Czy kury lubią jabłka. Oto jest
pytanie. Tego niestety nie wiem, ale za to wiem, że ja lubię i
jabłka i kury. Wiem, też że z całą pewnością kiedyś będę
miała własne małe stadko kur i w tedy zgłębię tę tajemnicę. W
promieniach zachodzącego słońca, pomiędzy drzewami starego sadu
podpatrywałam majestatycznie przechodzące się tam kury z
potomstwem. Obserwując je zapragnęłam własnego stadka, bowiem był
to jedyny element sielskiego obrazu jakiego mi brakowało. Coś tam
sobie dziobały, o czymś zawzięcie gdakały, jak to kury. Bił od
nich spokój i wielkie zadowolenie. To było stado prawdziwie
szczęśliwych kur w mazowieckim sadzie spacerujące pośród
rozłożystych starych jabłoni. W wielkiej sprzeczności z tymi
uczuciami pozostaje moja połowiczna mięsożerność lub jak kto
woli semiwegetarianizm objawiający się serwowaniem od czasu do
czasu dań sporządzonych z mięsa.
Składniki:
0,5-0,75 kg kurzych podudzi (bez kości)
1 duża cebula
2-3 kwaśne jabłka (u mnie antonówka)
1 mała butelka cydru
1 garść rodzynek
1 łyżeczka curry
cayenne (nie koniecznie)
sól, pieprz do smaku
olej do smażenia
Podudzia podzielić na mniejsze części,
posolić i obsmażyć na złoto z obu stron, na rozgrzanym oleju. Zdjąć z patelni i na tym samym
tłuszczu podsmażyć pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy cebula
będzie zeszklona dodajemy curry, pokrojone w kostkę jabłka i
podsmażonego kurczaka. Wszystko wymieszać i jeszcze chwilkę smażyć
przed dodaniem cydru i rodzynek. Całość dusić na średnim ogniu
około 15-20 min, aż sos się zagęści, a jabłka zmiękną (ale
nie rozpadną się). Podawać posypane natką pietruszki z dodatkiem
np. kaszy jaglanej.
Co przepis, to lepszy! Pojadłabym takiego kuraka na obiad, pojadłabym :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy, częstuj się :)
Usuńo mateńko, uwielbiam połączenie mięsa z owocami!!! podziwiam zdjęcia i talerze - cudne skorupki:)
OdpowiedzUsuńJak mawiała moja Babcia "to są resztki magnackiej fortuny" (pozostały mi tylko 2 takie talerze) :) a owocowe dodatki do mięsiwa też są przez nas uwielbiane :)
UsuńTakie połączenie zdecydowanie do mnie przemawia :) Pysznie pomyślane!
OdpowiedzUsuńOstatnio przeżywamy fascynację curry i jabłkami i te smaki według mnie niezwykle do siebie pasują :)
Usuńpyszne towarzystwo dla kurczaka :) podoba mi sie dodatek mojego ulubionego curry
OdpowiedzUsuńCurry to też nasza ulubiona przyprawa, zarówno w postaci proszku jak i liści i pasty :)
UsuńOj, dawno nie łączyłam mięsa z owocami. A tak bardzo lubię. Jabłuszka jak najbardziej pasują. Pyszny obiadek zaserwowałaś i jak widzę kasza króluje u Ciebie. Brawo:)
OdpowiedzUsuńKasza, szczególnie kiedy spada temperatura, staje się bardzo ważna w naszym menu :)
UsuńJa lubię połączenia mięsno-owocowe, więc takie jabłuszko na obiedzie u mnie mile widziane :)
OdpowiedzUsuńJabłka do ptactwa pasują wyjątkowo dobrze, choć jego dodatek do schabu nie budzi moich zastrzeżeń :)
UsuńUwielbiam cydr-jedyny alkohol, który mogę wypić, więc ten przepis mi się szalenie podoba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem bardzo do próbowania :)
Usuńo! semiwegetarianizm to coś dla mnie:) i też jestem fanką kur, uwielbiam je:)
OdpowiedzUsuńSemi bardzo mi pasuje, szczególnie wtedy kiedy na rynku królują warzywa i owoce :)
UsuńKuciaciek z owockami lubię,bardzo bardzo:)
OdpowiedzUsuńPolecam, będzie ci zatem smakowało :)
UsuńKolejne Twoje danie, którego aromat dopływa do mnie z samego monitora :D
OdpowiedzUsuńMagia internetu działa ;)
UsuńAle pychotka, super się prezentuje :-) zjadłabym taki obiadek :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie :)
UsuńNo właśnie, ja również lubię i cenię tą sielskość o której piszesz. My już nie hodujemy kur, ale sąsiad jeszcze ma i czasami dostaję świeże jajko, lubię też pianie koguta. A Wasz obiad...jak zawsze doskonały :)
OdpowiedzUsuńHodowla kur jeszcze przede mną a na dzikich polach tylko jedna posesja jest bogata w ptactwo domowe więc na jaja trzeba by robić zapisy :)
UsuńŚwietna kompozycja, piękne zdjęcia, jestem oczarowana :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że Ci się podoba :)
