Koniec maja i początek czerwca to czas
kwitnienia czarnego bzu. Na „dzikich polach” nie dorobiłam się
jeszcze własnego krzewu. W zeszłym roku postanowiłam przemierzyć,
znacznie uszczuplone przez osiedla ludzkie, okoliczne dzikie zarośla,
w poszukiwaniu tego krzewu. Pamiętałam, że w okolicy było go
bardzo dużo, rósł na miedzach oddzielających od siebie pola
uprawne. Niestety, zarówno pola, jak i miedze zginęły
bezpowrotnie. Znalazłam jeden okazały krzew, ale nie byłam jedyną
osobą chętną na jego kwiatki, a poza tym, jak się okazało, rósł
sobie na czyjejś ziemi. Wobec tego bez zgody właściciela
skorzystanie z jego dobrodziejstw odpadło. Na całe moje szczęście
poratowała mnie rodzina. W okolicach, w których mieszkają, krzew
ten rośnie jeszcze w dużych ilościach. Dostałam więc dwie
wielkie torby, po brzegi załadowane cudownie pachnącymi skarbami. Z
części powstał wszystkim dobrze znany syrop, część ususzyłam,
a z części wyprodukowałam eksperymentalną nalewkę zdrowotną.
Zdrowotną dlatego, że kwiaty czarnego bzu to od lat wykorzystywany
domowy lek na przeziębienie. Zawierają dużo flawonoidów, są
bogatym źródłem rutozydu itp. Działają również rozkurczowo
oraz zwiększają elastyczność naczyń włosowatych.
Składniki:
50 lub troszkę więcej baldachów
kwiatów bzu
2 cytryny (4 jeśli pominiemy limonki)
2 limonki (niekoniecznie)
70 dag cukry (ja użyłam cukru
trzcinowego)
1 litr spirytusu
1 litr wody
1 łyżeczka sproszkowanego korzenia
arcydzięgla
Z wody i cukru zrobić syrop, ostudzić.
Umytą cytrynę pokroić w plastry i włożyć do dużego słoja
razem z kwiatami bzu (układać na przemian), zalać wystudzonym
syropem, odstawić na 10 dni (w słoneczne miejsce). Po tym czasie
powstały syrop przelać przez sito. Do zlanego syropu dodać sok z
limonek lub cytryn oraz spirytus. Przelać gotową miksturę do
butelek dodając do każdej o pojemności 750 ml 1/2 łyżeczki
arcydzięgla. Butelki odstawić w ciemne miejsce na około 4
tygodnie. Co parę dni trzeba nalewkę mieszać potrząsając
energicznie butelką (przyznam szczerze że do tej fazy nie
przyłożyłam się i nie mieszałam nalewki zbyt często). Potem
przez około 2 tygodnie nalewka powinna stać bez potrząsania, aby
na dnie butelki osiadł osad. Teraz trzeba nalewkę zlać delikatnie
znad osadu, a sam osad przefiltrować przez gazę. Pozostaje już
tylko poczekać, po około 4-5 tygodniach nalewka jest gotowa. Dodam,
że jeśli postoi dłużej jest jeszcze lepsza.
Uwaga. Kwiaty zbieramy w słoneczny
dzień, zanim przekwitną i zaczną się obsypywać. Nie płuczemy
ich, żeby nie stracić cennego pyłku. Układamy na białym podłożu
(kartka papieru lub materiał) i w promieniach słońca czekamy około
godziny dając szansę wszystkim nieproszonym gościom na opuszczenie
kwiatków.
Kwiaty czarnego bzu można też
ususzyć rozwieszając je w zacienionych i przewiewnych miejscach
na sznurku. W razie przeziębienia pijemy 2-3 razy dziennie po ½
szklanki naparu przygotowanego z łyżeczki suszonych ziół zalanej
szklanką wrzątku i odstawionej pod przykryciem na 10 minut.
