Co zostaje Wam w pamięci po wizycie w restauracji. Zwykle
zapamiętujemy smak, wygląd potraw, wystrój wnętrza, jakość obsługi czy nawet
wysokość rachunku. Tym razem jednak tak się nie stało. Kilkanaście lat temu w
etiopskiej restauracji, zajadając specjały rodem z tego kraju, obserwowaliśmy
zjawiskowo piękną kobietę o ciemnym kolorze skóry, która jakby nie zdając sobie
sprawy ze swojej urody, spokojnie jadła kolację. W całym lokalu nie było nawet
jednej osoby, wliczając w to obsługę, która nie zwróciła by uwagi na jej
niebywałą urodę. Nas tak zafascynowała, że nie przypominamy sobie co jedliśmy i
czy nam smakowało, pamiętamy tylko ją posągowo piękną etiopską księżniczkę (tak
ją nazwaliśmy). Dlatego właśnie kiedy znalazłam gdzieś w sieci przepis na
etiopski gulasz musiałam go zrobić. Po części dlatego, żeby przypomnieć sobie
smak Etiopii, jednak gdzieś w podświadomości drzemała nadzieja, że razem z
gulaszem pojawi się etiopska księżniczka.
Składniki:
½ szklanki suszonego zielonego groszku
½ szklanki suszonego żółtego groszku
Ja zastosowałam nieco inne połączenie: 1 szklanka zielonego
suszonego groszku i ½ szklanki groszku mrożonego
1 duża czerwona cebula
1 marchewka (tez mój pomysł)
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1 ostra papryczka chili
½ łyżeczki kurkumy
¼ łyżeczki kuminu
½ łyżeczki podlaskiej posypki do kanapek (nie konieczny mój
dodatek)
2 szklanki bulionu warzywnego (w oryginale woda)
1 łyżka oleju/oliwy (tłuszczu)
sól, pieprz do smaku
do ozdoby łyżka posiekanej świeżej kolendry lub bazylii (nie
obecna w oryginalnym przepisie)
Groszek zielony (lub żółty i zielony) namoczyć na noc w
ciepłej wodzie. W głębokim garnku rozgrzać olej, wrzucić drobno krojona i
osoloną cebulę, czosnek, drobno pokrojona papryczkę chili i starty imbir.
Smażyć na średnim ogniu, aż cebula się zezłoci. Dodać przyprawy i kiedy
wyraźnie będzie czuć ich aromat dorzucić odcedzony groszek, sól, pieprz i
bulion/wodę. Przykryć garnek i gotować około 35-40 minut. Groszek powinien być prawie
miękki. Ja w tym momencie dodałam swoje składniki tego gulaszu czyli groszek
mrożony i jedna pokrojoną w średnie kawałki marchewkę. Gotowałam gulasz już bez
przykrycia, aż marchewka i mrożony groszek zmiękły, a danie posypałam sezamem.
Gulasz można podawać z ryżem, kaszą gryczaną, kuskusem lub
kaszą jaglaną. W etiopskiej restauracji podano by nam gulasz bezpośrednio na
placku zwanym indżera i zajadalibyśmy go bez sztućców.
Mniam pyszności :-)
OdpowiedzUsuńBardzo aromatyczny, już sobie wyobrażam jak będzie smakował ze świeżego groszku :)
UsuńSamo zdrowie :) A groszek uwielbiam, więc chyba zrobię taki obiad.
OdpowiedzUsuńBardzo gorąco polecam, jest świetny :)
UsuńO jejku, wyobrażam sobie smak, to musi być pyszne ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do próbowania :)
UsuńO rany jak to smakowicie wygląda! Aż ślinka leci :) Zdrowo i smacznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńTa kobieta musiała być faktycznie niesamowicie wyjątkowa skoro aż tak długo została Wam w pamięci :) Składniki tego gulaszu przypadły nam do gustu to danie musi być bardzo aromatyczne :)
OdpowiedzUsuńDanie niezwykle aromatyczne, a kobieta cudnej urody, choć rysy jej twarzy nieco nam sie w pamięci zatarły to wrażenie pozostało :).
UsuńPyszna propozycja :)
OdpowiedzUsuńPolecamy, szczególnie kiedy sezon na świeży groszek już nie długo nadejdzie :)
Usuńwygląd świetnie, aż szkoda, ze nie mogę go posmakować:)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do próbowania :)
UsuńZabrałabym całe to naczynie ze sobą ;) No pycha przecież!
OdpowiedzUsuńSięgaj śmiało :)
UsuńWegańskie, a jednak pyszne:) "Zazdraszczam" etiopskiej przygody:):)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam sama sobie i do tej pory nie wierzę że brałam w tym udział. :))
UsuńWygląda bardzo apetycznie:)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz mocno przyprawione dania to mam nadzieję że polubisz :)
UsuńGroszek lubię więc prawdopodobne, że mój smak:-) I jestem ciekawa z tym plackiem jak smakuje:-)
OdpowiedzUsuńPlacek przypomina trochę nasze naleśniki jest tylko jakby lekko kwaskowaty. Świetnie komponuje się z aromatycznym i słodkawym (z racji groszku) gulaszem. :)
Usuńbardzo dobrze wygląda ten gulasz, szkoda, że nie mogłam zobaczyć księżniczki ;-))
OdpowiedzUsuńA ja okropnie żałuję, że nie uwieczniłam jej na zdjęciu, ale kiedy dane nam było ją ujrzeć o erze smartfonów nawet się nie śniło, a niezręcznie było nam robić zdjęcia dużym aparatem fotograficznym.
UsuńMmm smakowity ten gulasz i pięknie podany :) A zawsze groszek tak drugorzędnie traktuje i najwyżej dosypuję garść od niechcenia, muszę to zmienić :p
OdpowiedzUsuńSama zmieniłam do niego podejście właśnie po wizycie w etiopskiej restauracji. :) Polecam pulpety z zielonego groszku gotowane na parze :)
Usuńsuszonego groszku? Chyba z takim się jeszcze nie spotkałam.. :O
OdpowiedzUsuńale wygląda bosko! :)
Ostatnio zielony suszony groszek pojawił się w sklepach, zachęcam do eksperymentowania z tym strączkowym cudem :)
UsuńKiedyś nienawdzony, a teraz uwielbiany przeze mie groszek mogę jeść tonami, z pewnością wypróbuję, może pojawi się u mnie ta księżniczka :-)
OdpowiedzUsuńGdyby do Ciebie zajrzała pozdrów ją serdecznie i możne da numer telefonu - chętnie zobaczyłabym ja raz jeszcze :)))
UsuńŚwietne danie! Muszę pamiętać, by je przygotować, gdy już nadejdzie pora na świeży groszek! :)
OdpowiedzUsuńZe świeżego będzie fantastyczny i choć Etiopczycy robią go z suszonego to w wersji świeżej to dopiero pycha (mrożony tez się nadaje). :)
UsuńAle fajne smaki. Coś nowego dla mnie. Już czuję się jak w Egipcie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Ci smakowało :) choć gulasz pochodzi z Etiopii w Egipcie też będzie smakował :)))
UsuńEtiopska kuchnia jest niesamowita i taaaka pyszna! Zakochałam się w niej gdy pewnego dnia z chłopakiem trafiliśmy do restauracji Afrykasy w Warszawie, gdzie serwują dania kuchni etiopskiej i zanzibarskiej. Coś wspaniałego! Teraz próbuje sama eksperymentować w domu.
OdpowiedzUsuń