UsuńMmm połączenie kurczaka i jabłek uwielbiam! Wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńJabłka bardzo lubią kury, ale nadal nie wiem czy kury lubią jabłka :)
UsuńTy się Kochana, nie daj nabrać na kurzy spokój - zbliż się za mocno do kurczaka, a kura na Twoich oczach zamieni się w ninja ;)
OdpowiedzUsuńPS. kura+jabłka brzmi dobrze, trzeba wypróbować
Kura ninja to rzecz mi całkiem nieznana, ale wezmę to pod uwagę zakładając hodowlę (kiedyś)
UsuńBardzo fajny przepis, tak przygotowywanej kury jeszcze nie jadłam, chyba czas to zmienić:)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, naprawdę warto. Dodatek kwaskowych jabłek i cydru daje całkiem inne spojrzenie na drób :)
UsuńPyszny obiad ,a ja w dzieciństwie bawiłam się z kurami ,miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńA mnie niestety ominęły takie zabawy. Rodzina wywoziła mnie na lato do "Copot" w celu pochłonięcia dużej dawki jodu. Teraz myślę że lepiej na zdrowie wpłynęła by wizyta na wsi :)
UsuńPierwszorzędny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie :)
UsuńŚwietne połączenie, choć w naszym domu ja no i może moja córka by tak zjadła;-)
OdpowiedzUsuńA my wszyscy lubimy takie połączenia. W prawdzie jedni bardziej inni mniej, ale jednak zdecydowanych przeciwników nie ma :)
UsuńTeż lubię kury, ale jako stworzenia, bo rzeczywiście przypominają wiejskie plotkarki, które tak sobie gadają o wszystkim i o niczym. A semiwegetarianizm jest lepszy od żadnego. Gdyby każdy był semiwegetarianinem, byłoby tak, jakby połowa z nas była całkowitymi wegetarianami, a to byłoby już cudownie, no nie?
OdpowiedzUsuńJa wiem na pewno że hodując stadko doprowadziłabym je do wieku mocno sędziwego. I choć mięso kurze jadam to jest ono jakieś takie "bezosobowe" kiedy kupuje je w sklepie. Myślę, że większość osób jedzących mięso ma podobnie (przynajmniej te z mojego otoczenia). Tak więc jest nadzieja :)
UsuńA co do wymiany słoikowej, to skrobnij do mnie na maila Twój adres, bo u Ciebie nie udało mi się znaleźć kontaktu :-)
OdpowiedzUsuńKontakt trochę ukryty w zakładce O blogu, ale już piszę do Ciebie :)
UsuńNie mam nic do szczęśliwych kur.... ale po latach obcowania w rodzinnym,, obejściu,, chyba się nie zdecyduję nigdy na ich chów ( zakładając, że kiedyś powrócę na jak to fajnie nazywasz,, dzikie pola,,)
OdpowiedzUsuńPuszczone luzem kury, jeśli jest ich spora gromadka zwyczajnie,, brudzą obejście,, i mnie to zawsze przeszkadzało..... ale być może można tego uniknąć wydzielając im jakieś mniej lub bardziej ograniczone terytorium. U mnie ( właściwie u mojej mamy) ,, na dzikich polach,, ostał się jeno kogut, który też przez chwilę,, był zagrożony,, gdy skoro świt obwieszczał światu kilkukrotnym pianiem swoje istnienie co z kolei doprowadzało do pasji mego Małża ( 100% owy człek z miasta) chcącego wyspać się do woli w ramach urlopu.... Tak czy siak nie zniechęcam do posiadania własnej kurzej gromadki... wiadomo, że jajka od szczęśliwych kur są najlepsze :) Obiadek pyszny i pięknie podany, fajne talerze :)
A ja jako totalnie miastowa jednostka, kiedy jadę na dzikie pola to właściwie nie słyszę wiejskich odgłosów przyzwyczajona do nieustannego szumu samochodów. Wydaje mi się, że dookoła jest niesamowita cisza, która nie pozwala mi zasnąć i zmusza do (choćby cichego) włączenia radia. Nie dociera do mnie pianie koguta, ani nawet szczekanie psów, za to wyczuwam 6 zmysłem każdy przejeżdżający drogą samochód. Planuję w przyszłości małe stadko nie więcej niż 6 sztuk i chciałabym żeby miały swobodę, ale jednak kontrolowaną więc chętnie skorzystam z rady wydzielenia im odrębnego miejsca. Widziałam kiedyś program gdzie były tzw mobilne kurniki. Takie przestawiane w różne miejsca w razie potrzeby, coś takiego byłoby fajne :) Pozdrawiam i dziękuję za cenne rady :)
UsuńU mnie były dzisiaj kury z jabłkami na obiad ha ha. Ale się wstrzeliłam w twój obiadek ja jeszcze dodałam żurawinę. Moja smaki bo ja uwielbiam łączyć mięcho z owocami. Kurki też bym chciała mieć. Koleżanka stadko założyła i tak jak piszesz bije od nich spokój :-)
OdpowiedzUsuńAno właśnie kury wyglądają na, takie które niczym się nie przejmują (kiedy są szczęśliwe).
