Życie mniszek i mnichów w Monasterach
upływa na modlitwie, pracy, śpiewie i jeszcze raz modlitwie. Jest ściśle
określone przez Statut Monasterów i Typikon Cerkiewny. W Monasterze
żyje się zgodnie z naturą, nie je mięsa, a posiłki
przygotowywane są z tego co w danym momencie roku jest dostępne, co
sami mnisi lub mniszki wyhodują albo dostaną od okolicznej ludności
w podzięce za modlitwę i pomoc. Mniszki z pewnego klasztoru, gdzieś
na Krymie, są prawdziwymi mistrzyniami w przyrządzaniu, na różne
sposoby, warzyw, które uprawiają w swoim ogrodzie. Warzywa rosną
wyjątkowo dorodne i zdrowe, mimo że nie znają ani nawozów
sztucznych, ani środków ochrony roślin. Zapewne dzieje się tak
dlatego, że codziennie słuchają przepięknego śpiewu pracowitych
mniszek. Ich życie, nie jest pozbawione małych codziennych radości,
są szczęśliwe i wesołe mimo surowych zasad i warunków. Od
pewnego „bywalca” wiem, że z kilku prostych składników
potrafią wyczarować prawdziwe cuda godne najlepszych restauracji.
Składniki:
20-25 młodych liści winogron
lub liści kapusty pekińskiej (moja
modyfikacja)
4-5 dużych marchewek
2 duże cebule\2 duże garście
orzechów włoskich
1-2 ząbki czosnku
sól, pieprz do smaku
olej słonecznikowy
około 1 litra bulionu warzywnego
1,5 szklanki pulpy pomidorowej (gęstego
domowego przecieru)
2-3 liście laurowe
Ja dodałam: 1 łyżeczkę ostrej
papryki (sproszkowanej), 1 łyżeczkę podlaskiej przyprawy
myśliwskiej, 1,5 łyżeczki podlaskiej przyprawy do mięsa mielonego
i 2 surowe jajka.
Liście winogron sparzyć w gotującej
wodzie i trzonkiem noża stłuc grubsze nerwy (liście kapusty
sparzyć w gotującej się wodzie podobnie jak liście białej
kapusty i odciąć ich najgrubszą część). Cebulę obrać, bardzo
drobno pokroić i lekko osoloną podsmażyć na złoto na rozgrzanym
oleju słonecznikowym (na Ukrainie nie używa się innego oleju do
smażenia tylko olej słonecznikowy). Pod koniec smażenia dodać
przeciśnięty przez praskę czosnek. Marchew obrać i zetrzeć na
dużych oczkach tarki do warzyw. Do utartej marchewki dodać cebulę,
przyprawy, pokruszone orzechy i jajka. Dokładnie wymieszać i
jeszcze odrobinę posolić i popieprzyć. Tak przygotowanym
nadzieniem faszerować liście (na każdy liść nakładać nie
więcej niż kopiatą łyżkę nadzienia). Gotowe zawijańce układać
ciasno w garnku, którego dno wyłożone jest dużym liściem
winogronowym lub kapuścianym. Wszystko zalać bulionem wymieszanym z
przecierem pomidorowym, dodać liście laurowe i dusić pod
przykryciem około 1,5 godziny. Podawać na ciepło z dodatkiem
młodych ziemniaków lub na zimno jako przystawkę.
Uwaga: do nadzienia można dodać
również sporą ilość natki pietruszki.
Wygląda fantastycznie! Wow... jestem pod wrażeniem, ciekawa jestem smaku :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania i eksperymentowania z dodatkami. Można nadzienie wzbogacić o zielona pietruszkę itp. :)
UsuńNiesamowite, nie z tej ziemi danie. Bardzo ciekawi mnie smak nadzienia. Orzechy, marchewka? To może być ciekawe....
