czwartek, 14 listopada 2019

Gołąbeczki kochane



Gołąbki o niskim indeksie glikemicznym

Fajnie jest mieć intuicję. Jeśli chodzi o intuicyjne wyczuwanie co w pożywieniu jest dla nas dobre to podobno dawno już ją straciliśmy. Pod tym kątem przyjrzałam się temu co lubię jeść, a za czym nie przepadam i w 65% się to zgadza z tym czego powinnam unikać z uwagi na podejrzenie cukrzycy. Cała rodzina i wszyscy znajomi królika wiedzą, że ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, a kaszy jaglanej i słodzonych napojów gazowanych nie znoszę.  Nie przepadam za białym pieczywem i nigdy zbyt często nie jadłam ryżu. Ziemniaki uwielbiam, najlepiej z lodówki, kocham kaszę gryczaną, kalafiora, brokuły, kalarepę i surową marchewkę. Polecam każdemu. Może się okazać, że obudzicie w sobie, lub przekonacie się, że tak naprawdę macie intuicję spożywczą.


Składniki:
mała włoska kapusta lub kapusta pekińska
1 szklanka czerwonek komosy ryżowej
1 szklanka białej komosy ryżowej
300 g boczniaków
1 duża cebula
1 łyżka suszonych pomidorów z czosnkiem niedźwiedzim
1 łyżka tymianku
1 łyżka innej ulubionej przyprawy ziołowej (ja uwielbiam zestaw Darów Natury do mięsa mielonego)
spora garść siekanej natki pietruszki
1 jajko opcjonalnie
sól i pieprz do smaku
olej ryżowy do smażenia
woda lub bulion do gotowania komosy
passata pomidorowa i liść laurowy do sosu



Z kapusty wyciąć głąb, włożyć do dużego garnka z wrzątkiem i gotować przez około 8 minut na małym ogniu. Kapustę wyjąć, wystudzić i rozbierać z liści (jeśli kapusta jest starsza to można wyciąć z każdego liścia twarde zgrubienie). 

Ziarna komosy, należy przed ugotowaniem dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą, pozbywając się w ten sposób gorzkiego smaku (jeżeli woda się nie pieni, wystarczy jedno płukanie, w przeciwnym razie płuczemy 2–3 razy). Komosę gotować w stosunku 1 szklanka komosy na 2 szklanki wody lub bulionu warzywnego (do gotowania komosy czerwonej użyć mniej wody, tj. niepełną szklankę), wodę posolić. Po ok. 12–15 minutach z ziaren wyłaniają się białe ogonki. Oznacza to, że komosa jest już prawie ugotowana. Po zdjęciu z ognia, pozostawić ją pod przykryciem, na około 15 minut, aż odpowiednio napęcznieje i wchłonie pozostałą wodę. Ja zwykle dodaję jeszcze około 1,5 łyżki oliwy z oliwek lub masła.
Cebulę pokroić drobno, podsmażyć na złoto i przełożyć do większej miski (w której będziemy mieszać nadzienie). Boczniaki również drobno pokroić i smażyć na oleju ryżowym z dodatkiem tymianku, soli i pieprzu aż odparuje z nich cała wilgoć i staną się chrupiące. Przełożyć do miski z cebulą i do ciepłych dodać resztę przypraw oraz obie komosy. Nadzienie dokładnie wymieszać, można dodać do niego drobno posiekaną natkę pietruszki. Jeśli obawiacie się że nadzienie może nie być zbyt zwarte można dodać 1 jajko. Tak przygotowane nadzienie nakładać na liście kapusty i zawijać w paczuszki. Układać w garnku dość ściśle, zalać passatą pomidorową wymieszaną z niewielką ilością wody lub bulionu, dodać liść laurowy i dusić pod przykryciem około 40 minut na małym ogniu. Sos powinien się zagęścić podczas duszenia, można jeszcze wzbogacić go przesmażonymi na maśle z czosnkiem pomidorami krojonymi świeżymi lub z puszki.




20 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy farsz, oryginalny, warty wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, po nim poziom cukru we krwi jest całkiem OK a i smak jest OK.

      Usuń
  2. Piękne gołąbki!
    A mnie intuicja zawiodła. Zawsze lubiłam razowe żytnie pieczywo, a okazało się, że odpowiada ono za podrażnienie moich jelit. A pszenne owszem, mogę jak najbardziej. Taki wniosek, że nie wszystko, co uważamy za zdrowe, jest zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w kilku przypadkach też zawiodła [uwielbiam ananasy a one mają wysoki indeks glikemiczny :((], ale uczymy się cały czas.

      Usuń
  3. Oj, jak dawno nie jadłam. Uwielbiam gołąbki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja też bardzo lubię i już się martwiłam, że nie będę mogła ich jeść, ale komosa ryżowa daje radę.

      Usuń
  4. ależ bym zjadła takiego gołąbka

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja niechęć do słodkiego smaku nie wynika ze stanu zdrowia, tylko z jakichś cholernych zmian (hormonalnych?) związanych z wiekiem. No chyba, że organizm wyłączył tę opcję, bo wie lepiej, co dla mnie dobre (cukier i inne wskaźniki mam bardzo dobre, nie ma zagrożenia). Bardzo jest mi przykro z tego powodu, gdy Hurma i Czereda opycha się na moich oczach domowymi wypiekami, a mnie w gębie rośnie :-(
    A co do przepisu na gołąbki to jest bardzo ciekawy. Nigdy nie robiłam z komosą i boczniakami, choć robię je bardzo często i w różnych wariantach. Czyli przepis wart zapisania i wypróbowania na długie, jesienno - zimowe wieczory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wiekiem wszystko się zmienia i może to jakieś ostrzeżenie ;). Nadzienie polecam , mnie samą zaskoczyło pozytywnie.

      Usuń
  6. Nie wiem czy to intuicja czy zmieniają mi się preferencje żywieniowe, ale podświadomie mój organizm odrzuca rzeczy, które jak się okazało mi nie służą.
    A gołąbki fajne i przy okazji wypróbuję. Nie lubię tradycyjnych, bo nie lubię rozgotowanego ryżu:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dzięki, dodam że smakowały nawet mniejszym członkom rodziny :)

      Usuń
  8. To się nazywa nowy wymiar gołąbków! Najbardziej podoba mi się dodatek boczniaków. Będę musiał wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzeba jak wiadomo jest matką wynalazków. Polecam wypróbować.

      Usuń