Chińczycy nazywają kalarepę wielka głową i
wykorzystują ją na milion sposobów: smażą, gotują, jedzą na
surowo. Moja przygoda z kalarepą trwa już jakiś czas, ale nie mogę
zapomnieć, że odkryłam ją dopiero jako młoda mężatka. Z wielką
głową zapoznała mnie teściowa, serwując na ciepło w postaci
duszonej na maśle jarzynki. Wraz ze stażem małżeńskim odkrywałam
nowe sposoby jej przygotowywania. Najbardziej spodobała mi się
wersja nadziewanej kalarepki pławiącej się, niczym wieloryb, w
morzu gęstego pomidorowego lub koperkowego sosu.
Składniki:
4 solidne młode kalarepki
1 puszka pomidorów pelatti
1 cebula
2 spore marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
kawałek białej części pora
duża garść czerwonej
soczewicy (nie koniecznie)
1 jajko (nie koniecznie)
2,5 szklanki bulionu warzywnego lub
drobiowego
1 ząbek czosnku
½ pęczka koperku lub natki
pietruszki
½ łyżeczki chilli
2 płaskie łyżki masła
oliwa do smażenia
sól i pieprz do smaku.
Kalarepki umyć, odciąć
liście (które, jeśli są młode tez nadają się do jedzenia. Ja
używam ich np. do zupy jarzynowej z młodych warzyw), obrać
pozostawiając około 4 cm miękkiej skórki (od góry kalarepki).
Tak przygotowane kalarepki włożyć do gorącego bulionu i gotować
około 10 minut, aż dość łatwo będzie wbić w nią widelec (czas
gotowania zależy od wielkości kalarepek). Po tym czasie kalarepki
należy wyjąc z garnka i ostudzić. Przygotować
nadzienie: Marchew pietruszkę i seler obrać
i zetrzeć na tarce o średnich oczkach. Cebule i pora drobno
pokroić. Na patelni rozgrzać łyżkę masła i oliwę, wrzucić
cebule i pora podsmażyć do zeszklenia, dodać starte na tarce
warzywa, przyprawić pieprzem i solą do smaku i smażyć około 5
minut. Po tym czasie dodać jedną chochlę bulionu warzywnego , z
gotowania kalarepki, zmniejszyć ogień i dusić pod przykryciem
około 10 minut. W tym czasie z ostudzonych kalarepek odciąć
czapeczki i wydrążyć wnętrze, które drobno pokrojone dodać wraz
z reszta masła i soczewicą do duszącego się farszu. Jeśli farsz
zbyt odparował dodać odrobinę bulionu. Dusić już bez przykrycia,
aż soczewica się rozgotuje. Na koniec dodać ząbek czosnku, chili
i większą część drobno posiekanej natki lub koperku. Farsz
dokładnie wymieszać (ja dodałam jeszcze 1 całe jajko). Farszem
napełniać kalarepki, układać je ciasno w garnku i zalać ciętymi
pomidorami z puszki wraz z sosem. Kalarepki powinny choć w jednej
trzeciej być przykryte sosem (jeśli będzie go za mało uzupełniam
płyn bulionem). Do sosu dodać kilka liści laurowych i dusić pod
przykryciem około 20 minut.
Ponieważ lubię gęsty sos
pomidorowy zwykle przygotowuje sobie bazę idealnie zagęszczającą
taki sos. Duszę na maśle 1 dużą cebulę z ulubionymi przyprawami
czasem z utartą na tarce małą cukinią i 2 łyżkami koncentratu
pomidorowego. Potem kiedy kalarepka jest już gotowa odlewam cały
pomidorowy rzadki sos do duszonej na patelni cebuli i na dużym ogniu
szybko odparowuję. Miksuję blenderem i ponownie zalewam sosem
kalarepki.
Mniam! Ja w takiej wersji kalarepy jeszcze nie jadłam. Nie dałam jej szansy na ugotowanie, czy upieczenie- zawsze zjadam ją w surowej postaci :)
OdpowiedzUsuńŻeby tego uniknąć ja kupuję od razu kilka sztuk i o 1 więcej :)))
UsuńNigdy nie jadłam w takim wydaniu kalarepy. Wygląda cudownie! :)
OdpowiedzUsuńPolecam spróbowanie wersji nadziewanej. Można skomponować własne nadzienie :)
UsuńSurowe znam ,a takie chętnie spróbuję .
OdpowiedzUsuńKalarepę uwielbiam od lat, ale zawsze na surowo, chrupiącą. Dopiero w ubiegłym roku odkryłam, że można ją na przykład podsmażyć, ale takich cudów wianków jak nadzianej kalarepki to jeszcze nie jadłam, ale już wiem, że muszę zjeść, i to koniecznie, i to wkrótce :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje wypełnienie kalarepki będzie Ci pasowało. :)
UsuńNie no proszę,zlituj się,znów mi szczęka z wrażenia na podłogę opadła:)nigdy takiej nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńCzekam na relację z Twojego pierwszego razu z wielką głową w postaci nadziewanej :)
Usuńale wstyd, nigdy nie jadłam kalarepki... Twoja taka apetyczna! Można na spróbowanie?
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie, jeszcze ciepła :D
UsuńWspaniale wygląda Wasza kalarepka, to moje ulubione warzywko...w ogródku dzielnie rośnie kilka egzemplarzy :))
OdpowiedzUsuńPosiałam na dzikich polach kalarepkę, ale chyba ziemia mało żyzna bo coś marnie jej idzie :)
UsuńKalarepkę znam od dziecka i jadam na wszelkie sposoby, także nadziewaną! Twoja wersja z soczewicą i w pomidorach mnie zachwyciła i chętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńTo wpadaj na jedną, zapraszamy :)
UsuńObłędne danie, idealne smaki dla mojego podniebienia!
OdpowiedzUsuńMy też z takim nadzieniem lubimy ją najbardziej.
UsuńGenialny przepis. Uznanie dla teściowej :) Przepis Ci skradnę, bo mi się podoba i chętnie zjadłabym taką kalarepkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę i ciekawa jestem jakie będą wrażenia po spróbowaniu tej wersji nadzienia.
UsuńBardzo mi smakowała kalarepka w takiej wersji. Niebawem pochwalę się tym co upichciłam :)
UsuńJestem ogromnie szczęśliwa że skorzystałaś z naszego przepisu i że ci smakowało. Będę zaglądać w nadziei podejrzenia zdjęć. :)
UsuńDo tej pory kalarepkę chrupałam na surowo, ale bardzo podoba mi się taka wersja na ciepło, aż robi mi się ciepło na myśl o niej:)
OdpowiedzUsuńChyba przez to ciepło upał nieco zelżał - dzięki Bogu, bo już ciężko było wytrzymać w pracy :)
UsuńMistrzowskie danie:-) Zrobię najszybciej jak się da:-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie i koniecznie napisz jak smakowało :)
Usuńmmmniam.. rewalacyjnie się prezentuje :) kocham takie smaki!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszamy do próbowania :)
UsuńKalarepa, soczewica, kradnę przepis!
OdpowiedzUsuńSkradłaś niepostrzeżenie, ale bardzo nas ta kradzież cieszy. :D
UsuńKalarepka smażona na masełku to jest to:) ale i ta wersja wygląda bardzo, ale to bardzo smacznie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
Kalarepka na ciepło jest pyszna i uwielbia masło choć to może nie jest fit to jednak warto tak czasem zgrzeszyć :D
UsuńWspaniałości, ale narobiłaś mi apetytu, tak podanej kalarepy nie jadłam i pewnie wiele straciłam, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego żałować zawsze można nadrobić - teraz kalarepka jest najlepsze - młoda i delikatna.
UsuńWspaniałe danie i takie w sam raz dla mnie, pięknie też podane :-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie i życzymy smacznego :)
UsuńJakie piękne te kalarepki :D Zjadłabym chętnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy gorąco :)
UsuńAle pyszności, też lubię taki sosik zagęszczony cebulką cukinią, bez śmietany. A nadzienie kalarepek cudne. Moje leżą i czekają na zmiłowanie ha ha Może ty mnie zmotywujesz swoimi mam taką nadzieję :-)
OdpowiedzUsuńWysyłam dobre fluidy morze cię zmotywują :)
Usuńbardzo ciekawy przepis :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) chetnie bym sprobowala, bo uwielbiam kalarepe! <3
Zapraszamy, czym chata bogata :)
UsuńI pomyśleć, że u mnie kalarepka tylko na surowo lub w zupie jarzynowej. Stanowczo muszę się z wielką głową zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńWielka głowa jest bardzo przyjacielska :)
UsuńKalarepka jest pyszna!
OdpowiedzUsuńFaszerowana jest mi bardzo bliska.
Moja babcia zawsze w sezonie robiła pieczoną z mięsem,grzybami lub warzywami.
Smakowicie wygladają Twoje !
Nadziewanej jeszcze nie piekłam, ale następnym razem wypróbuję taki sposób. :)
UsuńNie wiem jak to się dzieje ale ja miłośniczka warzyw w każdej postaci, od rana do wieczora, na surowo i w każdej innej postaci, nie jadam kalarepki. Parę razy dodawałam startą surową do sałatek i bardzo mi smakowała więc dlaczego?. Jednym z powodów jest pewnie to, nie że uprawiam jej w swoim warzywniku chociaż mam w nim prawie wszystkie inne jadalne. Dlaczego nie sieję kalarepy nie wiem. Postanawiam więc pod wpływem Twojej cudownej propozycji kalarepkowej zmienić coś w swoim życiu i wprowadzić na salony i grządki to śliczne warzywko i zielone i fioletowe. Okres wegetacji od wysiania wynosi 2 m-ce więc można siać kilka razy w sezonie bo najsmaczniejsza jest młodziutka.