UsuńGdy wyprowadzałam się z miasta też myślałam o własnych kurach ale po pierwsze najpierw pojawiły się psy w ilości 4 sztuki a te atakowały wszystko co się ruszało na ich terenie, a po drugie prawie po sąsiedzku biegało po podwórku mnóstwo szczęśliwych kur znoszących zdrowe,pyszne jajka no i tak pozostało do teraz,to naprawdę niezły układ.
OdpowiedzUsuńDotychczas dodawałam jabłka i cydr albo wermut głównie do wieprzowiny ale dzisiaj wypróbuję Twoją drobiową propozycję, wygląda pysznie.
Czy masz w ogrodzie antonówki, jeżeli nie, koniecznie posadź, bezproblemowe drzewo. Ja mam trzy i zagospodarowuję wszystko.
Pozdrowienia. Zuza
Mam bardzo, bardzo starą antonówkę i równie wiekową kosztelę. Drżę o nie i może dobrym pomysłem byłoby zawczasu pomyśleć o następcach. :)
UsuńŚwietny przepis! Zapisuję do wypróbowania!:)))
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję :)
UsuńKury we własnym sadzie to piękny widok!
OdpowiedzUsuńJutro wybieram się na wieś po szczęśliwe jaja i będę słuchać gdakania.
A semiwegetarianizm widzę,że się u Ciebie przyjął...
Pozdrowienia!
Ano przyjął, staramy się ograniczyć białka zwierzęce do minimum. Niestety z pewnych produktów trudno mi zrezygnować. Uwielbiam jajka i sery. Czasem i szczęśliwa kura zdarzy się na naszym stole.
UsuńPorobiłaś tą kurę na cacy :D a ona taka szczęśliwa w tym sadzie, niegrzeczna ty ;]
OdpowiedzUsuńA nie, te z sadu oszczędziłam, spożyliśmy szczęśliwą kurę ze sklepu (która jest bardziej bezosobowa i łatwiej jest ją zjadać kiedy nie ma się z nią emocjonalnego związku) ;]
UsuńWyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńZniknęła w oka mgnieniu więc chyba była dobra
UsuńŁał! kompletny odlot! kocham takie 'kurki' ! swietny pomysł!
OdpowiedzUsuńKurki są dobre w każdej postaci a dodatek kwaskowych jabłek bardzo im służy :)
UsuńFajny przepis ! Jeszcze nie próbowałam kury z jabłkami. W ogóle trudno mi się zdobyć na przyrządzenie kury nie licząc oczywiście rosołu…
OdpowiedzUsuńPysznie!
A jak robisz rosół to reszta pójdzie ci jak z płatka. Powodzenia w próbowaniu :)
UsuńZdjęcia jak zwykle powalają mnie na kolana!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, autorowi przekażę.
UsuńKury lubią jabłka :))) a sama lubię drób z jabłkami :))) mniam!
OdpowiedzUsuńCzasem śni mi się przepyszna kaczka nafaszerowana jabłkami i natarta majerankiem. Budzę się wtedy strasznie głodna :)
UsuńMoim zdaniem wiele mięsiw dobrze smakuje z owocami, więc i kury nie mogą być tu wyjątkiem :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie są wyjątkiem, choć smakują wyjątkowo z powodu dodatku rodzynek i curry. No może nie wyjątkowo, ale inaczej niż do tej pory (przyzwyczajona byłam do dodatku majeranku do jabłek, a curry to była dla mnie nowość. :)
UsuńI jeszcze dodatek cydru - zapowiada się pysznie! :)
OdpowiedzUsuńChyba tak było, bo rodzina woła o powtórkę :)
UsuńDla mnie kury zdecydowanie lubią jabłka, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo cenna informacja :)
UsuńAch te apetyczne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńPrzydał by się jakiś deserek ;))
UsuńTwoje nazwy potraw i prezentacja dania - jak dla mnie petarda :) !
OdpowiedzUsuńnie wiem, ale wiem, ze mojej teściowej kiedyś zjadły owoce z wina i chodziły pijane;)
OdpowiedzUsuńChciałabym to zobaczyć. Widziałam tylko pijaną polną mysz (opiła się piwem zażywając kąpieli w kadzi z resztkami po produkcji tego trunku) :)
Usuńz pewnością ;) i morele też
OdpowiedzUsuńmorele na 100% ;) Sama widziałam jak kura nadziana morelami znikała w szybkim tempie :)
UsuńMój mąż na każdą próbę połączenia owoców z mięsem kręci głową... Może go przekonam tymi zdjęciami ;)
OdpowiedzUsuńNa kaczkę z jabłkami też? Może kiedyś się przekona :)
UsuńJa również lubię i kury i jabłka :) A danie wygląda obłędnie! Pamiętam jak Babcia piekła kurczaka z jabłkami, nie zapomnę nigdy tego smaku, ale odtworzyć jeszcze nie potrafię
OdpowiedzUsuńO kurczak mojej babci tez był nadziewany jabłkami ale zostawiła mi sekretny przepis (pokazałam go już na blogu w przepisie na kurczaka zagrodowego - może Ci się przyda zapraszam) :)
Usuń