Bardzo ciekawa nalewka :)
OdpowiedzUsuńGwarantowany dobry smak, jeśli lubisz smak syropu z kwiatów bzu :)
Usuńmmm... takiej jeszcze nie próbowałam. jedyna nalewka, która jest mi znana to.. bursztynowa;p
OdpowiedzUsuńPolecam Ci tę nalewkę, a także moją ulubioną malinową, która u mnie w domu zwana jest maliniakiem :) (przepis niedługo na blogu)
UsuńO! Nie znam takich przepisów na nalewki, ale może kiedyś spróbuję, więc zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńwenus-lifestyle
Zachęcam do spróbowania, wymaga to jedynie trochę cierpliwości w oczekiwaniu na gotowy produkt. ;)
Usuń...a ja tylko syropek z kwiatów znałam, piękne zdjęcia Witku :)
OdpowiedzUsuńAch Ulu dzięki wielkie za pochwały, a nalewkę polecamy z pełną odpowiedzialnością, także jako dodatek do herbaty kiedy dopada nas przeziębienie :)
UsuńA co zrobić jak to wszystko sfermentuje juz po 4- 5 dniach tak jak mi sie niestety zdarzyło............
UsuńNiczym się nie przejmować odcedzić i jeśli masz obawy przegotować przed połączeniem ze spirytusem. Mnie kiedyś syrop też sfermentował, ale mimo to połączyłam go ze spirytusem i reszta wyszła OK. Smak nieco się różnił, ale nie był gorszy :)
Usuńjedna z moich ulubionych nalewek! :) <3
OdpowiedzUsuńJest bardzo aromatyczna i też ją lubimy :)
Usuńpiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie.
UsuńUwielbiam tę nalewkę!
OdpowiedzUsuńJa daję pół na pół spirytus i wódkę.
Ale u mnie czarny bez dopiero w pąkach.
Nasze źródło czarnego bzu też informuje, że kwiaty jeszcze w pąkach, ale teraz jest taka piękna słoneczna i ciepła pogoda, że lada moment będzie gotowy. :)
UsuńMmm... ciekawe jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńP.S. Świetny ten magazyn :)
Jest bardzo aromatyczna, rozgrzewająca, a z dodatkiem herbaty nawet zdrowotna. :) Ja jednak najbardziej lubię ja z kostka lodu i dobrym ciastem :)
UsuńNie robię nalewek (żałuję). Jestem pełna podziwu dla cierpliwości i pieczołowitości z jaką się takie nalewki wytwarza. Ale... bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPokłon w stronę Witka za piękne zdjęcia :)
To, wbrew pozorom, wcale nie jest trudne. Niedługo na blogu przepis na super prostą nalewkę malinową może on Cię przekona i zaczniesz je robić sama. Ze mną właśnie tak było - zaczęłam od maliniaka i teraz nie mogę przestać :))
Usuńtaka nalewka musi być super!
OdpowiedzUsuńSok z czarnego bzu jest cudowny... więc i to zapewne też!
Jest bardziej podobna do syropu z kwiatów czarnego bzu, ale tez bardzo dobra :)
UsuńChętnie spróbowałabym takiej nalewki! :)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko zachęcić Cie do wykonania , albo łap karafkę i .... :))
UsuńWpadam na kieliszeczek :) takiej jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńCzekamy :)
UsuńMoże i samo zdrowie, ale mam uraz do czarnego bzu jeszcze z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, ale to tak jak ja do kaszy manny na mleku (chyba nigdy się do niej nie przekonam)
UsuńPowalające foty, zwłaszcza ta druga!
OdpowiedzUsuńCzasem coś się udaje ;)
UsuńPiękne drugie zdjęcie.... a nalewka zapewne pyszna :)) koniecznie kiedyś muszę spróbować....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pyszna i niezwykle aromatyczna... gorąco polecam... teraz jest najlepszy czas na produkcję :)
UsuńJak taka zdrowa, to ja się na taką naleweczkę wpraszam, a jakże :-)
OdpowiedzUsuńZdrowa i to nawet bardzo, zapraszamy :)
UsuńPS. Ma też wpływ na poprawę humoru to pewnie przez ten rutozyt ;)
Aniu, tym przepisem spowodowalas, ze nalalam sobie kieliszeczek dereniowki. Prezent od przyjaciol z Polski, Oni to prawdziwe zaglebie nalewkowe:).Pewnego razu moj Maz wraz z "Producentem " degustowal kilkanascie nalewek w zaglebiu.
OdpowiedzUsuńJesienia odwiedzila nas zona Producenta(Czarownica Dorota od miodu z Taraxacum officinale) I przywiozala wlasnie nalewke z kwiatow czarnego bzu, wysmienita. Nie znam tajnikow produkcji ale wiem,ze kwiaty sa suszone jeden dzien ,a nastepnie otrzesione z lodyzek. Poza tym czarny bez w rejonie zamieszkania Producentow zwany jest hycka:).
