czwartek, 14 sierpnia 2014

Hiszpańsko-włoski ognisty mariaż dwóch piersi


Jak doszło do tego mariażu, ano z powodu kompletnej niemożności zdecydowania się czy wolimy wakacje włoskie, czy hiszpańskie. Wybór trudny bo przecież wakacje to bardzo istotny w życiu każdego człowieka czas i trzeba wybrać dobrze, żeby nie mieć wrażenia że się je straciło. Każda z opcji miała zwolenników zajadle broniących swoich racji, nikt nie zamierzał ustąpić. Z jednej strony na szali „Rzymskie wakacje”, „Pod słońcem Toskanii” i „Amore i amaretti”, z drugiej „Andaluzja Ole” i „Cień wiatru” czy wyprawy do winnic regionu Rioja. Jak już wspomniałam obie frakcje nie były skore do kompromisu, co robić kiedy każdy zajadle broni swego stanowiska, a wakacje tylko raz w roku. Postanowiono zatem pogodzić się na grillu i przygotować autorskie wersje potraw, a po przygotowaniu i degustacji poddać pod głosowanie i tym sposobem wybrać: włoskie czy hiszpańskie smaki. Jury próbowało, smakowało i przystąpiło do wydania werdyktu. Niestety po jego ogłoszeniu pozostaliśmy w punkcie wyjścia. Wakacje spędziliśmy na dzikich polach z czego zresztą jesteśmy zadowoleni bo udało nam się przeprowadzić niezbędne prace porządkowo-remontowe a i pogoda dopisała. Może wam uda się rozsądzić, a z werdyktu skorzystamy z ochotą w przyszłym roku :)



Składniki wersja hiszpańska:
podwójna pierś kurczaka zagrodowego
12 plastrów szerokiego chorizo
1 garść orzechów włoskich
2-3 łyżki suszonej wędzonej papryki


Składniki wersja włoska:
podwójna pierś kurczaka zagrodowego
około 1 szklanki suszonych pomidorów w oliwie
10-15 czarnych oliwek
Suszona bazylia lub zioła prowansalskie


Do obu wersji:
około litra przegotowanej wody
2,5 łyżki soli
1-2 łodygi selera naciowego (niekoniecznie)
pieprz do smaku
sznurek do wiązania wędlin



Do sporego naczynia wlać wodę, dodać sól, włożyć obie piersi (woda powinna je przykryć) i na wierz ułożyć grubo krojony seler naciowy. Tak przygotowane piersi odstawić do lodówki na kilka godzin (ja, tak przygotowane, wstawiam na całą noc). Następnego dnia wyjąć z zalewy osuszyć i najpierw odseparować ewentualne kostki i chrząstki. Podzielić na pół i każdą pierś nadciąć w poprzek zaczynając od grubszej części. Powstanie coś na kształt rozłożonej książki. Teraz można piersi lekko roztłuc (ja tego nie robię). Wnętrze każdej piersi oprószyć pieprzem i dwie z nich posypać wędzoną papryką, a dwie suszoną bazylią lub ziołami prowansalskimi (można zastosować też włoską mieszankę ziół trzeba tylko uważać by była bez soli). Na piersiach paprykowych ułożyć plastry chorizo, a tuż przy końcu cieńszej strony orzechy (tak by były na całej długości piersi). Zwijać ciasno wzdłuż dłuższego boku i związać podobnie jak szynkę sznurkiem do wędlin. Z wierzchu dokładnie oprószyć wędzoną papryką. Przystąpić do przygotowania wersji włoskiej. Na oprószonej włoskimi ziołami piersi, tuż przy cieńszej stronie, ułożyć suszone pomidory i czarne oliwki i ponownie zwinąć wzdłuż dłuższego boku i ciasno związać sznurkiem do wędlin. podobnie jak szynkę. Z wierzchy posypać tymi samymi ziołami których użyliśmy do środka. Teraz już pozostaje tylko grillowanie.