OdpowiedzUsuńTakie trochę słodko słone smaki z lekkim kwaskiem z liści i pomidora :) Polecam
UsuńMoże i życie mniszek jest surowe ale smaczne na pewno też:) marchewkę z orzechami łączę w surówce, w gołąbkach nie próbowałam, ale pewnie sę skuszę, bo przepis brzmi i wygląda wybornie:)
OdpowiedzUsuńPolecam bo jest naprawdę dobre i w sumie tanie (no może poza orzechami, ale jeśli ma się własne drzewo to orzechy są).
UsuńJuż parę razy przymierzałam się do nadziania liści winogron, ale jakoś tego nie zrobiłam;-( Przepis mniszek zapowiada pyszny posiłek. Bardzo jestem ciekawa tego smaku:-)
OdpowiedzUsuńMoja mama nie robiła właściwie innych gołąbków jak tylko takie zawijane w liście winogron. Mroziła je na zapas lub zamykała w słoiki. Tak więc dla mnie gołąbek w kapuście w dzieciństwie był potrawą nieznaną :)
UsuńBardzo zaciekawił mnie ten przepis, bardzo fajne nadzienie. Muszę sobie go zapisać i wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńPolecam, jest ciekawe, a w połączeniu z kwaskowatym liściem słodycz marchewki daje fajny efekt :)
UsuńPrzymierzam się do tych liści winogron....teraz czuję się skuszona na dobre :) bardzo smakowite nadzienie...a liście winogron mam aktualnie na wyciągnięcie ręki na płocie za domem rodzinnym :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie najlepiej nadają się liście winogron jeszcze przed kwitnienie, ale te zawijasy powstały niedawno. Moja rada - wybieraj tylko te najmłodsze (najjaśniejsze) liście i stłucz trzonkiem noża wszystkie nerwy, wtedy będą delikatniejsze.
UsuńLiście winogron powiadasz? nie posiadam i nie zdobędę,ale skoro można kapustką zastąpić...Powiem,że pomysł masz niezły:)
OdpowiedzUsuńMożna zastąpić, wprawdzie nie smakują identycznie, ale też kapusta pekińska nie ma smaku zwykłej więc smakowo jest coś miedzy jednym a drugim. Zastanawiałam się też nad wypróbowaniem do tego celu liści botwinki :)
UsuńLiście winogron - tego jeszcze nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńW ogóle to ciekawa jestem jak smakuje ta potrawa :D
Można powiedzieć że orientalnie taki delikatny słodko kwaśny smak :)
UsuńCzy to możliwe żeby z samych warzyw wyczarować takie cudo? A jednak ;) pomysł mistrzowski
OdpowiedzUsuńSama nie dawałam wiary, kiedy poznałam ten przepis. :)
UsuńPrawie chciałabym zostać mniszką patrząc na te pyszności!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o jedzenie to ja też mogłabym prawie zostać mniszką, ale jak wiadomo prawie robi różnicę ;)
UsuńMatko danie niesamowite, jestem bardzo ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są bardzo piękne.
Smak interesujący, a dodatki ziołowe mają na niego wielki wpływ. Testowaliśmy 3 razy i za każdym razem używałam innej mieszanki ziół. Wybrałam tę która wydała mi się najlepsza. :)
UsuńWspaniale podana i przyrządzona potrawa, jestem pod wrażeniem, również jej smak bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania :)
UsuńJakie piękne zdjęcia, aż chce się natychmiast zjeść to danie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo :)
UsuńCoś dla mnie bez mięska. Mniszki wiedza co dobre. Na tydzień przeniosłabym się do takiego klasztoru. Wyciszenie, kontemplacja, modlitwa. Wyrwanie od biegu życia, pędu. I praca w ogrodzie.I pyszne smaki o których piszesz z tego co natura dała.
OdpowiedzUsuńPróbującym go mięsożercom tez przypadło do gustu. A kontakt z naturą i spokojem zawsze dobrze wpływa na nas zagonionych. :)
Usuńmniam! wygląda perfekcyjnie! masz przepiękne zdjęcia! a liście winogron to dla mnie totalna abstrakcja!
