina
1-2 liście laurowe
1 łyżeczka ziół prowansalskich
szczypta lub dwie suszonej lawendy
1-2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju ryżowego
1 kg świeżych muli (po około 250g na osobę)
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 szklanki białego wytrawnego wina
1-2 liście laurowe
1 łyżeczka ziół prowansalskich
szczypta lub dwie suszonej lawendy
1-2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju ryżowego
Mule umyć, przebrać, osuszyć. Otwarte wyrzucić*. Cebulę
obrać i pokroić w drobną kostkę, a czosnek w plasterki. W głębokim garnku
rozgrzać oliwę, wrzucić mule i smażyć chwilę, potrząsając garnkiem. Po kilku
minutach i kilku potrząśnięciach dodać cebulę, czosnek, zioła prowansalskie i
liść laurowy. Wszystko smażyć około 5 minut nadal potrząsając garnkiem. Dodać
lawendę i zalać winem. Gotować około 5-8 minut aż alkohol odparuje. Podawać z
bagietką. Powstały po gotowaniu muli wywar zachować zamrażając do późniejszego
wykorzystania, lub podać od razu**.
*Sprawdzanie świeżości muli jest dwustopniowe. Na początek
wyrzucamy te, które przed obróbką termiczną, są otwarte i po lekkim uderzeniu
np. o stół nie zamykają się. Potem, już po obróbce termicznej, wyrzucamy te
które się nie otworzyły.
**przepis na wspaniałe kremowe cappuccino już niebawem.
owoce morze to niestety nie moja bajka:)
OdpowiedzUsuńMy bardzo je lubimy, ale wcale nie od dawna. Miłość do muli to jakieś ostatnie 4 lata. Może wszystko przed Tobą :)
UsuńBrakuje mi odwagi aby spróbować, ale wyglądają super.
UsuńJa odważyłam się niedawno i teraz tego nie żałuję. Każdy ma swój czas na oswojenie pewnych smaków. Do dziś mam dreszcze gdy słyszę kasza manna ;)
UsuńBardzo lubię. Jeszcze po prowansalsku! WoW!
OdpowiedzUsuńTa wersja o bardzo delikatnym lawendowym aromacie jest wyjątkowo zachęcająca :)
Usuńjakoś nie mogę się przekonać do tych mięczaków,
OdpowiedzUsuńale gdyby ktoś mi podał talerz to pewnie bym spróbowała:)
Wpadaj do nas jeśli masz ochotę :)
UsuńNigdy nie jadłam, ale chętnie bym spróbowała gdyby ktoś odpowiednio przygotował. :-) Twoją propozycję bym skosztowała. :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem :)
UsuńLubię!
OdpowiedzUsuńI akurat po prowansalsku jadam, bo brat mieszka we Francji i ma francuską żonę.
A muszelki można wykorzystać gotując mocny wywar z pancerzy skorupiaków - bisque!
O fajnie, następnym razem wykorzystam muszle do przygotowania tego wywaru :)
UsuńBardzo lubię! Są takie delikatne w smaku!
OdpowiedzUsuńTo prawda bardzo delikatne :)
UsuńOj to nie moje smaki.
OdpowiedzUsuńTen smak jest mi obcy!
OdpowiedzUsuńZachecam do próbowania muli właśnie od takiego prostego przepisu. Są niezwykle delikatne :)
UsuńTo musi być genialne, mam mule w zamrażarce i właśnie obmyślam jakiś swój pomysł na nie, ale z tego przepisu też chętnie skorzystam ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki pyszny pomysł będziesz miała na mule :)
UsuńZawsze nas te mule ciekawią i może kiedyś będziemy miały okazje je jeść :D
OdpowiedzUsuńZachęcamy do próbowania
Usuńmoje ukochane to te po marynarsku, po prowansalsku nie miałam okazji spróbować, a kusi mnie ta lawenda bardzo! Tymbardziej, że mam paczkę w kuchni :-) do wypróbowania!
OdpowiedzUsuńPo marynarsku - brzmi przepysznie :)
UsuńPyszności, bardzo lubię owoce morza, chociaż w domu niezbyt często przygotowuję takie dania :)
OdpowiedzUsuńU nas to dania raczej na specjalne okazje niż codzienność. Niestety nie mieszkamy w rejonie gdzie są posiłkiem codziennym. Morze kiedyś zmienimy miejsce na takie obfitujące w owoce morza. :)
UsuńNie jadam, ale podziwiam bo pieknie sie prezentuje
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale nie namawiam. Kiedyś też nie jadałam owoców morza. :)
UsuńNajlepsze mule jadlam w Brukseli ale w takiej formie jak Twoja mysle ze sa swietne Bardzo lubie Swietne danie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO w Brukseli to ciekawe. Będę musiała wybrać się tam i spróbować :)
Usuńlubię owoce morza, ale muli jeszcze nie miałam okazji, super się prezentują :)
OdpowiedzUsuńPolecam, są proste w przygotowaniu i delikatne w smaku :)
UsuńJadłam raz i nie zasmakowały mi niestety.
OdpowiedzUsuńJa wiele lat nie mogłam nawet patrzeć na krewetki, a do dziś nie przepadam za ośmiornicą.
UsuńJa bym chętnie zrobiła tylko nie mogę natrafić na świeże, mrożone to chyba widuję ale jak tam z ich,, świeżością,, po rozmrożeniu... Tak czy siak pysznie to wygląda! :)
OdpowiedzUsuńW Warszawie jest kilka miejsc gdzie można kupić świeże mule. Zwykle w czwartki jest dostawa. My swoje kupiliśmy w MAKRO.
UsuńBardzo lubię:-) Choć u mnie najlepiej lubią zapiekane. Jestem ciekawa tych ozdób z muszli;-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem ich bardzo ciekawa niedługo zostaną nam zaprezentowane :)
UsuńKiedyś pewna kreatywna jednostka chiała sobie zrobić naszyjnik z krewetkowych ogonków, ciekawe co się stało z muszelkami? :-)
OdpowiedzUsuńMam jakieś przecieki że zostały wykorzystane do ozdobienia ramy lustra i jeszcze czegoś co na razie pozostało tajemnicą :)
UsuńŁał! Wykwintne danie! :)
OdpowiedzUsuńWykwintne, a jednak proste w przygotowaniu :)
UsuńPyszna klasyka, chętnie bym je zjadła :)
OdpowiedzUsuńKlasyka i łatwa i smaczna i prosta :) Same plusy, oczywiście dla tych którzy lubią owoce morza. :)
UsuńJadłam tylko raz, niestety nie jestem fanką owoców morza :( Za to zdjęcia są piękne :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uda Ci się je polubić i wtedy zapraszam do wykorzystania przepisów z naszej wizyty w Akademii Kurta :)
UsuńNigdy nie jadłam takiego dania więc ciężko powiedzieć czy by mi posmakowało
OdpowiedzUsuńOdwagi, warto spróbować choćby dlatego by się przekonać czy to Twoje smaki :)
UsuńZjadłbym całą michę :D
OdpowiedzUsuńNo to do dzieła :)
UsuńPiękne zdjęcie, smaczne danie, bosko <3
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
Usuń