W pierwszym odruchu tytuł miał być
inny „Wielka głowa na szafocie”, ale wydało mi się to bardzo
brutalne i krwiożercze. Szafot zamieniłam na mandolinę, ale wbrew
pozorom nie będzie tu nic o muzyce, jako że talentu muzycznego u
mnie brak. Brak talentu mnie dziwi do tej pory, ale pogodziłam się
już z tym faktem mimo, ze jeden dziadek był śpiewakiem operowym,
drugi z wykształcenia pianistą. A ja, no cóż, z moim pięknym
głosem to tylko pod mostem siedzieć i ratunku krzyczeć (cytat z
dziadka dotyczył wprawdzie mojej mamy, ale idealnie pasuje także do
mnie). Słuch podobno mam, ale nie do końca muzyczny. Najwyraźniej
wyrodziłam się ze stada umuzykalnionej rodzinki. Tytułowa
mandolina to przyrząd do ciachania, szatkowania lub ścinania w
plastry, a wielką głowę już znacie. Tym razem wystąpi w roli
surowej, zamarynowanej w oliwie przedstawicielki rodu kapustowatych.
Składniki:
2 spore kalarepki
2 ząbki czosnku
2-3 suszone ostre papryczki
kilka ziarenek pieprzu
po 1 łyżeczce ulubionych ziół (np.
oregano, bazylia lub tymianek i cząber)
około 1,5 szklanki oliwy z oliwek z
pierwszego tłoczenia (ja wykorzystałam oliwę z suszonych
pomidorów)
1 łyżka kaparów
1 łyżka koperku
Kalarepkę pozbawić liści, obrać,
pociąć na mandolinie w cieniutkie plasterki. Układać w dużym
słoju i każdą warstwę posypać odrobiną suszonych ziół i
pociętym w plasterki czosnkiem i zgniecionymi ziarnami pieprzu.
Wszystko dokładnie zalać oliwą dbając o to by dotarła do każdego
plasterka kalarepy. Na koniec dodać jeszcze (jeśli lubicie) suszoną
ostrą papryczkę. Odstawić w chłodne miejsce na kilka godzin
(można na całą noc). Zamarynowaną w ten sposób kalarepkę
układać na talerzu odsączając ją z nadmiaru oliwy. Podawać
posypaną kaparami, świeżym koprem, lekko posypaną solą morską
(niekoniecznie) ja dodatkowo posypałam ją cienko pokrojonymi
suszonymi pomidorami w oliwie.
Bardzo ciekawy pomysł :) Wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńJak na eksperyment (taka ratunkowa przystawka) wyszło naprawdę dobrze :)
Usuńpomysł zaskakujący, ale bardzo ciekawy:)
OdpowiedzUsuńPolecam do wypróbowania. Dodatki do oliwy odmieniają oblicze kalarepki :)
UsuńPyszna propozycja :) Rozbawiłaś mnie tym siedzeniem pod mostem :D
OdpowiedzUsuńKiedy posłuchałam nagrania swojego głosu zrozumiałam, że dziadek miał rację ;)
UsuńWciąż mnie zadziwiasz, pomysł świetny!
OdpowiedzUsuńDzięki i zapraszam do próbowania :)
UsuńTakie głowy, tak ścinane... to musiało powstać coś niebanalnego. Doskonała przekąska, jaką jest carpaccio to strzał w 10! Pyszności :)
OdpowiedzUsuńPowstało z potrzeby chwili i niezapowiedzianych gości. Mam nadzieję że wypróbujesz i będzie ci pasowało
Usuńooo, takiego sposobu na kalarepkę jeszcze nie widziałam - jest wspaniały! koniecznie wypróbuję, jestem fanką tego warzywa pod każdą postacią :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii na temat kalarepkowego carpaccio :)
UsuńOoo kolejne danie, które chętnie wypróbuję u siebie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, zestaw ziół można dobrać według własnych upodobań. :)
UsuńZnakomita przystawka, na pewno skosztuję:-) A z moim głosem mogę Ci pod tym mostem potowarzyszyć:-)
OdpowiedzUsuńSuper nie będę tam darła się samotnie. Musimy wybrać jakiś konkretny i jesteśmy umówione. Niedługo nowe kastingi do programów muzycznych i trzeba poćwiczyć ;)))
UsuńPysznie się prezentuje - ja wczoraj swoją ostatnią kalarepkę wszamałam na surowo - jak wszystkie zresztą... uwielbiam je chrupać ;)
OdpowiedzUsuńMarynowana w oliwie zachowuje swoją chrupkość, ale oliwa z dodatkami nieco zmienia smak kalarepki. :)
UsuńO jejuśku, zawsze sprawiasz, że robię się głodna :)
OdpowiedzUsuńZ głodem trzeba coś zrobić, mam nadzieję, że moja kalarepka sprawdzi się w tej roli :)
UsuńAniu, genialny pomysł! Na pewno ukradnę ;)
OdpowiedzUsuńUdam, że nie widzę bo wtedy najlepiej się przyjmie ;)
UsuńTaka wiosenna sałatka przypadnie do gustu wszystkim smakoszom kalarepki, nie znam nikogo kto nie lubiłby kalarepki :)
OdpowiedzUsuńTym przepisem udało mi się przekonać do kalarepki kogoś kto nie przepadał za nią :)
UsuńJedząc zawsze kalarepkę na surowo, nie przyszłoby mi na myśl, żeby ją zamarynować. Świetny pomysł, chętnie bym spróbowała :>
OdpowiedzUsuńZapraszam, robi się szybko, więc wystarczy jedno słowo i kolejny słoiczek będzie czekał na degustację :)
UsuńWow, cudownie wygląda! :P
OdpowiedzUsuńSmak można dopasować do własnych upodobań komponując własną mieszankę ziół do aromatyzowania oliwy :)
Usuńświetna przekąska! a w tym słoiku, zamarynowana, wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńDo zamarynowania dodałam kilka pomidorków, które samotnie stały w słoiku z oliwą. :)
UsuńNiesamowite danie!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFajne i pomysłowe i wygląda pięknie :) pędzę jutro po kalarepkę i robię...
