Zauroczona dedykacją na blogu Kulinarna pasja
http://kulinarnapasja.blogspot.com/ postanowiłam się zebrać w sobie i
przygotować coś na kształt i podobieństwo dedykowanego przepisu. Od dedykacji
upłynęło wprawdzie trochę czasu, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że
testowałam produkt na ludziach. Doprowadzenie pulpetów do perfekcji jeszcze
chyba nie nastąpiło, ale zdaniem testerów są gotowe do przedstawienia szerszej
publiczności.
Składniki
1 szklanka suszonego zielonego groszku
1 szklanka suszonego zielonego groszku
1 duża cebula
1 zielona papryczka chili
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka drobno pociętej mięty/pietruszki/bazylii
1 łyżeczka mielonych ziaren kopru włoskiego
1 łyżeczka tartego imbiru
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka podlaskiej przyprawy do sałatek
sól, pieprz do smaku
Groszek namoczyć na noc w wodzie. Odsączyć i zmielić na
jednolitą masę razem z resztą składników. Dodać mąkę i przyprawy i zioła,
dokładnie wyrobić. Formować małe kulki wielkości orzecha włoskiego i gotować na
parze około 8-10 minut w zależności od wielkości pulpetów. Pulpeciki można
również ugotować w warzywnym rosole, ale wtedy powinno się dodać jajko (dla
wegan jego zastępnik) lub więcej mąki, aby w czasie gotowania pulpety nie
rozpadły się. Podawać jako samodzielne danie z sosem np. pesto lub pomidorowym
i dodatkiem ryżu czy makaronu, lub jako dodatek do zupy, czy też przystawkę z
jogurtowym dipem. My polubiliśmy je także w wersji podobnej do pyz czyli z
przysmażoną na oliwie cebulką, czosnkiem, suszoną żurawiną z dodatkiem płatków
chili – czyli na ostro.
Pulpeciki z zielonego groszku? jestem zdecydowanie na tak ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem do próbowania :)
UsuńNie znam suszonego zielonego groszku, ale chciałabym żeby mnie zapiekł w dziobek:) A cebulki poproszę podwójną porcję, bo uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZorganizujemy wam zatem wieczorek zapoznawczy :) mam nadzieję, że polubicie się z wzajemnością :)
UsuńWyglądają smakowicie, przyznam jednak, ze nigdy nie spotkałam się z suszonym zielonym groszkiem :)
OdpowiedzUsuńSuszony zielony groszek był kiedyś bardzo popularny (przed era mrożenia). Kupiłam go w Tesco więc może powraca do łask :) Zupa grochowa z zielonego groszku jest pyszna :)
UsuńNo jestem pod wielkim wrażeniem Twojego dania, jakie to musi być pyszne. Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńRodzinie smakowało, pulpeciki są bardzo aromatyczne i tylko od nas zależy który aromat wybierzemy :)
UsuńCebulka smażona...mmm...lubię,ale w zasadzie nie jem,Twoje danie wygląda tak ciekawie,że opędzlowałabym cały talerz i wołała o dokładkę:)
OdpowiedzUsuńZapraszam dokładka czeka. Wersja z bazylia i sosem pesto - jeśli masz ochotę :)
Usuńnigdy nie miałam okazji spróbować suszonego zielonego groszku, aczkolwiek na pewno to zrobię, bo jak się patrzy na te pulpety to aż ślinka cieknie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie :)
Usuńnigdy nie jadłam suszonego groszku, ale już uwielbiam te pulpeciki! musza być doskonale przyprawione!
OdpowiedzUsuńSą niezwykle aromatyczne i im mniejsze tym lepsze :)
UsuńLubimy groszek a jeszcze bardziej fasolę :P Więc chyba zamienimy ten składnik. Przepis jest na pewno wart wypróbowania :D
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa innych wersji tych pulpetów :)
UsuńPysznie wyglądają te zielone kuleczki. Musiały być smakowite :)
OdpowiedzUsuńW czasie prób skład ich się zmieniał, ale w efekcie pozytywnie przeszły testy :)
UsuńWyglądają pysznie, niczym nie odbiegają od mięsnych:-)
OdpowiedzUsuńZaskakujące, ale smakowały zdeklarowanym mięsożercom :)
UsuńCoś innego a zarazem wyjątkowego.Myślę,że warto wypróbować;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcam do próbowania i doboru własnej ulubionej wersji smakowej :)
UsuńSzkoda, że nie byłam testerem ;)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem wezmę Cie pod uwagę :)
UsuńAniu, zaskoczyłaś mnie totalnie tym przepisem. Nawet nie wiedziałam, że jest suszony zielony groszek. Muszę się jemu przyjrzeć bo to może być fajny gotowy produkt. Całe danie jest dla mnie ciekawe. Mmm... chętnie bym spróbowała, bo wygląda tak pysznie z tą cebulką, że ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńDaleki wschód często korzysta z zielonego suszonego grochu, u nas też kiedyś był popularny. Potem zastąpił go konserwowy i mrożony. Podobno zupa grochowa z tego groszku jest świetna. Zamierzam to wypróbować :)
UsuńIntrygująco pyszne :) ja też nie słyszałam o zielonym suszonym groszku...hmmm ale całość wygląda kusząco z tą cebulką. Jak dorwę gdzieś ten groszek to czemu nie spróbować :)
OdpowiedzUsuńDorwiesz w Tesco (w przyzwoitej cenie) można też go kupić w sklepach ze zdrową żywnością :) Ciekawa jestem jak będzie Ci smakował w postaci pulpetów :)
UsuńSzersza publiczność chętnie spróbuje takich pulpeciątek ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem, częstuj się :)
UsuńŚwietne te pulpeciki:) a ja nawet nie słyszałam o suszonym zielonym groszku.