  1. Grill kulisty z pokrywą (w pokrywie zasuwa powietrza) i z popielnikiem.
  2. Ułożyć brykiet z podpałką, lub tradycyjnie, najpierw małe gałązki (chrust) i na nich brykiet na połowie rusztu, na drugiej połowie umieścić naczynie z wodą.
  3. Kiedy brykiet będzie rozgrzany wrzucić garść zrębków (chipsów) olchowo-bukowych. Idealnie sprawdzają się zrębki z jabłoni, śliwy i wiśni.
  4. Ułożyć piersi obtoczone w przyprawach na połowie rusztu bezpośrednio nad naczyniem z wodą i przykryć kopułą grilla, a jeśli jest na kopułce regulacja ustawić na minimalne wydostawanie się dymu.
  5. Wędzić około 1,5-2 godziny.


Uwaga. Tak przygotowane piersi można upiec też w piekarniku nagrzanym do około 200 stopni przez 30-35 minut. W piekarniku również można umieścić naczynie z wodą bezpośrednio pod ułożonymi na ruszcie piersiami. Niestety nie będą miały charakterystycznego zapachu dymu, ale myślę, że też będą dobre. 


76 komentarzy:

  1. Ojacie, obśliniłam się już na sam przepis, a jeszcze zdjęcia doprawiły! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tak jak w powiedzeniu: osiołkowi w żłobie dano, w jednym owies, w drugim siano... Nie wiem co ja bym wybrała. Na obie wersje ślinka cieknie. A może tak wpadnę do Was i spróbuję po kawałeczku? Rozdrażniliście mnie na sam wieczór tym przepisem, tymi zdjęciami.... SUPER!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy serdecznie, planujemy wędzić na grillu jeszcze nie jeden raz :)

      Usuń
  3. Cudownie i smakowicie to wygląda! Rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecamy samodzielne wędzenie, tak przygotowane wędliny wytrzymują znacznie dłużej niz kupione :)

      Usuń
  4. żartujesz sobie?! Zdjęcia masz WSPANIAŁE! O matko! i jakie to musi być dobre......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, bardzo nam miło czytać takie komentarze :)

      Usuń
  5. Fantastyczne danie :-) super pomysł :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tych dwóch opcji wybieram.....całość łącznie z tym zarąbistym talerzem:)hehe, nie pomogłam? no pewnie, że nie, bo sama bym się nie zdecydowała:) obłędne zdjęcia, a i przez opis muszę co nieco przekąsić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory nie jestem wstanie wybrać która wersja bardziej mi pasuje :)

      Usuń
  7. To ja wybieram wersję hiszpańską. Obie wersje kuszą ale jednak Toskania bardziej,.A wakacje w dzikich polach też fajna sprawa. Kusisz jedzonkiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężki wybór? A mogę chapnąć wszystko? :D Mniam, mniam

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz bardziej zazdroszczę Wam tego grilla!!! Wybieram obie wersje :D tak przygotowana pierś musi być obłędna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zadziwiająco soczysta. Mimo długiego przebywania na grillu wcale nie wysycha :)

      Usuń
  10. Frakcje nie byly skore do kompromisu ale na grillu on nastapil po przez dodatek wloskich orzechow do wersji hiszpanskiej:)))
    Libra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie dlatego wydało nam się że to mariaż idealny. Jak miło czytać znowu Twoje komentarze. :))

      Usuń
  11. o cholerka! zrobiłam się głodna, mimo, że nie tak dawno jadłam śniadanie. Jak to wygląda obłędnie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej, ależ smakowicie! Pierwsze zdjęcie jest oszałamiające:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo za docenienie starań fotografa :)

      Usuń
  13. Obie wersje powodują ślinotok:)pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozwól, ze najpierw zachwycę się zdjęciami, a dopiero później tym pysznym jedzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekażę zachwyty fotografowi, zarumieni się ze wstydu tak jak ja czytając Twój komentarz. :)