OdpowiedzUsuńLiście winogron są bardzo popularne w rejonach gdzie dostęp do nich jest nieograniczony. Tam za to gorzej z kapuścianymi :) Mam nadzieje że skorzystasz z przepisu i podzielisz się wrażeniami po degustacji :)
UsuńKolejne danie, które wygląda tak, że mam ochotę wgryźć się w monitor ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńŚwietne danie! Zawsze twój blog mnie wciąga na dłużej i tak siedzę wpatrzona w te zdjęcia jedzenia i robię się straaasznie głodna ;)
OdpowiedzUsuńMiło czytać takie komplementy :)
UsuńJako że do mniszek się na razie nie wybiorę, to może do Was się na takie pychoty wproszę? ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, zapraszamy :)
UsuńNajpierw myślałam, że to jakieś mięsne roladki, a tutaj takie pozytywne zaskoczenie! Z chęcią bym spróbowała, kuchnia wegetariańska to dla mnie wciąż wielkie pole do okrywania nowych smaków, taki by na pewno zadowolił moje podniebienie :>
OdpowiedzUsuńJa sama cały czas się uczę mając w domu wegetariankę sama nie stroniąc od mięsa :)
UsuńJak zwykle interesujacy wpis. Osobiscie z tradycyjnych golabkow najbardziej lubie niestety... kapuste:)
OdpowiedzUsuńZa lisciami winogronowymi nie przepadam.Zjadam z grzecznosci zeby docenic wysilki kulinarne
znajomego Greka.
Aniu, zglebilam wiedze o Monasterch .Zagladajac tu (w kazdy dzien!) zglebiam nie tylko swoja wiedze kulinarna ale dzieki Twoim wpisom rowniez te poza kulinarna.
Jednak Typikon Cerkiewny rozczarowal mnie. Szkoda,ze nie znaleziono sympatyczniejszych okreslen na osoby urzedowe. Namiestnik,Ustawszczyk, Ekonom, Dyrygent nie przywoluja dobrych skojarzen:)
Libra
Na pewno polubisz zatem ich wersję w kapuście pekińskiej. Co zaś do Typikonu Cerkiewnego niestety mnie też rozczarował (przynajmniej jego tłumaczona na polski wersja) wydał mi się mało precyzyjny i pozostawiający zbyt wiele nieopisanych sytuacji, ale potem przyszło mi na myśl, że przecież mniszki wiodą żywot prosty i z wieloma problemami po prostu się nie stykają. Nazwy to pewnie pozostałość po carskich czasach i tłumaczone na polski brzmią faktycznie nieco złowieszczo :)
Usuńbardzo ciekawy wpis i to nie tylko kulinarny, liści winogron jeszcze nie jadłam, ciekawi mnie ich smak :)
OdpowiedzUsuńSą lekko kwaskowate i bardziej zwarte niż kapusta. Kiedy się je kroi są sprężyste. :) Ich smak jest bardzo ciekawy i warto go poznać :)
UsuńBardzo ciekawy przepis, robię czasem gołąbki w liściach winogron... ale nigdy z takim farszem, bardzo interesujący.
OdpowiedzUsuńW liście winogron, podobnie jak kapusty można zawinąć wszystko. W zeszłym sezonie zawijaliśmy np. ryż z pieczarkami :)
UsuńŚwietne, nie wiem czemu liście winogron wychodzą mi twarde jak używam ich do gołąbków - może taka odmiana?
OdpowiedzUsuńJa używam liści z naszym zwykłych "polskich" odmian winogron stosując podstawową zasadę. Zbieram je jedynie (czasem robię odstępstwo i wtedy są nieco twardsze wymagają dłuższego duszenia) przed kwitnieniem i tylko te najjaśniejsze - najmłodsze lub jak kto woli na samych końcach gałązek. Wprawdzie one nigdy nie miękną tak jak kapuściane, ale są delikatniejsze.
UsuńBardzo smakowicie się zapowiadają.:)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować bo mają interesujące wnętrze :)
Usuń