OdpowiedzUsuńDzięki, a zielony suszony groszek kiedyś był bardzo popularny, podobnie zresztą jak suszony bób. :)
UsuńPierwsze słyszę o mielonym groszku, bardzo fajna wersja dla wegan nie tylko. Ja jestem otwarta na eksperymenty i chętnie bym zjadła taki talerz :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam, a z dodatkiem jednej z Twoich cudnych sałatek było by danie idealne i kolorowe :)
UsuńPulpety ze strączkowych, potrafią pozytywnie zaskoczyć smakiem, do tego zawierają sporo cennych witamin i białka :)
OdpowiedzUsuńO tak, te naprawdę bardzo nas zaskoczyły :)
UsuńWygląda bardzo smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do próbowania, są ciekawa odmiana w tradycyjnej diecie :)
UsuńJa też nie znałam suszonego groszku! Ale fantastyczny produkt i pomysł!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że producent tego produktu postanowił powrócił do tradycji suszenia zielonego groszku (a nie tylko żółtego)
UsuńKupowałam kiedyś suszony zielony groch, to to samo? w każdym razie gotowałam tylko zupę z przepisu z opakowania. W sumie chyba grochówka to była. Twoja propozycja jest bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuńTak to dokładnie to samo, tylko ususzony w fazie bardzo młodej i pewnie dlatego nazwano go groszkiem a nie grochem. Jest nieco delikatniejszy w smaku od grochu :)
UsuńPodobają mi się, mimo, że też trochę dziwi nie ten zaczarowany groszek :-)
OdpowiedzUsuńPolecam, jeśli znajdziesz suszony groszek lub groch. Jak zwał tak zwał, jest to zielone (młode) ziarno grochu ususzone :)
UsuńBurczy mi w brzuchu jak na nie patrzę! Muszę zatem poszperać na sklepowych półkach tego suszonego cuda! :)
OdpowiedzUsuńSzukaj, warto, ciekawy smak i burczeć w brzuchu przestanie ;)
UsuńChętnie poczęstowałabym się takim kotlecikami :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, częstuj się :)
UsuńAle taki groszek jest w sklepach, nawet w markecie o nazwie na A.
OdpowiedzUsuńI myślę ile zachodu potrzeba, aby zrobić takie proste kotleciki!
Wszystko wegańskie rzecz jasna, zdrowe.
Smacznego!
Te akurat są wegańskie, ale można zrobić je także z dodatkiem jajka i poszaleć z przyprawami według własnego smaku :)
UsuńBardzo mi pasują!! Wyglądają pysznie i na pewno jeszcze lepiej smakują :))
OdpowiedzUsuńByły :( niestety były bardzo ciekawe w smaku. Na pewno do powtórzenia :)
UsuńŚwietny pomysł! Wyglądają znakomicie!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. :)
UsuńWyglądają wyśmienicie *.* Pierwszy raz słyszę o suszonym groszku, bardzo ciekawy przepis ;>
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, polecam wypróbować jeśli natkniesz się na suszony groszek :) :)
UsuńBardzo ciekawe pulpeciki, chętnie bym spróbowała, bo wyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie, czym chata bogata :)
UsuńPulpeciki zachwycają kolorem :) Chętnie bym spróbowała!
OdpowiedzUsuńKolor iście wiosenny, a do próbowania bardzo zapraszam :)
UsuńCo za pycha! ;) Aż mi sie takiego dania zachciało ;)
OdpowiedzUsuńDzięki i zapraszam do próbowania :)
UsuńNiesamowicie oryginalne danie, na pewno by mi posmakowało:) Wspaniały blog z ciekawymi przepisami, szkoda, że nie moge zaobserwować, bo nie widzę gadżetu:( ale na pewno bedę wpadac, pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńMuszę taki gadżet wygrzebać z czeluści blogowego szablonu. To może jednak trochę potrwać, na razie zapraszam do zaglądania i dziękuje za opinię :)
UsuńBardzo ciekawy przepis! :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
Usuń