Gołąbki o niskim indeksie glikemicznym
Fajnie jest mieć intuicję. Jeśli chodzi o intuicyjne
wyczuwanie co w pożywieniu jest dla nas dobre to podobno dawno już ją
straciliśmy. Pod tym kątem przyjrzałam się temu co lubię jeść, a za czym nie
przepadam i w 65% się to zgadza z tym czego powinnam unikać z uwagi na
podejrzenie cukrzycy. Cała rodzina i wszyscy znajomi królika wiedzą, że ze
słodyczy najbardziej lubię śledzie, a kaszy jaglanej i słodzonych napojów
gazowanych nie znoszę. Nie przepadam za
białym pieczywem i nigdy zbyt często nie jadłam ryżu. Ziemniaki uwielbiam, najlepiej
z lodówki, kocham kaszę gryczaną, kalafiora, brokuły, kalarepę i surową
marchewkę. Polecam każdemu. Może się okazać, że obudzicie w sobie, lub
przekonacie się, że tak naprawdę macie intuicję spożywczą.
Składniki:
mała włoska kapusta lub kapusta pekińska1 szklanka czerwonek komosy ryżowej
1 szklanka białej komosy ryżowej
300 g boczniaków
1 duża cebula
1 łyżka suszonych pomidorów z czosnkiem niedźwiedzim
1 łyżka tymianku
1 łyżka innej ulubionej przyprawy ziołowej (ja uwielbiam zestaw Darów Natury do mięsa mielonego)
spora garść siekanej natki pietruszki
1 jajko opcjonalnie
sól i pieprz do smaku
olej ryżowy do smażenia
woda lub bulion do gotowania komosy
passata pomidorowa i liść laurowy do sosu
Z kapusty wyciąć głąb, włożyć do dużego garnka z wrzątkiem i
gotować przez około 8 minut na małym ogniu. Kapustę wyjąć, wystudzić i rozbierać
z liści (jeśli kapusta jest starsza to można wyciąć z każdego liścia twarde
zgrubienie).
Ziarna komosy, należy przed ugotowaniem dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą,
pozbywając się w ten sposób gorzkiego smaku (jeżeli woda się nie pieni,
wystarczy jedno płukanie, w przeciwnym razie płuczemy 2–3 razy). Komosę gotować
w stosunku 1 szklanka komosy na 2 szklanki wody lub bulionu warzywnego (do
gotowania komosy czerwonej użyć mniej wody, tj. niepełną szklankę), wodę posolić.
Po ok. 12–15 minutach z ziaren wyłaniają się białe ogonki. Oznacza to, że komosa
jest już prawie ugotowana. Po zdjęciu z ognia, pozostawić ją pod przykryciem,
na około 15 minut, aż odpowiednio napęcznieje i wchłonie pozostałą wodę. Ja
zwykle dodaję jeszcze około 1,5 łyżki oliwy z oliwek lub masła.
Cebulę pokroić drobno, podsmażyć na złoto i przełożyć do większej miski (w
której będziemy mieszać nadzienie). Boczniaki również drobno pokroić i smażyć
na oleju ryżowym z dodatkiem tymianku, soli i pieprzu aż odparuje z nich cała
wilgoć i staną się chrupiące. Przełożyć do miski z cebulą i do ciepłych dodać
resztę przypraw oraz obie komosy. Nadzienie dokładnie wymieszać, można dodać do
niego drobno posiekaną natkę pietruszki. Jeśli obawiacie się że nadzienie może nie
być zbyt zwarte można dodać 1 jajko. Tak przygotowane nadzienie nakładać na
liście kapusty i zawijać w paczuszki. Układać w garnku dość ściśle, zalać passatą
pomidorową wymieszaną z niewielką ilością wody lub bulionu, dodać liść laurowy
i dusić pod przykryciem około 40 minut na małym ogniu. Sos powinien się
zagęścić podczas duszenia, można jeszcze wzbogacić go przesmażonymi na maśle z
czosnkiem pomidorami krojonymi świeżymi lub z puszki.
bardzo ciekawy farsz, oryginalny, warty wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńPolecam, po nim poziom cukru we krwi jest całkiem OK a i smak jest OK.
UsuńPiękne gołąbki!
OdpowiedzUsuńA mnie intuicja zawiodła. Zawsze lubiłam razowe żytnie pieczywo, a okazało się, że odpowiada ono za podrażnienie moich jelit. A pszenne owszem, mogę jak najbardziej. Taki wniosek, że nie wszystko, co uważamy za zdrowe, jest zdrowe.
Mnie w kilku przypadkach też zawiodła [uwielbiam ananasy a one mają wysoki indeks glikemiczny :((], ale uczymy się cały czas.
UsuńOj, jak dawno nie jadłam. Uwielbiam gołąbki <3
OdpowiedzUsuń:) Ja też bardzo lubię i już się martwiłam, że nie będę mogła ich jeść, ale komosa ryżowa daje radę.
Usuńależ bym zjadła takiego gołąbka
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie. :)
UsuńMoja niechęć do słodkiego smaku nie wynika ze stanu zdrowia, tylko z jakichś cholernych zmian (hormonalnych?) związanych z wiekiem. No chyba, że organizm wyłączył tę opcję, bo wie lepiej, co dla mnie dobre (cukier i inne wskaźniki mam bardzo dobre, nie ma zagrożenia). Bardzo jest mi przykro z tego powodu, gdy Hurma i Czereda opycha się na moich oczach domowymi wypiekami, a mnie w gębie rośnie :-(
OdpowiedzUsuńA co do przepisu na gołąbki to jest bardzo ciekawy. Nigdy nie robiłam z komosą i boczniakami, choć robię je bardzo często i w różnych wariantach. Czyli przepis wart zapisania i wypróbowania na długie, jesienno - zimowe wieczory!
Z wiekiem wszystko się zmienia i może to jakieś ostrzeżenie ;). Nadzienie polecam , mnie samą zaskoczyło pozytywnie.
UsuńPychotka☺
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie wiem czy to intuicja czy zmieniają mi się preferencje żywieniowe, ale podświadomie mój organizm odrzuca rzeczy, które jak się okazało mi nie służą.
OdpowiedzUsuńA gołąbki fajne i przy okazji wypróbuję. Nie lubię tradycyjnych, bo nie lubię rozgotowanego ryżu:-)
Jak zwał tak zwał ważne że działa. :)
UsuńMega apetyczne gołąbki :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, dodam że smakowały nawet mniejszym członkom rodziny :)
UsuńTo się nazywa nowy wymiar gołąbków! Najbardziej podoba mi się dodatek boczniaków. Będę musiał wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba jak wiadomo jest matką wynalazków. Polecam wypróbować.
UsuńKochana ale pyszności :-)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń