Nawał zawodowych obowiązków okropnie opóźnił przygotowanie naszego kawałka ziemi - dzikich pól - do sezonu. Zwykle o tej porze roku ogród był już w jako takim stanie, gotowy na przyjęcie nowych sadzonek i ziarenek, prawie uporządkowany po zimie. W tym roku dopiero długi majowy weekend pozwolił na przystąpienie do "prac polowych". Roboty dużo, czasu starczyło więc tylko na potrawę jednogarnkową, która właściwie robi się sama.
80 dag podudzi z indyka
1 duża cebula
zielona część pora
2 marchewki
1 ząbek czosnku
1 szklanka czerwonej soczewicy
sól, pieprz do smaku
przyprawy do marynowania mięsa: ostra papryka, oregano, czubrica, czosnek
oliwa do marynaty i smażenia około 1/2 szklanki
2 liście kapusty
torebka strunowa
Podudzia indyka wkładamy do torebki foliowej, dodajemy sól, zmiażdżony czosnek i przyprawy i oliwę (pamiętając o zostawieniu około 2-3 łyżek do smażenia). Zamykamy torebkę, energicznie nią potrząsamy mieszając indyka z marynatą i odkładamy na 2-3 godziny do lodówki. Na dno garnka nalewamy 1 łyżkę oliwy i wykładamy je liśćmi kapusty. Na patelni rozgrzewamy resztę oliwy i smażymy wyjęte z marynaty podudzia indycze, po kilka minut z każdej strony (w celu zamknięcia porów mięsa). Usmażone kawałki mięsa układamy na liściach kapusty. Na pozostałym na patelni tłuszczu smażymy na złoto obraną i pokrojoną w półtalarki cebulę i drobno poszatkowany czosnek. Przekładamy do garnka. Do garnka dodajemy jeszcze cienko pokrojoną i umytą zieloną część pora, obraną o pokrojoną w talarki marchewkę. Wszystko zalewamy wodą lub bulionem oraz marynatą, tak żeby tylko przykryła ułożone w garnku składniki, przykrywamy pokrywką i na małym ogniu dusimy około 40 minut (w tym czasie robimy to na co mamy aktualnie ochotę). Po tym czasie wrzucamy soczewicę i dusimy potrawę dalej (około 30 minut). Próbujemy, solimy i pieprzymy do smaku i podajemy posypane zieloną pietruszką lub młodym zielonym szczypiorem czosnkowym.
Uwielbiam takie jednogarnkowce, które robią się same. Skoro jednak już ubrudziliście garnek, to ja nie będę brudzić swojego i wpraszam się do Was na te obiadowe pyszności :-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy, gar wyszedł całkiem pokaźny starczy dla gości :)
UsuńFajne danie ,zazdroszczę ogrodu troszeczkę.
OdpowiedzUsuńPracy dużo, ale przyjemność wielka kiedy wszystko pięknie się rozwija i rośnie :)
UsuńFajne danie, tym bardziej, że samo się robi...:)) a indyka lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńCzyli majówka pracowita......a pogoda chociaż temu sprzyjała...? U mnie tylko 1- szego było słonecznie, potem to już szkoda gadać - dziś wręcz zimno.....
Pozdrawiam.....
Tylko jeden dzień był deszczowy, a chłód sprzyja pracy. Kiedy jest gorąco to jedynym marzeniem jest leżenie w cieniu i czytanie :)
UsuńPysznie :) i jeszcze z soczewicą co dodatkowo zachęca mnie do zrobienia :) Pochwalę się jak nam smakowało !
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twojego zdania :)
UsuńNieraz z przypadku innym razem z konieczności takie danie jednogarnkowe się robi. I wychodzi to najlepiej. Pyszne, pachnące i takie ...konkretne. Mnniam :)
OdpowiedzUsuńBardzo konkretne, szczególnie dobrze smakuje po ciężkiej pracy. :)
Usuńobiadek pychota:) u mnie za oknem szaro i buro to i pracach i grillowaniu nie byłoby żadnej mowy :(
OdpowiedzUsuń3 u nas też padało, więc mieliśmy 1 dzień przerwy w pracach :)
UsuńZ wielką przyjemnością zjadłabym takie danie ;) Pięknie wygląda na zdjęciach <3
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco :)
Usuńuwielbiam te jednogarnkowe dania, które robią się same! :)
OdpowiedzUsuńA jak pracy w ogródku wiele, to na pewno sprawdziła się idealnie! :)
To doskonały sposób na zaoszczędzenie czasu :)
Usuńpo ciężkich pracach taki jednogarnkowiec smakował wybornie:) lubię takie szybkie dania :)
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć nawet, że to była królewska potrawa, która uratowała nam życie :))
UsuńOj, bardzo bardzo na tak!
OdpowiedzUsuńSzybka, smaczna i nieskomplikowana :)
UsuńPysznie!
OdpowiedzUsuńW plenerze taki kurczaczek musi smakować idealnie.
Choć to indyk był bardzo dobry, ale myślę, że kurczak też będzie w tej wersji pyszny :)
Usuńmmm... kocham jednogarnkowe dania. Przepis wspaniały!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, ja też bardzo lubię takie jednogarnkowce :)
UsuńMam ten sam problem, prace polowe w polu, mimo że ogródek mam maleńki:) Nawet nie mam kiedy dokupić brakujących nasion. Może też powinnam się przerzucić na dania jednogarnkowe:)
OdpowiedzUsuńJednogarnkowiec oszczędzi czasu na pewno. Mogę Ci podesłać trochę nasion bo mam ich dużo tylko czasu na wysiewanie zabrakło i mimo majówkowego weekendu pracy jakoś nie ubyło. :)
UsuńJa byłam tydzień na opiece i trochę ogródek nadgoniłam za to kosztem blogów:) Nasionka zdążyłam dokupić:) Z tym, że paczka to by mi nieraz na 10 lat starczyła i więc myślę, że nasionka mam ale się okazuję, że straciły zdolność kiełkowania:)
UsuńA znasz forum ogrodnicze? tam jest co roku akcja wymiany nasion, ciekawe rzeczy można dostać.
A ja kiedyś zrobiłam eksperyment i wysiałam mieszankę takich przeterminowanych nasion różnych gatunków warzyw i kwiatów. Wyszedł z tego oryginalny bałagan, taki artystyczny nieład i wyglądał bardzo interesująco. Wszyscy pytali co to za nowa metoda uprawy.
UsuńZ forum chętnie skorzystam, dzięki
Indyka raczej nie jadam, ale do tej potrawy się z chęcią skuszę :)
OdpowiedzUsuńW tej wersji indyk nabiera całkiem innego smaku i warto spróbować dodając swoje ulubione zioła. :)
UsuńU mnie również doba ostatnio jakby się skurczyła, więc takie obiadki są bardzo w cenie : )
OdpowiedzUsuńMam pomysł na jeszcze kilka wersji jednogarnkowców :)
UsuńZdrowa majówkowa potrawa. Dla odmiany od tych ciężkim i tłustych grilli :p
OdpowiedzUsuńOstatnio grilla wykorzystujemy jako wędzarnię, super smakują wędzone w ziołach np. białe sery :)
Usuńwpraszam się na taki obiad!
OdpowiedzUsuńZapraszamy, w przyszły weekend pewnie powtórka z rozrywki :)
UsuńLubię takie dania jednogarnkowe:-) Wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie, potrawa bardzo smaczna, ale mało fotogeniczna niestety :)
UsuńW tym garneczku same pyszności
OdpowiedzUsuńA macie kociołek? Bo wtedy można pichcić na ognisku podczas prac polowych ;)
OdpowiedzUsuńNiestety kociołek gdzieś przepadł, mam wrażenie że komuś, kto kiedyś całkiem nieproszony, odwiedził naszą "posiadłość" bardzo się przydał bo był żeliwny. Musimy nabyć nowy ;)
UsuńSuper takie danie na obiad :) Lubię przepisy jednogarnkowe, nie dość że pyszne to jeszcze bez zbędnych garów :)
OdpowiedzUsuńBezcenne, kiedy zmywasz w misce. :)
UsuńFajne, ciekawe danie. Ponadto kocham gotować w jednym garnku wszystko bo przy moim maluchu na nic nie mam czasu obecnie.
OdpowiedzUsuńPrzy braku czasu szczególnie się przydają takie potrawy, przy których nie tracimy zbyt wiele czasu.
UsuńSmaczny pomysł na danie jednogarnkowe. Bardzo lubię takie przepisy, mimo że lubię zmywać:)
OdpowiedzUsuńNa dzikich polach zmywamy jak za dawnych czasów, nie powiem że tego nie lubię. Dania jednogarnkowe maja wiele zalet oprócz oczywistej - oszczędności zużytych naczyń podczas przygotowywania. :)
UsuńJeżeli smakuje tak jak wygląda to rewelacja a ze składu i opisu wynika, że z pewnością jeszcze lepiej. Jednogarnkowe dania nie tylko upraszczają pracę ale wzbogacają smak potrawy poprzez przenikanie smaków. Ja często ułatwiam sobie jeszcze bardziej sprawę wrzucając wszystkie składniki do garnka rzymskiego. Po czasie pieczenia pozostawiam często godzinę lub dłużej w piekarniku gdzie potrawa "dochodzi" i jest cały czas gorąca. Nigdy się nie przypala i wszystko jest bardzo soczyste.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie szaleństwo, ja jem już własną sałatę, rucolę, rzodkiewki (tunelik), różne szczypiorki i zielone szparagi. Cudny, pracowity i smakowity czas. Pozdrawiam. Zuza
Na dzikich polach tuneliku i piekarnika brak. Tunelik wymaga stałej obecności - my bywamy tam tylko w weekendy. Co zaś do piekarnika to jest w planach, bardzo zachęciłaś mnie do kupienia sobie rzymskiego garnka. Muszę w końcu go kupić i wypróbować. :) Własnej zieleniny o tej porze bardzo zazdroszczę, u nas dopiero kiełkuje :)
UsuńW ostatnim programie Maja w ogrodzie prezentowała turystyczne urządzenie, które piecze,smaży i gotuje w plenerze, Philipsa.
