Marzenie wielbicielki śledzi spełniło się. Od dzieciństwa
uwielbiała śledzie w każdej postaci,
marynowane, solone, w oleju. Do dziś trudno mi uwierzyć, że dwulatka
pałaszuje śledzie z tak wielkim apetytem, że nawet starszyzna rodu, choć sama
uwielbia, oddaje jej swoją porcję rolmopsów. Na dowód w rodzinnym albumie są
zdjęcia. Najlepsze święta to oczywiście Boże Narodzenie, które daje nam co roku
nowe, eksperymentalne połączenia smakowe: śledzie z kolendrą, gorczycą i
suszonymi pomidorami; śledzie z morelą; śledzie z suszoną śliwką i migdałami oraz
mnóstwo innych. Teraz nowe odkrycie – kanapka z matijasem. Dla mnie bomba, a
dla miłośników śledzi po prostu heaven.
opakowanie płatów śledziowych (u nas 0,5 kg)
1 żytnia bułka na osobę
ogórek kiszony lub konserwowy
jabłko
dowolna sałata lub sałatowy mix
natka pietruszki
jogurt
Marynata:
2-3 liście laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
kilka ziarenek czarnego pieprzu
1 spora cebula czerwona
1 papryczka chili
ocet jabłkowy
olej ryżowy
Śledzie odmoczyć (co najmniej 4 godziny, zależnie od
słoności płatów) w wodzie lub jeśli lubicie w mleku. Przygotować pojemnik do
marynowania śledzi (najlepiej szklany). Cebulę obrać i pokroić w piórka. Chili
pokroić w cieniutkie plasterki. Na dno naczynia położyć równo odrobinę cebuli,
2 liście laurowe, kilka kulek pieprzu i ziela angielskiego, kilka płatków
chili. Na to ułożyć obok siebie płaty śledzi (u nas zmieściły się 3). Polać
warstwę odrobiną oleju i 2 łyżkami octu. Ułożyć kolejną warstwę zaczynając
znowu od cebuli. Ostatnią warstwę powinna stanowić cebula z płatkami chili. Tak
przygotowanego śledzia wstawić do lodówki na przynajmniej 24 godziny.
Kiedy śledź już jest gotowy przygotować bułki: przekroić je wzdłuż na pół
(jednak nie do końca, podobnie jak do hot dogów). Przygotować sos: natkę
pietruszki drobno posiekać i wymieszać z jogurtem naturalnym. Do środka bułki włożyć wyjętego z marynaty
śledzia wraz z cebulą, cienkie plasterki jabłka, ogórka, ulubioną sałatę i
wszystko to na co macie ochotę, na koniec wnętrze kanapki polać sosem
jogurtowym.
Uwaga jeśli tak jak my uwielbiacie śledzie ostrzegamy - ta buła uzależnia.
Na zdjęciu głównym bardziej wykwintna wersja podania
śledzi nie lubię, ale zrobię taką kanapkę dla mego taty, największego na świecie miłośnika śledzi:)
OdpowiedzUsuńPewnie pokocha tą wersję śledzia tak jak my.
UsuńO rany, aż mi ślinka cieknie:-)
OdpowiedzUsuńMoja córka w rodzinie i przedszkolu była jedynym dzieckiem, które zajadało śledzie:-)
Mojej córce zawdzięczamy właśnie niezliczoną ilość wariacji na temat śledzia :)
UsuńPatrze i oczom nie wierze-a kto to wrocil???!!! Sledzi nie lubie,oj nie lubie,ale piekne zdjecia chetnie obejrze.
OdpowiedzUsuńMoj blog tez sie nieco zakurzyl,czasu brak...
Witaj, powrót był postanowieniem noworocznym. I udało się :))
UsuńNie przepadam za śledziami, le ta kanapka jest mega :D
OdpowiedzUsuńŚledzia można zastąpić inną rybą - także smażoną. :)
UsuńWygląda bardzo smakowicie :D Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Dzięki i zachęcam do spróbowania :)
UsuńJestem wielką fanką śledzi!
OdpowiedzUsuńOdkąd matiasy można kupić w Polsce, zajadam się nimi bez umiaru.
A takie kanapki to rozkosz!
W tej kanapce smakuje obłędnie nawet zwykły śledź. Matiasy są boskie :)
UsuńAlez pysznie ta kanapka wygląda.
OdpowiedzUsuńZapewniam, że smakuje tak jak wygląda :)
UsuńTeż kocham śledziki☺
OdpowiedzUsuńRozumiem to uczucie aż nadto :)
Usuń