Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurkuma. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurkuma. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 lipca 2023

Ostatnie liście kapusty a jednak nie takie ostatnie


Letni poranek, podwarszawskie miasteczko, ulubiony warzywniak, jak zwykle spora kolejka i całkiem okazała skrzynka przed drzwiami po brzegi wypełniona ciemnozielonymi (ostatnimi) liśćmi młodej kapusty. Pani w kolejce przede mną mówi, że tym tam (wskazuje zawartość skrzynki) to się króliki karmi. Ma Pani króliki? pyta kiedy widzi, że do torby pakuję sporą ilość tych liści. Nie bardzo wiem co odpowiedzieć, bo ich nie mam, kiwam tylko głową. Ciekawe, czy wyrosną mi długie królicze uszy, bo zakochałam się w tych liściach. Jemy je w gołąbkach, zupach, używam jako warstwy w zapiekankach, a teraz znajdą się w nadzieniu do naleśników lub pierogów. Liście są za darmo, więc potrawy nie są drogie, co nie jest bez znaczenia, a wszystko wpisuje się w ruch zero waste.

Składniki:

Nadzienie
8-10 liści kapusty
1 duża cebula
20-30 dag chorizo/wędzonego boczku
1,5 szklanki bulionu warzywnego
1 duża łyżka masła klarowanego
2 liście laurowe
1 łyżeczka wędzonej papryki
1 ząbek czosnku lub ½ łyżeczki suszonego
sól, pieprz do smaku

Ciasto na naleśniki (8-10 szt.)
2 jajka
4 czubate łyżki mąki orkiszowej jasnej
4 czubate łyżki mąki żytniej razowej
3 czubate łyżki mąki z cieciorki
2 czubate łyżki mąki orkiszowej pełnoziarnistej
2 płaskie łyżki mąki gryczanej (niekoniecznie, można zastąpić dowolną mąką z powyższej listy)
3 łyżki oliwy
woda lub mleko
po 1 łyżeczce kurkumy, czarnuszki, siemienia lnianego

Nadzienie. Liście kapusty dokładnie umyć (można wymoczyć je w wodzie z kwasem askorbinowym, żeby pozbyć się zanieczyszczeń chemicznych i jeszcze raz opłukać) wyciąć z nich grube unerwienie, które można wykorzystać do gotowania wywarów. Pozostałe części liści pokroić w cieniutkie paseczki (0,5 mm), włożyć do garnka, dodać liście laurowe, zalać bulionem warzywnym i gotować pod przykryciem około 30 minut. W tym czasie pokroić drobno chorizo lub boczek i cebulę. Na niewielkiej ilości oliwy do smażenia podsmażyć  na rumiano chorizo/boczek, dodać cebulę i jeszcze chwilę razem smażyć, aż cebula się zeszkli. Ugotowaną kapustę odcedzić i wrzucić na patelnię (wywar zachować), dodać paprykę, masło klarowane i czosnek. Dusić na małym ogniu jeszcze około 20-25 minut. Jeśli czujecie że farsz może się przypalić dodajcie trochę bulionu. Nadzienie doprawić do smaku, wystudzić.  Można go wykorzystać do pierogów, naleśników czy caneloni.

Przygotować ciasto na naleśniki. W misce wymieszać mąki i szczyptę soli z jajkami, powoli dodawać wodę/mleko do uzyskania konsystencji śmietanki. Dodać oliwę, kurkumę i ziarenka. Smażyć na rozgrzanej patelni z obu stron tak jak tradycyjne naleśniki.

Gotowy farsz rozkładać równomiernie na naleśniku, zwinąć dość ciasno w rulonik i układać w wysmarowanym masłem żaroodpornym naczyniu. Ja tak przygotowane naleśniki zapiekam zalane mieszaniną przygotowaną z 2 jajek, 200 g śmietany, 2-3 łyżek zimnej wody i startego na tarce twardego sera (około 3-4 łyżek). Całość piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 35-40 minut. Podawać na ciepło z ulubioną surówką lub na zimno.