P.S. Gotuje z Toba Aniu.Moj wpis pod makaronem z sosem cytrynowym nie poszedl w eter:(Danie wyszlo pyszne.Dzisiaj zinspirowana Twoja potrawa jednogarnkowa wyczarowalam "polgarnkowa":)
Pozdrawiam serdecznie .Libra
Cudownie jest wiedzieć, że gdzieś tam w świecie jest ktoś kto korzysta z moich pomysłów i komu pasują moje propozycje. Jesteś taką smakowo bratnią duszą. :)) Już jakiś czas temu stwierdziłyśmy, że z Czarownicą Dorotą mamy jakieś tajemne połączenie. Tym razem fale w eterze zostały zakłócone (chyba) bo sposób wykonania nalewki inny. Czasem i telepatia zawodzi nawet Czarownice. :) Pozdrawiam serdecznie i ciepło życząc miłego degustowania nalewek. :))
Usuńupajam się już samymi zdjęciami!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do degustacji :)
UsuńPoproszę o malutki kieliszeczek naleweczki :D
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, nawet dwa (na dwie nóżki) :)
Usuńchętnie bym spróbowała takiej nalewki :) nie umiem sobie wyobrazić jakby smakowała :)
OdpowiedzUsuńJeśli wiesz jak smakuje syrop z kwiatów czarnego bzu to gwarantuję, że ta nalewka ma smak podobny, ale zdecydowanie intensywniejszy :)
UsuńMmm domowa nalewka! Wygląda bajecznie, a czarny bez brzmi intrygująco :> Ja jak na razie mam na swoim koncie tylko truskawkową, chyba czas to zmienić :>
OdpowiedzUsuńPlanuję właśnie w tym roku spróbować zrobić nalewkę truskawkową ciekawa jestem bardzo efektu. Na razie zbieram przepisy (mało czasu mi już zostało bo sezon truskawkowy jest strasznie krótki)
UsuńPamiętam z dzieciństwa jak rodzice robili hurtowe ilości soku z czarnego bzu, który rozrabiało się z wodą, pamiętam ten smak do dziś. Nalewka z czarnego bzu brzmi niezwykle interesująco i musi również smakować tak wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuńTa z kwiatów czarnego bzu różni się nieco smakiem i bardzo kolorem od tej z owoców, ale też jest warta grzechu :)
UsuńUwielbiam domowe nalewki, takiej jeszcze nie piłam, muszę zrobić, koniecznie! :)
OdpowiedzUsuńWięc życzę Ci udanych zbiorów kwiatowych i cierpliwego czekania zwieńczonego sukcesem :)
UsuńAle wspaniały przepis! Muszę go wykorzystać ^^
OdpowiedzUsuńPowodzenia i mam nadzieję, że polubisz ten smak :)
UsuńPiękną karafkę masz i super foto. Bardzo lubię czarny bez jego kwiaty. Nalewki nie piłam ale chętnie bym skosztowała.
OdpowiedzUsuńKarafka pochodzi z opisywanego już wcześniej kufra, a na nalewkę zapraszam
UsuńJa nie przepadam za nalewkami. Zresztą odkąd urodziłam dziecko i karmię piersią to już w ogóle "zapomniałam o alkoholu" :) Ale zawsze podziwiam ludzi, którzy przygotowują takie cuda! :)
OdpowiedzUsuńJasna sprawa, przyszłość narodu nie może być poddawana działaniu alkoholu. w takim razie proponuję ususz kwiaty - będzie pyszna herbatka w razie przeziębienia dla Ciebie i dzieciny.
UsuńJa trzy dni temu zrywałam kwiaty...w mojej okolicy jest dużo krzewów, może jutro zaparzę herbatkę. Naleweczka to jednak nie będzie...:))
OdpowiedzUsuńHerbatka jest też OK, a jeśli starczy kwiatków to smażone w naleśnikowym cieście smakują cudownie :)
UsuńJa niestety nadal nie mogę pić alkoholu.. wiec nawet nie próbuje przyrządzać bo tylko by kusiło :)
OdpowiedzUsuńW wersji bezalkoholowej to wyjdzie syrop idealny do wody mineralnej w letni upalny dzień :)
UsuńMusi smakować obłędnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Bardzo obłędnie :)
UsuńAch,żeby się tak móc troszkę poalkoholizować tą pyszną,jak mniemam,nalewką...
