To nie miało być tak jak zwykle czyli na słodko. Tak było
już tyle razy, że trzeba było coś zmienić. Jak mawiał klasyk - nadejszła
wiekopomna chwila i stało się. Na fali wielkich zmian w życiu i okolicach, w
tym roku produkuję masę nieoczywistych owocowych przetworów. Po marynowanych
czereśniach i słodko ostrych porzeczkach teraz przyszła pora na brzoskwinie,
których w zeszłym roku o mało co nie przegapiłam. Z owoców powstał produkt,
który nawet mnie zaskoczył, i który będzie pasował do świątecznego schabu, indyka i do pikantnych dań wegetariańskich. Żywię głęboką nadzieję, że doskonale zniesie pasteryzację i
kilkumiesięczne przechowywanie w słoikach. Na świeżo jest „spoko” jak oceniła
młodsza latorośl. I choć lista składników jest długa to przygotowanie wyjątkowo
proste.
Składniki:
0,5 kg brzoskwiń (moreli) bez pestek i pokrojonych na 4
części
½ szklanka pokrojonych suszonych fig
¼ szklanki złotych rodzynek
1 mała cebula cukrowa/średnia szalotka drobno krojona
½ szklanki białego wina 1/3 szklanki cukru trzcinowego
2 łyżki octu jabłkowego
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka tymianku
1 łyżeczka nasion gorczycy
½ łyżeczki mielonego imbiru
½ łyżeczki nasion kuminu
1/3 łyżeczki sproszkowanej czerwonej słodkiej papryki
¼ łyżeczki sproszkowanej ostrej papryki
¼ łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
3-4 łyżki posiekanej zielonej kolendry.
Wszystkie składniki (poza kolendrą) wymieszać w garnku o
grubym dnie. Zagotować i na wolnym ogniu gotować około 25 minut. Jeśli lubicie
wyraźnie wyczuwać owoce to po tym czasie trzeba łyżką cedzakową wyjąc owoce, a
pozostały sok gotować do zagęszczenia około 15-20 minut (w zależności od tego
ile soku puszczą owoce ten czas może wynieść nawet 25 minut). Pod koniec
gotowania dodać odcedzone brzoskwinie i pozostawić na ogniu jeszcze 5-10 minut (ten
fragment można pominąć jeśli nie odcedzacie wcześniej owoców). Zdjąć z ognia i
do jeszcze ciepłej mieszaniny dodać posiekaną kolendrę. Gorący chutney
przekładać do wyparzonych słoików, zamykać na spirytus i pasteryzować około 10
minut.
ależ jestem ciekawa jego smaku! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania :)
UsuńMmmniam:) jak patrzę na ten przepis,to odczuwam brak nierobienia zapasów:) świetne foty:)
OdpowiedzUsuńDzięki, ja od niedawna robię zapasy i sprawia mi to ogromna przyjemność. Niedawno myslałam nawet czy nie zająć się tym na bardziej poważnie :)
Usuńpyszny sos do wielu dań:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie smakuje też na świeżym chlebie z masłem :)
UsuńTo zdecydowanie musi być pyszne i to bardzo :-)
OdpowiedzUsuńO tak wszyscy orzekli że jest świetne. Mam nadzieję że to nie kurtuazja :)
UsuńAle to musi ciekawie smakować :D
OdpowiedzUsuńKolendra robi swoje :)
Usuńten chutney musi wymiatać! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że tak :)
UsuńPyszne. Piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
Usuńwygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńniestety u mnie sama muszę sobie jeść takie nowinki i aż żałuję, że nie poczuję tego smaku
pozdrawiam cieplutko:)
Ja sama po raz pierwszy zrobiłam z połowy porcji, a jeśli tylko polubisz to na pewno sama dasz radę tym 4 małym słoiczkom :))
UsuńZjadłabym ,pyszność.