czwartek, 21 lutego 2019

Zupa z kukurydzy


Dzieci rosną i rosną i pewnego dnia „opuszczają gniazdo”. Jak mądrze przygotować je do samodzielności? Jak zaszczepić w nich dobre nawyki, choćby do zdrowego żywienia? Jak to zrobić i nie narazić się na zarzut przynudzania? Mojej Mamie, Babci, Ciotkom – wychowywałam się w wielopokoleniowej rodzinie – chyba się to udało. Prawdę powiedziawszy nie wiem jak to zrobiły, nie pamiętam żadnych pogadanek, prelekcji, czy skomplikowanych zajęć praktycznych. Teraz zachodzę w głowę czy ja też właściwie wyposażyłam swoje potomstwo. Myślę i myślę, a tu na stół wjeżdża miska pysznej, gorącej i bosko pachnącej zupy. Uff Chyba jednak się udało i też obyło się bez nudnych prelekcji i przymuszania do ćwiczeń praktycznych. Można (chyba) odetchnąć z ulgą, że przynajmniej w temacie odżywiania dadzą radę.


Składniki:
0,5 kg mrożonych ziaren kukurydzy
lub 2 słoiki eko kukurydzy
2 średnie ziemniaki
1 duża cebula
1 średnia marchew
2 łyżki masła/oleju ryżowego
1,5 łyżeczki kurkumy
2-2,5 litra bulionu warzywnego
sól, pieprz do smaku



Cebulę obrać, pokroić w niezbyt małą kostkę, osolić i podsmażyć na łyżce oleju ryżowego na złoto. W garnku rozpuścić masło (na maśle smakuje znacznie lepiej, jeśli nie używacie masła można zastąpić go innym wege tłuszczem), wrzucić kukurydzę, posolić i dusić ją około 10-15 minut, mieszając żeby się nie przypaliła. Dodać startą na tarce na grubych oczkach marchewkę i kurkumę, dusić jeszcze około 5 minut. Podduszoną kukurydzę z marchewką zalać bulionem, do całości dodać cebulę, zagotować. Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę, dodać do zupy. Całość gotować około 20-25 minut. Gotową zupę zmiksować, przyprawić solą i pieprzem. Podawać np. z dodatkiem prażonej kukurydzy.



poniedziałek, 11 lutego 2019

Sałatka z kaszy owsianej lub orkiszowej z grzybami shiitake


Kipi kasza, kipi groch
Lepsza kasza niż ten groch.
Bo od grochu boli brzuch,
a od kaszy człowiek Zdrów.

Nie mam nic przeciwko grochowi, ale kaszę lubię bardziej i od zawsze. Jem jej sporo w różnej postaci i bez względu na modę. Gdybym miała zdecydować, którą kaszę lubię najbardziej to chyba wybrałabym kaszę gryczaną w wydaniu mojej babci. Prostą, prużoną na patelni z dodatkiem wiejskiego masła i smażonej cebulki. A kiedy doda się do tego kubek prawdziwego zsiadłego mleka… Rozmarzyłam się. Wracając do sałatki, to jest ona świetną opcją na lunch w pracy, szkole czy na uczelni albo domową kolację. Zdrowa kasza z dodatkiem warzyw i grzybów shiitake, które podobno mają niezwykłe właściwości. Koją nerwy, wzmacniają odporność, obniżają poziom ciśnienia krwi i cholesterolu.



Składniki
szklanka kaszy owsianej lub orkiszowej
200 g grzybów shiitake
1 duża cebula
1 duża papryka czerwona (słodka)
2 średnie ogórki kiszone
pęczek natki pietruszki
oliwa extra virigin
1 płaska łyżeczka kurkumy
sól, pieprz do smaku



Na dno garnka wlewamy ok. 50 ml. oliwy i wsypujemy szklankę kaszy i odrobinę soli (według uznania). Podgrzewamy kilka minut dokładnie mieszając kaszę z oliwą. Wlewamy 1,5 szklanki wody i gotujemy do momentu, kiedy kasza wchłonie wodę. Polewamy kaszę delikatnie około 1 łyżką oliwy, mieszamy i zostawiamy pod przykryciem na minimalnym grzaniu ok. 3-5 minut. Na patelni podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy cebula jest zezłocona dodajemy szczyptę soli, płaską łyżeczkę kurkumy i doprawiamy czarnym pieprzem. Usmażoną cebulę dodajemy do ugotowanej kaszy i dokładnie mieszamy. Na patelni smażymy (dosłownie kilka minut) pokrojone w plasterki grzyby shiitake i dodajemy do kaszy z cebulą. Mieszamy całość i odstawiamy do ostygnięcia. Do ostudzonej kaszy dodajemy drobno pokrojoną paprykę, ogórki kiszone oraz bardzo drobno poszatkowaną natkę pietruszki. Mieszamy sałatkę i doprawiamy czarnym pieprzem i pastą chili (dżem chilli lub tabasco). Jeśli sałatka będzie nieco za sucha można dodać jeszcze odrobinę oliwy z oliwek. Na koniec skrapiamy cytryną i voilà.