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz jak Ci smakowało.
Usuńzdecydowanie zmierzam w kierunku nawrócenia ku kalarepie - ogromnie podobają mi się Twoje jej wydania
OdpowiedzUsuńJeśli uda mi się nawrócić choćby jedną duszyczkę ku kalarepie to będzie nasz ogromny sukces. Mam nadzieję, że znajdziesz się w gronie wielbicieli kalarepki :)
UsuńNigdy,przenigdy o czyms takim nie slyszalam:)
OdpowiedzUsuńA mnie się wydawało, że ten przepis to nic ciekawego i wahałam się czy warto go pokazywać. .
UsuńNie mogę się nadziwić jak pięknie wszystkie dania są podawane!
OdpowiedzUsuńKłaniamy się nisko w podzięce za komplementy :)
UsuńJa kalarepki uwielbiam ,ciekawie podana.
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania :)
UsuńPrzepis apetyczny, a przy tym zdjęcia perfekcyjne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania, jeśli lubisz włoszczyznę z dużym przymrużeniem oka ;)
UsuńDzięki wielkie, autor zdjęć będzie bardzo szczęśliwy jak tylko przeczyta Twój komentarz. :)
OdpowiedzUsuńNiezwykły pomysł:)
OdpowiedzUsuńWypróbuję na pewno!
Polecam, sama byłam pozytywnie zaskoczona smakiem :)
Usuńz buraka jadłam, ale z kalarepy... to mnie zaskoczyłaś :)
OdpowiedzUsuńKiedy tak sobie patrzyłam na głowę kalarepy i jej okrągłe kształty pomysł sam mi jakoś się nasunął :)
Usuńmuzycznego może nie masz, ale kulinarny? Na 100%! jakież cudo stworzyłaś.. <3
OdpowiedzUsuńNisko kłaniam się w podzięce :)
UsuńSame cuda! Ja znam kalarepę wyłącznie w zupie, lub surową- wyciągniętą prosto z grządki i opłukaną w deszczówce. Spróbowałabym tego carpaccio!
OdpowiedzUsuńZapraszam, warto - marynowana w oliwie (z suszonych pomidorów) ma ciekawy smak :)
UsuńJuż pokrojone i zalane, i się przegryza:)
OdpowiedzUsuńJuż się przegryzło i zostało pogryzione, a właściwie pożarte przez domowników i gości - wszyscy zachwyceni!
UsuńTo podobnie jak z Twoim pasztetem z selera. Zobaczyłam - wykonałam - pożarłam - pokochałam :)
Usuń...no i zgłodniałam...:)
OdpowiedzUsuńSmacznego życzę :)
Usuńz kalarepki jeszcze nie robiłam, ale z chęcią bym spróbowała bo jestem ciekawa smaku. Fajnie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńJest nadal bardzo chrupiąca, a dodatek ziołowej oliwy, jak dla mnie, jest bardzo kożystny
UsuńCiekawa sprawa z tą kalarepinką:)
OdpowiedzUsuńMam dwie przywiozłam z domu:) Na fb siedzą i się prężą :)
A z tym śpiewaniem, to może ... nauczyciele po prostu nie byli cierpliwi...???
Jesteś bardzo łaskawa, ja mam wrażenie, że byli aż nadto cierpliwi (1 cały rok śpiewałam nawet w chórze).
UsuńIdealne danie by zaskoczyć nawet niezapowiedzianych gości :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie to jest dobry pomysł. Taka zamarynowana może poczekać kilka dni w marynacie na tych niezapowiedzianych ;)
Usuń