OdpowiedzUsuńZapraszam do próbowania :)
UsuńPoproszę, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCzęstuj się, czym, chata bogata :)
UsuńNa pewno szybko zostaną zjedzone, ja lubię do chleba :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie wiem czy uda mi się sprawdzić jak długo wytrzyma. Chciałabym zachować choć dwa słoiczki do świątecznego obiadu :))
UsuńBrzmi bardzo aromatycznie i wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńMa ciekawy, nieoczywisty smak i teksturę. :)
UsuńZdjęcia jak zwykle świetne, a i chutney brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńDzięki, a chutnej bardzo polecam :)
UsuńI ja też uważam ze zdjęcia są prześliczne :) a i brzoskwinki super pomysł :)
OdpowiedzUsuńPierwsza wersja powstała z moreli i tak nam się spodobała, że wzięliśmy na tapetę brzoskwinie :)
UsuńChutney z brzoskwiń musi być obłędny! :)
OdpowiedzUsuńPodobno wymiata :)
UsuńOj, namieszałaś w tym garnku Aniu. Ale wyszedł pyszny sos. Już czuję jego smak i zapach. A zdjęcie obłędnie piękne :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, mam nadzieję, że kiedyś wykorzystasz ten przepis, a nam będzie wtedy bardzo miło :)
UsuńNo a ja w zeszłym roku przegapiłam, albo w ogóle jakoś krótko były.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie skomponowane dodatki.
W tym roku nie przegapiłam ich bo po prostu ktoś (pani z bazarku, która w zeszłym roku przypomniała o morelach) zwrócił mi uwagę że niedługo koniec z nimi :))
UsuńPrzydałby mi się taki do moich kanapek :-)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, częstuj się :)
UsuńOstatnio robiłem taki z morelami i aż teraz żałuję, że nie przygotowałem kilku słoików od razu, bo jeden rozszedł się niemal od razu :(
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze próby były właśnie z morelami i ślad po nich zaginął, więc postanowiłam zabezpieczyć się na zimę i przerobiłam brzoskwinie :)
UsuńPrzepiękne zdjęcia, a smak musi być obłędny! :)
OdpowiedzUsuńRodzina orzekła że wymiatają :)
UsuńMmm musi być pyszny :)
OdpowiedzUsuńTesterzy byli zadowoleni i przyznali mu sporo punktów :)
UsuńAle pyszny :) do białego sera byłby idealny
OdpowiedzUsuńPasuje tak naprawdę do wszystkiego, więc i do białego sera będzie też pasował :)
UsuńLubię takie owocowe przetwory w wersji wytrawnej:-)
OdpowiedzUsuńW tym roku produkuję właśnie takie wytrawne, choć i klasyki były na liście zamówień złożonych przez rodzinę :)
UsuńAleż to musi być smaczne! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! *.*
Dzięki wielkie :)
UsuńAle smakowicie wygląda :) Chutney to super sprawa właśnie do mięs :))
OdpowiedzUsuńDo mięs, serów, wszelkiego rodzaju placków i blinów :)
Usuńidealny do brioszki i kawki z pianką:) się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie do tego też pasuje :)
UsuńGdy czytam skład i patrzę na zdjęcia to cieknie mi ślinka. Sprawdzę jutro na targu ale chyba przegapiłam tegoroczne nasze brzoskwinie. Zastanawiam się jakie owoce mogłyby je zastąpić, może śliwka lub gruszka? Na razie przerabiam pomidory, paprykę, buraki, winogrona, pigwę i aronię ale w wolnej chwili poeksperymentuję. Pozdrawiam. Zuza.
OdpowiedzUsuńŚliwka była by spoko, ale wydaje mi się że nie węgierka. Na sto procent gruszki też mogą być ciekawe w tym zestawie tylko świeżą kolendrę w tym przypadku zastąpiłabym innym ziołem np. tymiankiem :) daj znać jak poszły eksperymenty, jestem ogromnie ciekawa :)
Usuń