OdpowiedzUsuńJest podobno rośliną niezbyt wymagającą. Lubi przepuszczalną ziemię o odczynie zdecydowanie zasadowym więc więc dobrze jest np.dodać trochę kredy (duże worki po 5 PLN w ogrodniczym). Przed posadzeniem trzeba ubić ziemię (podobnie jak wszystkich kapustnych). Upał hamuje jej wegetację (trzeba zasilić nawozem z azotem) a brak wody powoduje drewnienie części jadalnej. Nie sadzić po kapustnych. (Warunki uprawy z "Wielkiej Księgi Warzyw, ziół i owoców" Matthew Biggs i inni). Pozdrawiam, Zuza.
Cieszę się bardzo, że zainspirowałam Cię do hodowli kalarepki i wielkie dzięki za garść informacji o kalarepce. :)
UsuńA to dowód na to, jak ze zwykłego warzywa można zrobić niezwykłe danie :)
OdpowiedzUsuńWielka głowa daje dużo możliwości :)
UsuńWygląda smakowicie, a ja ze wstydem się przyznam, że nie jadłam chyba kalarepy, muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńNamawiam bardzo do spróbowania, my ja uwielbiamy :)
UsuńI dla mnie tak przygotowana kalarepa to nowość :) Pyszna propozycja!
OdpowiedzUsuńA mnie do tej pory wydawało się, że to taka popularna forma podania kalarepki :)
UsuńŚwietnie podana. Super!
OdpowiedzUsuńZapraszam i życzę smacznego :)
Usuńnigdy nie jadłam kalarepki, a Wasza wygląda tak smacznie! :)
OdpowiedzUsuńPolecam, będzie nam miło jeśli Twój pierwszy raz z kalarepką będzie razem z naszym przepisem. :)
UsuńJa do tej pory zawsze traktowałam kalarepkę jako świetną przekąskę na surowo. W wersji na ciepło nigdy nie próbowałam, czas to zmienić! Świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńZachęcam także do komponowania swoich własnych wypełnień wielkiej głowy :)
UsuńWygląda doskonale:) Takie cudo wyczarowałaś ze zwykłej kalarepy!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńCudnie to wygląda! Dotąd kalarepę znałam tylko w wersji do pochrupania, chyba muszę trochę poszerzyć horyzonty :>
OdpowiedzUsuńZapraszam do wypróbowania naszej wersji, ale i do komponowania własnych wypełnień. :)
UsuńSuper pomysł, świetne podanie.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. :)
UsuńMy kalarepki kochamy!
OdpowiedzUsuńNa ciepło przyznajemy się bez bicia- jeszcze nie jadłyśmy ale za Twoją sprawą to się na pewno zmieni! :)
Pozdrawiamy :)
Bardzo się cieszę, że spróbujecie wersji kalarepki na ciepło. Pozdrawiamy również cieplutko :)
UsuńZawsze kalarepkę na surowo jadłam :) Taka odmiana może być pyszna! :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo ją lubię i często u nas gości w postaciach na ciepło :)
UsuńKocham, uwielbiam :) !
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się :)
Usuńpotencjalnie przepis, który zmieniłby moje uczucia względem kalarepki ;) wygląda znakomicie!
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za zmianę w sferze uczuć do wielkiej głowy ;)
Usuńkalarepkę jem na surowo, nawet nie wpadłam na to ze można cos pysznego z niej wyczarować:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolecam nasz eksperyment na ciepło. Może polubisz ja i w takiej wersji :)
Usuńnie wiem jak smakuje kalarepa bo zawsze bałam się spróbowac :P ale to wygląda bardzo apetycznie, więc coś tam może bym skubnęła :)
OdpowiedzUsuńNie taki diabeł straszny, a w tej wersji można dobrać własne ulubione dodatki i przyprawy i polubić kalarepkę :)
UsuńMistrzostwo świata :)) bardzo apetyczna i piękna kalarepka :))
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio pojawiły się kalatepy - giganty większe od dużego grapefruita....taka to by potrzebowała nadzienia....
Taka 4 osobowa kalarepa to i sosu połacie i nadzienia wiaderko, ale jaka poczwórna radość z jej jedzenia w towarzystwie ;)
UsuńObłęd mam w oczach jak widzę taką cudowną kalarepkę :) !!!
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak my, a kiedy pławi się w ocenie sosu pomidorowego to szaleństwo gotowe ;)
UsuńPięknie podane!! Rewelacja
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, polecamy gorąco :)
UsuńDżemdżusiku, uwielbiam kalarepkę! Próbowałam w zeszłym roku wersji zapiekanej i.... rozczarowałam się smakiem. Pozostanę przy marynowanej i surowej, tzn. w odwrotnej kolejności:), co zrobić...
OdpowiedzUsuń:*
Nie należy zmuszać się do smaków, które nam nie pasują. Ja nie potrafię się przekonać do deserowej wersji kaszy mammy (zresztą do żadnej chyba wersji kaszy manny). Od dziecka nie znosiłam kaszy na mleku i tak już pozostanie, więc rozumiem Twój wybór :)
UsuńOoo, do kaszy m. Mam taki sam stosunek :) jak Ty :)
Usuń