czwartek, 26 marca 2015

Sosy do świątecznych potraw, do wiosennych sałatek itp.



Podobno każda perfekcyjna pani domu w tym okresie ma już ciasno zapisane kartki kalendarza, tym co trzeba zrobić i przygotować w przedświątecznym czasie. Zaplanowane menu i ustalony porządek wiosennego sprzątania. Jednym słowem wszystko idealnie zaplanowane. Były też czasy, które niejako wymuszały takie planowanie, kiedy to gospodarz domu, potocznie zwany dozorcą, miał listę „do pralni” i „do trzepaka”. Przed świętami należało zapisać się na stosowna listę, żeby skorzystać z wspólnej przestrzeni pralni, suszarni, czy też trzepaka. Dodam, że były to czasy kiedy pralka typu Frania nie była ogólnie dostępna, a wszem i wobec królowała tara. Kto jeszcze wie co to takiego to doskonale rozumie dlaczego w tamtym czasie, jak grzyby po deszczu, NIE powstawały siłownie i tzw. gimy.  No cóż ja niestety, bądź stety nie należę do tak perfekcyjnie przygotowanych do tematu osób. Mój kalendarz świeci pustkami, menu nie zaplanowane, idę na żywioł. W poszukiwaniu czegoś nowego na świąteczny stół skupiłam się na poszukiwaniu czegoś zdrowego co pozwoli choć w minimalnym stopniu uniknąć chorób cywilizacyjnych i stanie w opozycji do tłustych szynek, pasztetów i majonezów. Oczywiście bez przesady tradycja to jednak tradycja. W swych poszukiwaniach wpadłam na ciekawy artykuł i zawarty w nim przepis na pyszny, zdrowy sos do sałatek, który znakomicie można wykorzystać do świątecznych mięs i pasztetów. Sos i moje jego wariacje jest na bazie kurkumy, która pomaga w regeneracji wątroby i usuwaniu z niej toksyn; regeneruje komórki mózgu, poprawia funkcje poznawcze; zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na Alzheimera; działa przeciwzapalnie, a co najważniejsze zawarta w niej kurkumina zwalcza komórki nowotworowe.

 

Składniki:
1 ząbek czosnku
1 duża łyżka oleju kokosowego/oliwy z oliwek*
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka musztardy francuskiej
2 łyżeczki octu balsamicznego/ domowego octu jabłkowego/ sok z ¼ cytryny
1 łyżeczka kaparów (opcjonalnie)
2-4 łyżki musu jabłkowego/musu z mango/dżemu mirabelkowego
solidna szczypta soli himalajskiej
solidna szczypta pieprzy czarnego świeżo mielonego
solidna szczypta oregano lub innych ulubionych ziół






Olej kokosowy postawić przy ciepłym kaloryferze lub np. czajniku. W tym czasie rozetrzeć ząbek czosnku z solą, pieprzem, kurkumą i ziołami. Dodać musztardę, ocet i olej kokosowy. Energicznie wymieszać i na końcu połączyć z musem owocowym i rozdrobnionymi kaparami. Wstawić do lodówki. Jeśli zrobimy gęstszy sos to będzie idealnie pasował do mięs, pasztetów i serów, zaś w wersji bardziej płynnej świetnie pasuje do wiosennych sałatek.

*oliwę można zastąpić roztartą widelcem połową małego awokado, ale wtedy nie dodajemy musu owocowego.

Uwaga: aby mikstura spełniła swoje zadanie i miała też działanie terapeutyczne (żeby nie rzec lecznicze) wszystkie jej składniki powinny pochodzić z dobrego źródła powinny być organiczne.