OdpowiedzUsuńJeden mały kieliszeczek do podwieczorkowego ciasta jest po prostu idealny.
UsuńDomowe nalewki są najlepsze! Z czarnego bzu jeszcze nigdy nie próbowałam. Kusisz:)
OdpowiedzUsuńSama jestem kuszona przez karafkę schowaną w kredensie. Polecam bo warto :)
UsuńKiedyś w dzieciństwie nie doceniał smaku soku z czarnego bzu a teraz chętnie skosztowałoby sie takiej nalewki :)!
OdpowiedzUsuńWprawdzie smakowo różni się od takiej, która powstaje z owoców, ale jest tez bardzo smaczna i niezwykle aromatyczna. :)
UsuńKwiat czarnego bzu znak doskonale, choć bardziej z soku. Jest świetny, szczególnie jeśli dotrwa do jesieni. Żadne przeziębienie nie jest w stanie z nim wygrać. Podejrzewam, że z tą naleweczką również :)
OdpowiedzUsuńJej dodatek do ciepłej herbaty np. malinowej działa cuda. Jeśli dawkuje się ją z rozwagą może dotrwać nawet do następnego sezonu ;)
UsuńPrzepiękny post :-) Właśnie niedawno wpadłam na pomysł, żeby wykorzystać kwiaty bzu i zrobić z nich sok. Muszę też stworzyć naleweczkę, jako że jestem wielbicielką takich cudowności :-)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, oprócz niezaprzeczalnych wartości zdrowotnych jest również bardzo smaczna. :)
UsuńW tej chwili tego mi potrzeba!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak Cię rozumiem :)
UsuńHej. Zainspirowana postanowiłam przygotować tę naleweczkę. Powiedzcie mi tylko, czy słój z kwiatami i syropem (etap pierwszy) trzeba zakręcić zakrętką? Niektórzy przykrywają słoik gazą, ale zastanawiam się, czy to nie odparuje zbytnio, czy coś ;-)
OdpowiedzUsuńJa zakręcam (tak nie bardzo mocno) ale wynika to z faktu iż nie znoszę muszek octówek, które natychmiast pojawiają się nad gazą :)
UsuńOk, dzięki :-) Póki co trzymałam słoik owinięty gazą. Muszek co prawda nie widzę, ale sok zaczął wypływać poza słoik, więc też zakręcę, skoro mówicie, że można :-)
UsuńSkoro sok zaczął uciekać, rozlej zawartość na 2 słoje szkoda tracić cenny płyn :)
UsuńU mnie też z bzem coraz trudniej. Mam jeszcze solidne zapasy syropów, nalewek i miodków bzowych z czasów gdy był pod dostatkiem na wyciągnięcie ręki ale wkrótce będę musiała szukać jego dobrego źródła bo nawet jak jest to widzę go w pobliżu miejsc, z których bym nie zbierała.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Dzięki wielkie, koło nas też rośnie w dużych ilościach, ale w samym centrum stolicy lub przy niezwykle ruchliwych drogach. Podjęłam męską decyzję i jesienią kupię swój własny osobisty krzak, zasadzę na dzikich polach (które póki co są nieco oddalone od ruchliwych szos) i będę czekać :)
UsuńWitam ,na pewno skorzystam z przepisu , bo choć od dawna robię syropy z kwiatów czarnego bzu ,to nalewki jeszcze nie robiłam .Szukałam możliwości zachowania jak największych wartości kwiatów czarnego bzu , gdyż wrzący syrop który wlewałam do buteleczek ,aby go długo przechowywać w piwnicy , niestety tracił nieco na wartości z powodu wysokiej temperatury. Tak więc nalewka ,gdzie kwiaty zalewane są ostudzonym syropem ze spirytusem ,jest wspaniałym rozwiązaniem. Nadal będę robić moje syropy z kwiatów czarnego bzu , który z powodzeniem dodaję zimą do herbaty ,a latem do ziołowo-herbacianego napoju który robię .Dziękuję ,do widzenia.
OdpowiedzUsuńZapomniałam zapytać ,czy arcydzięgiel konieczny jest do tej nalewki ? Nie mam możliwości żeby go kupić .
OdpowiedzUsuńA co mogę zrobić jeśli zalany kwiat hyćki, po 4 dniach zaczął fermentować? chciałąm zrobić syrop i taka sytuacja, czy mogę to jeszcze jakoś uratować, proszę o szybką pomoc.
OdpowiedzUsuń