Ekologiczne odludzie zżółkło i to nie z zazdrości, a z
powodu wielkiego rozkwitu mniszka lekarskiego. Jako że niektórzy zwą mnie
czarownicą, jako rasowa czarownica, nie całkiem bladym świtem, udałam się na
zbiór złotego runa (kwiatków).
Mniszek
lekarski - mniszek pospolity
to niezwykle cenna roślina z punktu widzenia kamicy żółciowej, anemii czy reumatyzmu. Wykorzystuje się ją w
całości począwszy od kwiatów, a skończywszy na korzeniu, który jest cennym źródłem soli mineralnych a zwłaszcza
potasu.
Liście
zawierają mniej związków niż korzeń ale zawierają flawonoidy,
flenolokwasy oraz karotenoidy, magnez, krzem oraz witaminy C i B.
Kwiaty
oprócz tego wszystkiego co liście mają olejek eteryczny. Podobno
zawierają też fitoestrogen.
Młode listki mniszka od lat są przysmakiem Francuzów.
Pierwsze wiosenne sałatki zawierają mniszek, który traktowany jest jako bardzo
cenna nowalijka. Kwiaty mają wiele zastosowań. Napary z suszonych kwiatów
pijały nasze babcie przy zaburzeniach miesiączkowania i przy zapaleniu
przydatków. Świeżo wyciskany sok z liści utrwalony spirytusem w proporcji 5:1
(5 części soku i 1 część spirytusu) jest świetnym zewnętrznym środkiem do
leczenia kurzajek.
Ja od 3 lat wykorzystuje kwiaty mniszka do przygotowania
syropu lub jak kto woli miodu – świetnego środka do słodzenia zimowych herbatek
doskonałego także jako dodatek do białego sera.
Składniki:
500 kwiatów mniszka
1 litr źródlanej wody
1 kg cukru z trzciny cukrowej
sok z 1 dużej cytryny
Kwiatki tuż po zebraniu (najlepiej rano zaraz po
obeschnięciu rosy) układam na białej kartce w dobrze oświetlonym miejscu, aby
dać szansę wszystkim ewentualnym gościom na ewakuację (na około godzinę). Potem
przekładam je do garnka, zalewam wodą i gotuję przez mniej więcej 20 minut. Kwiatowy
wywar odstawiam na całą noc. Następnego dnia przecedzam przez gazę, przelewam
do szerokiego garnka (dla zwiększenia powierzchni parowania) dodaję cukier, sok
z cytryny i gotuję na małym ogniu przez około 2-2,5 godziny, aż do uzyskania
ulubionej konsystencji. Czasem wolę bardziej płynną wersję syropu, a czasem
mniej płynną – miodu. Dodatek cukru trzcinowego nadaje przyjemny smak i ciekawy
kolor. Uzyskany miód zamykam w wyparzone słoiki i pasteryzuję metodą na
spirytus
Gdzie te czasy kiedy bylo sie Czarodziejka?:)))
OdpowiedzUsuńW tym przepisie jest troche magi bo sympatycznym zbiegiem okolicznosci i po przez splot przypadkow bedac tydzien temu w Polsce mialam okazje sprobowac miodu z kwiatow mniszka.
Miod przygotowala Czarownica Dorota z Poznania, a asystowaly Jej male Czorciatka (wnuki):)))
Istota poznanskiego przepisu bylo 420 kwiatow mniszka:)
anonimowy,staly bywalec
Pozdrawiam zatem Czarownicę Dorotę i jej Czarciątka i cieszę się, że miałaś okazję spróbować wytworu jej rączek. Tegoroczne deszczowe i zimne dni ograniczyły znacznie moje mniszkowe zbiory :(
Usuń