      Usuń
  15. Ja niestety nie pomogę, co najwyżej z przyjemnością się poczęstuję, tym co tu się pysznego serwuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpiszę zatem po jednym głosie za Hiszpanią i jednym za Włochami. Solidarnie :)

      Usuń
  16. To wygląda na prawdę smakowicie!
    Świetny blog, rewelacyjne zdjęcia, będę odwiedzać :)

    Pozdrawiam:)
    elenagotuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nie potrafię dokonać wyboru, chociaż....bardzo lubię suszone pomidory, więc może wersja włoska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie wersje idą łeb w łeb, zapisuję Twój głos po stronie Włoch :)

      Usuń
  18. jak dla mnie obie wersje rewelacyjne i chętnie bym ich spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam suszone pomidorki więc stawiam na Włochy :)
    Aktualnie też wypoczywam na dzikich polach i...... dobrze mi z tym :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego wypoczynku ... ja niestety już po urlopie :(

      Usuń
  20. Rewelacja, do mnie przemawia bardziej wersja hiszpańska <3 bardzo oryginalny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, głos zaliczony. Ciekawe co wyjdzie z głosowania i na czym staniemy :)

      Usuń
  21. Wspaniale prezentuje się twoje danie! :) Zdjęcia są przepiękne :) Aż zachciało mi się jeść kurczaka, choć za nim średnio przepadam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej wersji i w związku z tym że jest to kurczak zagrodowy jest bardzo dobry, polecam :)

      Usuń
  22. Wybrałabym wersję włoską, suszone pomidory chyba nigdy mi się nie znudzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je bardzo lubię, najbardziej wtedy gdy zrobię je sama :)

      Usuń
  23. Wow, wygląda świetnie. Wersja włoska najbardziej mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie odnotowuję Twój głos po stronie Włoch i zabieram się za przygotowywanie kolejnego wsadu kurczakowego tym razem do piekarnika :)

      Usuń
  24. Obie wersje znakomite:-) Ja też nie mogąc wybrać w tym roku, co wolę, urlop podzieliłam na 2 - na napierwszym byliśmy w Barcelonie, a we wrześniu wybieramy się do Toskanii:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję pomysłu na podzielenie urlopu i być może w przyszłym roku skorzystam z Twojego pomysłu. Choć ja osobiście wolę spędzić w jednym miejscu więcej czasu. :)

      Usuń
    2. A my w jednym miejscu 2 tygodnii nie dalibyśmy rady;-)

      Usuń
    3. Ja tak lubię krok po kroczku, poznawać wszystkie szczegóły okolicy i mieć wrażenie, że nigdzie się nie spieszę dlatego tydzień to dla mnie zbyt mało. Jestem raczej żółwiem w sprawach zwiedzania, ale rozumiem też inny punkt widzenia (młodsza latorośl zwiedza raczej w tempie pędziwiatra) :))

      Usuń
  25. To danie jest po prostu piękne! Z pewnością też pyszne. Wygląda naprawdę zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina orzekła, że odmienia oblicze kurzych biustów :)

      Usuń
  26. Wygląda rewelacyjnie! Kipi energią i temperamentem! Obłęd!

    OdpowiedzUsuń
  27. a czy to trzeba wybierać, niech będzie jedno i drugie, rok po roku, a tytuł przywołuje skojarzenie z tangiem argentyńskim jak dla mnie, może więc wybierzecie dalsze rejony? Jeśli ja miałabym wybierać to na pierwszym miejscu postawię Hiszpanię, ale tę wiejską nieturystyczną i nie barcelońską. Tam było mi cudownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za wiejską, prostą i nie miejską Hiszpanią. Uwielbiam poznawać właśnie takie rejony każdego kraju.