UsuńGarnek rzymski kupiłam kiedyś na lokalnej imprezie plenerowej,ulotka podawała wytwórcę i zasady użytkowania, używam regularnie od półtora roku, sprawdza się bez zastrzeżeń. Dwa razy droższe widziałam w Duce. Pozdrawiam. Zuza
Tak widziałam to urządzenie, ale ja czekam aż na dzikich polach powstanie prawdziwa kuchnia węglowa z piekarnikiem itp, a za info o garnku bardzo dziękuję przyda się :)
Usuńdanie wygląda bardzo smacznie, idealne na majówkę i nie tylko ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale sprawdza się w zimniejsze dni i kiedy spodziewamy się "najazdu" większej ilości polowych pomocników :)
UsuńDorzuce jeszcze jeden przymiotnik do nazwy tej potrawy. Jednogarnkowa, majowkowa I polowa:)
OdpowiedzUsuńU mnie po mrozniej I snieznej zimie przyroda budzi sie do zycia baaardzo powoli. Mialam obawy czy wogole sie obudzi. Chwilowo dzialam na innym polu ale mysle,ze niezaleznie od rodzaju poletka jakie sie uprawia to powyzsze danie smaczne, zdrowe I pozywne mozna przygotowac I oczywiscie zjesc ze smakiem.
Libra
Nie ważny rodzaj poletka, najważniejsze jest zaangażowanie i działanie z pasją, a to, przynajmniej w naszym przypadku, bardzo wpływa na apetyt. Wszem i wobec wiadomo, że zarówno praca fizyczna, jak i umysłowa wyczerpuje zasoby organizmu, który w takim wypadku wymaga natychmiastowego zasilenia. Życzymy wam smacznego i owocnej pracy na waszym polu (jakiekolwiek by ono nie było). :)
UsuńZe też mnie tam u ciebie nie było ha ha. Pyszne danie zrobiłaś z indykiem i soczewicą. Uwielbiam takie z jednego gara pyszności. A że majówka była zimna to w sam raz na rozgrzanie :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAno szkoda, na dzikich polach każda para rąk jest mile widziana, a każdy gość nakarmiony i napojony. :)
UsuńLubie takie dania, które same się gotują, a my jemy z apetytem. Powodzenia w uprawie poletka :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć :) Mam nadzieję, że powstanie kilka fajnych przepisów z tego co wyrośnie na poletku :)
UsuńTeż wyjeżdżam na swój kawałek ziemi i delektuję się pracami w polu :) A tam z kolei namiętnie w międzyczasie oddaję się grillowaniu.
OdpowiedzUsuńOstatnio, właśnie przez ten kawałek ziemi, mam mniej czasu na blogowanie, ale niedługo nadrobię zaległości.
UsuńWygląda cudownie, a ja uwielbiam wszelkie potrawki z drobiem w roli głównej <3 I jak tak myślę to jeszcze nigdy udźca z indora nie jadłam, zawsze ograniczałam się do piersi.. Czas spróbować ;D
OdpowiedzUsuńPolecam, bo udziec moim zdaniem jest bardziej soczysty i bardziej wyrazisty w smaku od piersi :)
UsuńPotrawy jednogarnkowe znacznie ułatwiają życie :)! A ja w swoim ogrodzie jeszcze nic nie zrobiłam, bo albo jest zimno albo pada...:(
OdpowiedzUsuńU nas też zimno, ale jak dla mnie to dobrze wtedy lepiej się pracuje, nie czuje się zimna kiedy się człowiek rusza. :) Poza tym, jak mawia rodzina, mnie wzywa zew ziemi ...
UsuńUwielbiam dania jednogarnkowe, pyszne, sycące i mało zmywania! Twoje wygląda bardzo smakowicie!
OdpowiedzUsuńMało zmywania to jest jedna z jego zalet. Idealnie byłoby gdybyśmy, wzorem naszych przodków, jedli ją z jednego garnka. Hi Hi HI ...
UsuńCzy jesteś pewna,że nie znajdzie się raz na ząb? pysznie wygląda to danie:)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę Cię zasmucić, ktoś już je pochłonął :)
Usuń