      Usuń
    2. To ja mam dwie świetne lokalizacje dla Ciebie - jedną w La Rioja, drugą w okolicach Valladolid - bajka i przygoda w pigułce :) Pierwsza na jakimś totalnym odludziu, prowadzona jest przez szalonego Pedra - Baska - hodowcę dzikich zwierząt, gdy powiedział nam o swoim mini-zoo myślałam, ze hoduje kury i króliki, a tam sokoły, oceloty... Drugie miejsce w przepięknej okolicy lasów piniowych w dolinie Duero, wśród win wybornych, u gospodarzy, którzy jakby żywcem wyjęci z filmów Almodovara.

      Usuń
    3. Ogromnie dziękuję, z łatwością przekonam wszystkich do wyjazdu w okolice winem płynące. Widok takiej cichej winnicy pławiącej się w promieniach słońca to jest to co lubimy najbardziej. :)

      Usuń
  28. Wyglądają fantastycznie, a na pewno smakują jeszcze lepiej niż wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwędzone na grillu piersi mają w sobie to coś niezależnie od dodatków. Polecamy :)

      Usuń
  29. Aaaa, rozpłynęłam się na ich widok! Już chciałam biec zapisywać przepis, ale nie mam grilla odpowiedniego do wędzenia :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie nie ma większego znaczenia, można je upiec w piekarniku i powinny też być smaczne.

      Usuń
  30. Jaki piękny kawał drewna :D (takie zboczenie, że zamiast na jedzenie patrzę na dechy :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i to nawet bardzo. Wszędzie gdzie można oglądam dechy stare i nowe i myślę do czego je wykorzystać :)

      Usuń
  31. jak to obłędnie wygląda! aż czuję ich zapach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach dymu przypomina mi o październikowych ogniskach i pieczonych w nich świeżo wykopanych ziemniakach :)

      Usuń
  32. Oj trudno wybrać... obie wersje obłędne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość skłania się w stronę Włoch, ale ja chyba zachęcona przez Agatę wybiorę region La Rioja

      Usuń
  33. Zafascynowanym Hiszpania polecam piekna ksiazke "Drogi do Santiago"

    " ...Ceesa Nootebooma to zapis romansu pisarza z Hiszpanią: jego podróży i związanych z nimi refleksji. To miłość, której poświęcił trzydzieści pięć lat życia. Tytułowe Santiago de Compostella staje się metaforę losu człowieka. Nooteboom nie wytycza prostego szlaku do Santiago de Compostella, ale bada kraj, próbuje przesiąknąć jego klimatem, poczuć zapach i smak potraw, poznać jego mieszkańców. Pisarz celowo omija wielkie miejskie centra, a odwiedza zagubione miasteczka by dotrzeć do miejsc, gdzie czas się zatrzymał. Cees Noteboom jest wyjątkowym podróżnikiem. Zarówno w sensie rzeczywistym, jak i duchowym, nakłania do uwolnienia pasji odkrywania, do poszukiwania zarówno w sobie jak i w świecie niezmiennych wartości duchowych i materialnych. Drogi do Santiago to książka o poszukiwaniu Hiszpanii, w której oprócz zapisu reportażowego znaleźć można poetycką refleksję nad kulturą, historią i sztuką "adoptowanego kraju", jakim jest dla Nootebooma Hiszpania..." wypiski z recenzji
    Libra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako że skłaniam się coraz bardziej w stronę Hiszpanii to chętnie w długie zimowe wieczory pogrążę się w lekturze owej knigi.

      Usuń
  34. Wspaniałe :D I te cuuuudowne zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Dla mnie zdecydowanie wersja hiszpańska! To mój klimat i moje smaki! Olé! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na klimat to ja chętnie z Hiszpanią bym się zamieniła :)

      Usuń
  36. Zarówno na talerzu jak i na podróż nie potrafiłabym się zdecydować, która lepsze. W tym roku wylegiwaliśmy się w Toskanii, jednak bliżej jest samochodem... Ale gdyby ta Hiszpania była bliżej...Hm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś teleportacja stanie się możliwa, wtedy odległości stracą znaczenie ;)

      Usuń